A
co, jeżeli zdradzę wam pewien bardzo ściśle tajny sekret? Bo tak
się składa, że mam dla was coś dobrego. Otóż: to, co dobre,
może się nigdy nie kończyć!
Kiedy
kilka miesięcy temu postanowiłam jednak odejść ze starego,
dobrego Bloggera, nie wiedziałam ani kiedy to nastąpi, ani czy
rzeczywiście się na to zdobędę, bo oznaczałoby to wydawanie kasy
na domenę, serwer, martwienie się o niedziałające skrypty,
pilnowanie, by wszystko działało. To trochę jak z przeprowadzką z
bloku do wolnostojącego domu, z daleka od centrum. Teraz musisz
samemu troszczyć się o to, by śmieci nie zakwitły w śmietniku na
zewnątrz, by szambo nie wylało, by podjazd był odśnieżony, a
limit internetu mobilnego (bo przecież nie ma czegoś takiego jak
stałe łącze na granicy Warszawy) wystarczył do końca okresu
rozliczeniowego. W skrócie, jeżeli do kogoś nie dotarło moje
obrazowe porównanie, to STRASZNIE dużo roboty.
A że
jeszcze ja, ambitna osoba, postanowiłam nie korzystać z Biura
Obsługi Klienta Zenboxa (bo tam mam hosting), to zajęło mi to
znacznie więcej czasu. I chociaż miałam ogromne ułatwienie w
postaci Łukasza, znanego szerzej jako Tragarz Ludzkiej Sokowirówki
(:)), to i tak wiele było problemów, które pozornie były nie do
rozwiązania. Ale jakoś tam się udało. Tylko że to nadal
prowizorka.
Moi
lajkersi na Facebooku i folołowicze na Twitterze już wiedzą, bo
przedwczoraj nic nikomu nie mówiąc trochę się pochwaliłam nowym
blogiem, ale chcę to powiedzieć oficjalnie: blog od wtorku
funkcjonuje pod adresem ostatnirozdzial.pl
i tu nie będzie żadnych zajawek ani nic. To ostatni post na blogu
Ostatni rozdział na Bloggerze. Najwyższy czas się usamodzielnić,
ale dopóki nie zdecyduję się na uruchomienie newslettera,
wybierzcie sobie kanał, który najbardziej wam odpowiada i tam
śledźcie nowości na blogu pod nowym adresem. Będzie mi naprawdę
niezwykle miło, jeżeli razem ze mną przejdziecie jeszcze raz, ten
ostatni już (mam nadzieję) raz i zapamiętacie już docelowy
ostatnirozdzial.pl
jako ten właściwy.
Cały
czas szukam siebie, szukam tego, co będę uważała za całkiem
swoje i odzwierciedlające mnie, bo mam dosyć udawania kogoś, kim
się nie czuję. Tam będziecie mieli mnie, to co siedzi w mojej
głowie, co widzę na co dzień. Oraz co czytam, oczywiście.
Literatury tam nie zabraknie, ale nie będzie ona głównym tematem
bloga – w przeciwieństwie do tego, na którym teraz jesteś.
Ta
strona już wkrótce zniknie i nie będzie po niej śladu. Wystarczy,
że nacisnę wielki, czerwony przycisk, który jest bardzo dobrze
widoczny, jak zawsze w bajkach. I wtedy miły, kobiecy głos ogłosi
na cały internet tonem tak wesołym i miłym, że zupełnie nie
będzie on pasował do komunikatu: Autodestrukcja
za 10... 9... 8...
I
tak oto się żegnamy, by móc powitać się znowu w lepszym miejscu.
Bo jestem przekonana, że ostatnirozdzial.pl
jest właśnie takim nowym, lepszym miejscem.