wtorek, 2 lipca 2013

1. "Dom szkieletów" Graham Masterton

Główny bohater, John, nie wydaje się na początku zbyt przekonany, co do tego, czy polubi nową pracę. Chciał być muzykiem rockowym. Jednak sytuacje materialna w domu nie jest za wesoła i John postanawia pomóc tacie w utrzymywaniu rodziny, a praca agenta nieruchomościami daje mu taką możliwość. Nie planuje pakowania się w kłopoty, jednak po dziwacznym zajściu ze „specjalną listą”, zaczyna czuć, że coś jest nie tak.
Jego szefem jest pan Vane, jeden z założycieli agenci. Jest chudy, wysoki i już na początku nie zdobywa sympatii Johna. Szef sprawia wrażenie, jakby ukrywał sekret ta straszny, że aż sam się go boi. John, jakby pchany przez niewidzialne siły, udaje się w końcu ze współpracownicą do jednego z tych domów. Sprawia on wrażenie opuszczonego, ale wkrótce bohaterom zaczyna wydawać się, że jest nawiedzony. Odwiedziny w kolejnym domu skutkują przerażającą i niezwykłą śmiercią kolegi Johna. Po tym zajściu całe biuro zamierza przedstawić policji poczynania pana Vane’a, jednak okazuje się to trudniejsze, niż powinno. Brakuje dowodów.

„Dom szkieletów” czyta się bardzo szybko. Mi wystarczyło 4 godziny. Nie znam innych dzieł Mastertona, ale jeśli są podobne do tej, chętnie się na nie skuszę :). Nie jestem przyzwyczajona do tego typu powieści, dotychczas z powieści grozy czytałam tylko Petera Jamesa, choć to bardziej kryminały niż powieści grozy, nie mniej jednak „Dom szkieletów” pozytywnie mnie zaskoczył. Trzymał w napięciu od drugiej do ostatniej strony i ani na chwilę nie pozwalał się oderwać. Myślę, że to powinno być wyznacznikiem, czy książka jest dobra, czy też nie. Dreszcz emocji, obecny na każdej stronie, przyspiesza bicie serca i pozwala utożsamić się z bohaterami. Poza tym książka ukazuje to, że nawet „ci źli” mogą często nie mieć wyboru i muszą robić to, co się im każe. Że nawet „ci źli” czasem mogą być ludźmi.


Naprawdę polecam :)

Aha, byłabym zapomniała :) Zapraszam na blogowego Facebooka ^^