Okładka pochodzi ze strony empik.com |
Info:
Autor:
Jakub Ćwiek
Tytuł:
Chłopcy 3. Zguba
Wydawnictwo:
Sine Qua Non
Rok
wydania:
2014
Liczba
stron:
354
Numer
tomu:
3
Tom
I – Chłopcy
Tom
II – Chłopcy2. BANGARANG
Recenzja może zawierać spoilery części 1. i 2.
Zupełnie inaczej odbiera się książkę, jeżeli miało się
możliwość choć przez chwilę porozmawiać z jej autorem. Dlatego
przebrnięcie przez trzecią odsłonę przygód Zagubionych Chłopców
było dla mnie szczególnie trudne. Tym bardziej, że jest ona niemal
całkiem pozbawiona... Ale nie uprzedzajmy faktów.
Dzwoneczek chciała tylko wziąć kilka dni wolnego, trochę odpocząć
od obowiązku pilnowania Chłopców. Jednak wypad ten bardzo dużo ją
kosztował. Kiedy dziewczyna budzi się po wielu miesiącach bez
świadomości, wszystko dookoła jest inne, a jednocześnie w jakiś
sposób znajome. Wszyscy naokoło wmawiają jej, że coś pomieszało
się jej w głowie, bo nikt nie zna niejakiego Milczka czy Kędziora.
Ale Dzwoneczek stara się stać przy swoim i kiedy w końcu dostaje
dowód, że nie zwariowała, zaczyna walczyć o odzyskanie rodziny.
Nawet jeśli po przeciwnej stronie stoi stary przyjaciel.
To
będzie jeden z tych tekstów, które najtrudniej mi pisać, bo
targają mną sprzeczne emocje. Dlatego najpierw przytrzymam się
faktów: to trzecia część czterotomowej serii (z tego, co wiem).
Czytało mi się ją znacznie mniej przyjemnie niż pozostałe, za co
główną winę ponosi to, o czym wspomniał sam autor na końcu.
Chłopcy
3
nie są dla zgrywy i żartów. To najmniej BANGARANGowy tom. Nie ma
tu Kędziora taszczącego armaty dla zabawy ani Kruszyny, który
głaszcze Pana Propera. Są za to całkiem nowe postacie, o których
wcześniej jedynie wspominano. Nie budują one jednak tak przyjemnej
atmosfery, bo tylko przypominają, że czasem nadchodzi taki okres,
kiedy po prostu trzeba wejść w dorosłość. A ta jest do dupy (to,
moi drodzy, jest eufemizm, w książce jest ostrzej, ale nie używam
brzydkich słów).
W
„Posłowiu” do Chłopców
3
pan Ćwiek przyrównał całe trzy części do podszewki, która się
przetarła i przestała przysłaniać to, co znajdowało się pod
nią. Ja bym się bardziej skłaniała do porównania wykorzystanego
w kultowym Shreku.
Chłopcy
są jak cebula (i ogry) – mają warstwy. Czytając kolejne tomy, po
prostu je zdejmujemy. W końcu oczy zaczynają nas piec i
stwierdzamy, że w sumie lepiej było nie zdejmować tej ostatniej
powłoki. Z drugiej strony jednak bez cebuli jedzenie nie smakuje –
trzeba obrać ją do samego końca. Tak zaczęłam podchodzić do
Chłopców
i dlatego też targają mną sprzeczne emocje.
Z jednej strony jestem gotowa bić pokłony przez autorem za to, jak
silnych bohaterów stworzył, jak pomaga im w wydostawaniu się z
różnych pułapek, jak niemal (podkreślam: NIEMAL) bez urazu
psychicznego przeprowadza przez to czytelnika oraz jak genialne
dzieło stworzył. Z drugiej strony dałabym mu w twarz za próby, na
jakie wystawił swoich bohaterów i za bagno, w którym grzęzną
przez niego. Poprawiłabym jeszcze z drugiej strony. To bonus za
zakończenie drugiej części.
Wiem
oczywiście, że gdyby pan Ćwiek czegoś w Chłopcach
nie zmienił, przestaliby być ciekawi. I, co więcej, rozumiem to.
Po prostu nie umiem przyjąć do wiadomości, jak można stworzyć
tak genialną serię i jednocześnie sprawić, że będzie mi tak żal
bohaterów. Wydaje mi się też, że ta część spodoba się tym,
którzy nie przepadają za poprzednimi z powodu specyficznego
poczucia humoru. Tutaj prawie go nie ma. Intrygujący, nowi
bohaterowie przejmują stery i patrzą na każdego czytelnika z
niemym pytaniem w oczach, czy wejdą na ich pokład, czy zostaną na
lądzie, wierni dotychczasowym ideałom. Chłopcy
3
też sprawili, że polubiłam Pana Propera. Gdyby nie on, to...
Musicie sprawdzić sami!
Podsumowując:
Najlepsza
i najgorsza dotychczasowa część Chłopców.
Znacznie różni się od poprzednich, dlatego daruję sobie
porównywanie na bardziej zaawansowanym poziomie. Teraz to historia o
tym, że niestety czasem trzeba przestać być wiecznym chłopcem, bo
dorosłość upomni się o każdego i wtedy nie będzie wyboru.
Zdecydowanie polecam. Tylko koniecznie przeczytajcie też Posłowie,
część Wam wyjaśni.
Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję
Wydawnictwu Sine Qua Non.