Info:
Autor:
Alexandra
Bracken
Tytuł:
Mroczne umysły
Tytuł
oryginału:
The Darkest Minds
Wydawnictwo:
Otwarte (Moondrive)
Rok
wydania:
2014
Liczba
stron:
456
Numer
tomu:
1
W
końcu przyszedł czas na porównywane do Igrzysk
Śmierci,
oceniane przez autorkę Wybranych
i szczerze polecane przez blogerów Mroczne
umysły,
czyli książkę, która opowiada o... Właśnie, o czym ona tak
właściwie opowiada? O kolejnym wyobrażeniu świata po przełomowym
momencie, tak mi się wydaje.
Ruby jest jedną z tych, którzy zostają złapani przez SSP za
wykazywanie nadnaturalnych zdolności. Nie ma nad tym kontroli, nie
wie, jak się posługiwać tym, że umie wślizgnąć się do czyichś
myśli i wymazać niektóre wspomnienia. Nie chce sprawić bólu tym,
na których jej zależy. Więc kiedy trafia się okazja odnalezienia
nauczyciela, skrycie stara się jej nie stracić.
Jeszcze
na długo przed premierą w niemal całej blogosferze wrzało. Każdy
chciał tę książkę mieć, przeczytać, pozachwycać się. Po
premierze jeszcze więcej osób się nią zainteresowało, co
wydawało się niemal niemożliwe. A ja, swoim zwyczajem, czekałam
na moją kolej. Prawdopodobnie nie zabrałabym się za nią tak
szybko, gdyby nie stanowcze namowy Artemis.
Byłam niechętna – to mało powiedziane. Nie ufam tak głośno
promowanym powieściom, dlatego zdziwiłam się, kiedy zaczęłam się
wciągać na tyle, że śniły mi się niektóre momenty. Prosty
język, plastyczne opisy i mało wyszukane rekwizyty bohaterów
bardzo przemawiały do wyobraźni. Nie mogłam się odprężyć
podczas lektury – moje nerwy napięte były jak postronki, a i tak
po przeczytaniu ostatniej strony poczułam się wypoczęta jak nigdy.
Ruby, jako główna bohaterka, jest postacią barwną. Została
bardzo dokładnie nakreślona, zmiany, jakie zachodzą w jej psychice
na przestrzeni tych kolejnych tygodni przebiegu akcji, autorka
opisała wnikliwie, choć nie tak szczegółowo, by znudzić się
ilością opisów. Chodzi mi bardziej o to, że nie ma tu
konsternacji czytelnika, kiedy postać na końcu książki robi coś,
o czym na początku nawet by nie pomyślała. Tutaj wszystko wyjaśnia
się w sposób naturalny, za co ogromnie autorce dziękuję.
Na
olbrzymie brawa zasługuje ona także za wątek miłosny. Jak
wiadomo, rzadko udaje się go uniknąć w dzisiejszych powieściach
fantastycznych napisanych przez kobiety, dlatego tym większe było
moje zdumienie, kiedy dotarłam do końca trzeciej ćwiartki książki,
a nie było żadnego trójkącika miłosnego, nikt o nikogo się nie
bił, a biedna Ruby nie musiała dokonywać wyboru, przed którym
ostatnio stawia się każdą młodą bohaterkę. I chociaż odrobinę
skojarzył mi się ten wątek z romansem z Dotyku Julii,
w tym przypadku autorka pokazała klasę i nie poszła zgodnie ze
schematem.
Jej bunt widoczny był też w kreacji zakończenia. Większość tego
typu powieści kończy się jako takim happy endem. Tutaj, po
ostatecznym zamknięciu książki, zostałam z podkówką na twarzy i
z zamętem w głowie. Ruby okazała się silniejsza, niż sądziłam,
co oczywiście sprawiło, że „happy end” nie był tak do końca
happy. Jednak sprawił on, że poczułam jeszcze większy podziw dla
autorki i teraz jest ona jedną z niewielu, po których spodziewam
się naprawdę dobrej kontynuacji.
Podsumowując:
Nie
wierzyłam w to, co napisane jest na okładce. Że nie da się od tej
książki oderwać, że wciąga, że jest genialna. Chyba nikt w to
nie wierzy. Ale potem przekonałam się, że Mroczne
umysły
to naprawdę interesująca pozycja. Tajemnicza, intrygująca i
pozostająca na długo w pamięci. Mam ogromną nadzieję, że
kontynuacja, będzie
tak samo dobra, o ile nawet nie lepsza.
„Kiedy dziewczyna płacze, nie ma na świecie nikogo bardziej bezużytecznego niż chłopak.” (str. 282)
Ogromnie
dziękuję Artemis za namówienie mnie do tej książki ♥
Recenzja bierze udział
w wyzwaniach: Czytam fantastykę, Urban fantasy, Czytam opasłe tomiska, Book Lovers oraz Kiedy kobieta przejmuje dowodzenie.