Info:
Tytuł:
Żywe
trupy. Tom 3-4
Wydawnictwo:
Anakonda
Na
podstawie:
Żywe
trupy (tom
III i IV) Robert Kirkman
Rok
wydania: 2013
Czas
słuchowiska:
2,5 godziny
Wykonanie:
Banaszyk Krzysztof, Dereszowska Anna, Seweryn Maria,
Rozenek Jacek, Bohosiewicz Sonia
Recenzja może zawierać
spoilery tomów I i II
Z
dumą mogę powiedzieć, że od ostatniego razu, kiedy słuchałam
dwóch pierwszych tomów Żywych trupów,
moje spojrzenie i słuch znacznie się wyostrzyły. Dostrzegam teraz
elementy, których wcześniej nawet nie potrafiłam wychwycić.
Chociaż z drugiej strony, sporo wiedzy nadal mi brakuje, ale to
chyba dobrze, że zdaję sobie z tego sprawę, nie?
Rick odnalazł więzienie. Wygląda na wolne od obecności żywych
trupów. Coraz częściej górę biorą emocje, przez co z dnia na
dzień trudniej jest mu się dogadać z innymi osobami z grupy. A gdy
okazuje się, że więzienie wcale nie jest takie puste, na jakie
wyglądało, część dotychczasowych relacji lgnie w gruzach. Oliwy
do ognia dolewają jeszcze tajemnicza kobieta, kryminaliści za
ścianą i... oczywiście wszechobecne żywe trupy.
Już na samym wstępie pozwolę sobie zauważyć, że trzeci i
czwarty tom komiksu (wybaczcie, nie potrafię ich rozdzielić) różnią
się od poprzednich dwóch. Najbardziej w uszy rzucało się znaczne
zmniejszenie ilości mlasków i plaśnieć wydawanych przez żywe
trupy. Według mnie, pozytywnie wpłynęło to na komfort słuchania.
Bo, ile czasu można słuchać, jak ktoś komuś rozwala czaszkę
(dźwięk jest, jakby wyjmował mu wnętrzności)? Ich miejsce jednak
zajęły odgłosy związane z... bardziej ludzkimi zachowaniami,
czyli seksem. Nie ma tam oczywiście pełnych nagrań stosunków,
tylko ich początkowa albo końcowa część. Przyznam się, że
dziwnie się tego słuchało, trochę jakbym podsłuchiwała ich
przez drzwi.
Nie wiem, czy to złudzenie, czy rzeczywiście tak jest, ale od poprzedniej płyty widocznie poprawiła się gra aktorska autorów
słuchowiska. Przyćmiewała wszystkich oczywiście Anna Dereszowska,
która w swoją rolę wkładała naprawdę dużo pasji i
zaangażowania. Pozostali aktorzy również, według mnie, dawali
radę, a ogólnie na pewno wypadło to lepiej niż w I i II części.
Ogromne brawa należą się również samemu autorowi komiksu,
Robertowi Kirkmanowi. Wykreował on świat, w którym chyba nikt nie
chciałby żyć, a jednocześnie idealnie oddał tragizm sytuacji.
Dla mnie to trochę niewiarygodne, że można bez znaczącej pomocy
narratora pokazać emocje bohaterów i stworzyć ich tak, jakby byli
realnymi ludźmi. Szczególnie rzuciło mi się to, że spora
większość po pewnym czasie zaczynała zachowywać się, jakby
doznali uszczerbku na zdrowiu psychicznym. A przecież każdy prędzej
czy później by zwariował w takich okolicznościach.
Akcja
była niezwykle żywa, cały czas coś się działo, było bardzo
niewiele momentów zastoju. Jednocześnie trzeci i czwarty tom
zachowały się w mojej pamięci jako te najbardziej... śmiertelne.
Naprawdę sporo osób zostało pozbawionych życia przez żywe trupy
lub przez innych ludzi. Widać było wyraźnie, że ci, którzy
przetrwali, zaczynają sobie nie radzić z rzeczywistością, która
ich otaczała. Aktorzy postarali się, by ich głosy brzmiały trochę
tak, jakby sami oszaleli.
Podsumowując:
Całość
wyszła lepiej, niż się spodziewałam, a poziom, w porównaniu z
poprzednimi częściami, znacznie wzrósł. Wydaje mi się, że nie
jest to dobry audiobook do rozpoczęcia swojej przygody z książkami
na płytach, ale dla osób, które kilka takich publikacji mają za
sobą, będzie to genialna pozycja, żeby rozwinąć swoje
doświadczenie.
Za możliwość
zapoznania się z audiobookiem dziękuję Portalowi interia360.pl!
Recenzja bierze udział
w wyzwaniach: Czytam fantastykę oraz Urban fantasy.