Okładka pochodzi ze strony empik.com |
Info:
Autor: Eryk
Mistewicz
Tytuł:
Twitter – sukces komunikacji w 140 znakach. Tajemnice narracji dla firm,
instytucji i liderów opinii
Wydawnictwo:
One Press
Rok wydania:
2014
Liczba stron:
200
W dobie coraz większej
dostępności do internetu oraz rozwoju nowych mediów bardzo łatwo jest się
pogubić w oferowanych przez kolejne portale społecznościowe możliwościach. Z
Twittera korzystałam jeszcze w czasach, kiedy o przetłumaczeniu tego portalu na
język polski nikt nie słyszał, a i w Polsce nie był on specjalnie popularny. To
był rok 2010. Od tamtej pory sporo się tam zmieniło.
Ta książka Eryka Mistewicza jest
chyba pierwszą w pełni polską publikacją, która tak szczegółowo omawia
mechanizmy działające w Twitterze, portalu do „ćwierkania” w maksymalnie stu
czterdziestu znakach. W dobie wszędobylskiego Facebooka stanowi on miłą
odmianę, niemal całkiem wolną od nachalnych reklam, sortowania za nas
napływających aktualności i odartą z całej medialnej otoczki (szczególnie w
przypadku osób powszechnie znanych). Twitter wymaga autentyczności, gdyż
przekazuje nasze myśli i obserwacje w telegraficznym skrócie. Jeśli nie jest
się prawdziwym, bardzo szybko zostanie się wyeliminowanym.
Nigdy nie czytałam zbyt wielu
poradników. W zasadzie nie czytałam żadnych poradników. Nie czułam potrzeby.
Jednak niedawno (w marcu tego roku) wróciłam do Twittera, zmuszając swój mózg
do odtworzenia rzeczywistości sprzed ponad trzech lat, kiedy ten portal
opuszczałam. Bardzo wiele rzeczy się zmieniło i nie potrafiłam zrozumieć
niektórych zachowań oraz praw, którymi rządzą się użytkownicy. Dlatego
sięgnięcie po Twitter – sukces komunikacji w 140 znakach... wydawało się
dla mnie wyborem tak oczywistym i prostym jak to, czy iść coś zjeść, czy raczej
zająć się pracą semestralną.
Tym, co mnie trochę zniechęciło,
była mnogość rozdziałów. Książka ma równo dwieście stron, a rozdziałów jest
osiemdziesiąt dwa. W przypadku powieści odłożyłabym ją na półkę bez czytania,
ale tutaj koncepcja publikacji nieco pokrywała się z zasadą nr 1 na Twitterze –
masz tylko sto czterdzieści znaków, by przekazać swoje myśli. To nie jest dużo,
chociaż zależy też, z której strony na to spojrzeć. Poza tym niedługo po
rozpoczęciu lektury zauwaźyłam, że każdy z rozdziałów poświęcony jest innym
tematom, które, złączone w jeden spójny tekst, byłyby cięższe do zrozumienia.
Tym bardziej, że Twitter jest niezwykle prosty, nie ma zbyt wielu aspektów do
tłumaczenia.
Najbardziej zaciekawiło mnie
spostrzeżenie autora, że portal rozwija się w zasadzie niezależnie od jego
twórców. To użytkownicy nadają mu pęd. Oni też kreują trendy, decydują, co jest
nośne. Doskonale widać to dzięki funkcji RT (retweet – przekazanie czyjegoś
wpisu do naszych obserwujących), która obrazuje, co rezonuje wśród odbiorców,
co jest chętnie przez nich czytane, oglądane, słuchane lub po prostu, co ich
zainteresowało. Twitter jest również znacznie silniejszy od innych rodzajów
mediów – wystarczy mniej niż trzydzieści sekund żeby opublikować np. komentarz
na temat toczącej się w telewizji dyskusji i w tym samym momencie widzą go
wszyscy, którzy dany profil obserwują. Bez filtrowania przez portal wpisów (jak
np. na Facebooku).
Uważam jednak, że osoba, która
nigdy z Twitterem nie miała styczności, powinna najpierw wejść w to środowisko
i spróbować poznać je z własnej perspektywy, a dopiero potem konfrontować to z
książką pana Mistewicza. Głównym powodem, dla którego tak myślę, jest to, że
pierwsze zetknięcie się z tą społecznością, kiedy nie ma się żadnej wiedzy na
temat tego, jak to funkcjonuje, stanowi niesamowite przeżycie. Z początku
poruszanie się po tym portalu może wydawać się problematyczne i trudne, z
czasem jednak zaczynamy przekonywać wszystkich dookoła, że to znacznie lepsze
rozwiązanie niż Facebook.
Jeśli zatem już działacie na
Twitterze i zastanawiacie się, czy aby na pewno robicie wszystko dobrze,
sięgnijcie po Twitter – sukces komunikacji w 140 znakach... i poznajcie
te tajemne mechanizmy, do których być może jeszcze sami nie dotarliście. Jeżeli
jednak to jest pierwszy raz, kiedy usłyszeliście o tym portalu, kupcie książkę,
postawcie ją na półce i czym prędzej wejdźcie w to środowisko, które nie
zepchnie Was na margines. Bo wybicie się jest tylko kwestią czasu i
zaangażowania.
Za możliwość
zapoznania się z książką dziękuję portalowi interia360.pl