wtorek, 10 czerwca 2014

79. "Kobiety, które zawładnęły Europą" Jean Des Cars

Kobiety, które zawładnęły Europą

Info:
Autor: Jean Des Cars
Tytuł: Kobiety, które zawładnęły Europą
Wydawnictwo: Muza
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 336

Nie jestem fanką historii. W żadnej postaci. Dlatego nie potrafię wyjaśnić, co mnie skłoniło do tego, żebym sięgnęła po ten francuski album o historycznych królowych. Chociaż z drugiej strony lubię poznawać perypetie życia innych. Być może pozostało mi to jeszcze z czasów, gdy namiętnie pochłaniałam powieści obyczajowe i dramaty. W każdym razie, poczułam, że Kobiety... mogą być lekturą dla mnie, jeżeli podejdę do nich w odpowiedni sposób. Nie jak do lektury historycznej, a obyczajowej.


Ta wydana nakładem wydawnictwa Muza książka zawiera pełen opis życia największych europejskich władczyń. Od momentu ich narodzin do śmierci, wraz ze wszystkimi pikantnymi szczegółami. Przedstawia ich historie w inny sposób, niż zazwyczaj. Tu są one w postaci opowieści uzupełnionych datami i nazwiskami różnych ważnych osobistości.

Pierwszym, co przykuło moją uwagę, była niezwykle dopracowana szata graficzna. Od okładki zaczynając, przez ilustracje w środku, na wewnętrznej części okładki kończąc, wszystkie grafiki, reprodukcje dzieł malarskich i zdjęcia są idealnie dobrane (przynajmniej według mojego poczucia estetyki). Razem tworzą niesamowity klimat wielkości i niezwykłości. Dzięki temu wiedziałam, że nie trzymam w rękach zwykłej książki, a prawdziwy, historyczny album. Być może coś jest ze mną nie tak, ale wypukłe litery na okładce i grzbiecie, niesamowite wizerunki królowych oraz twarda oprawa w „królewskich” kolorach tak na mnie podziałały, że nie mogłam się oderwać. Wiele razy zamykałam książkę i po prostu dotykałam liter, rozkoszując się ich wypukłością. Tak, zdecydowanie coś jest ze mną nie w porządku.

Na samym początku nie potrafiłam się odnaleźć w stylu, w jakim pisany był tekst. Ale to tylko i wyłącznie moja wina, gdyż stosunkowo rzadko mam do czynienia z tego typu literaturą. Już po kilku stronach mogłam bez problemu zagłębić się w labirynty kolejnych historii. Chociaż autor książki w każdym możliwym momencie wykorzystywał zabieg z pytaniem i odpowiedzią. Wyglądało to tak (dla tych, którzy nie do końca łapią, o co mi chodzi): Standardowy tekst, zdania średniej długości. Myślicie, że królowa była w ciąży? Nie, ona tylko miała huśtawki nastrojów! Standardowy tekst, zdania średniej długości. Oczywiście podane pytanie jest przykładem, ale myślę, że sens jest ten sam. W każdym razie, to mnie tak irytowało, że potem zauważyłam, że nieświadomie omijam te momenty.

Wspomniałam już o tym, że można do Kobiet... podejść jako do opowieści obyczajowych, nieraz dramatycznych. I nadal utrzymuję to stanowisko. Styl autora (po pominięciu tego irytującego zabiegu ukazanego wcześniej) jest prosty i nowoczesny, nie miałam problemu ze rozumieniem tekstu, który chciał przekazać. Jak dla mnie, osoby, która z historią chce mieć możliwie najmniej wspólnego, było zdecydowanie za dużo nazwisk. Każda postać ma szczegółowo opisane koneksje i pokrewieństwo z innymi, przez co, przy każdej kolejnej królowej, byłam bardziej zagubiona. Być może osobom, które się tym interesują, ułatwia to usytuowanie danej postaci w odpowiednim miejscu na mapie myśli, jednak dla mnie stanowiło to tylko utrudnienie.

Z opisanych historii najbardziej do gustu przypadła mi część poświęcona Elżbiecie, cesarzowej Austrii i królowej Węgier, gdyż w dzieciństwie oglądałam bajkę Księżniczka Sissi. Wówczas nie miałam pojęcia, że mogła być oparta na faktycznych, historycznych wydarzeniach. Dlatego, gdy skojarzyłam królową Sissi z postacią z bajki, rzuciłam się w wir jej życia z ogromnym zapałem.

Podsumowując:

Dla jednych będzie to genialny zbiór dramatycznych i romantycznych historii, dla innych źródło informacji historycznych, a pozostali będą podziwiać jedynie szatę graficzną, ale każdy powinien znaleźć w Kobietach, które zawładnęły Europą coś dla siebie. Widać ogromne zaangażowanie autora w tworzenie albumu i uważam, że zapoznanie się z nim będzie dla niego największym wynagrodzeniem


Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję Wydawnictwu Muza.