środa, 4 lutego 2015

134. "Król uciekinier" Jennifer A. Nielsen

Okładka pochodzi ze strony nexto.pl.
Info:
Autor: Jennifer A. Nielsen
Tytuł: Król uciekinier
Tytuł oryginału: The Runaway King
Wydawnictwo: Literacki Egmont
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 376
Numer tomu: 2

Recenzja może zawierać spoilery cz. 1.

Teraz, kiedy Carthya ma już nowego króla, wszystko powinno wrócić do normy. Okazuje się niestety, że pozycja obecnego władcy nie należy do najwyższych. Niemal wszyscy w skrytości czekają na moment, aż król nieszczęśliwie się potknie, spadnie ze schodów i zabije. Jednak nie mają pojęcia o jednej, najważniejszej rzeczy – on nigdy nie ucieka.


Sporo czasu minęło, odkąd zamknęłam Fałszywego księcia, pierwszą część tej trylogii, która (mam nadzieję) trylogią pozostanie także po premierze trzeciego tomu. O wielu szczegółach zapomniałam, jednak rozpoczynając lekturę Króla uciekiniera czułam się trochę tak, jakbym wróciła po długiej nieobecności do swojego domu oraz kochanego, znajomego i ciepłego łóżeczka. Wiele rzeczy w rzeczywistości Sage'a/Jarona się zmieniło, jednak on i większość innych bohaterów pozostali tymi samymi ludźmi, których poznałam wcześniej.

Najbardziej zwróciłam uwagę oczywiście na wspomnianego już Jarona, nowego króla. Również ta część trylogii pisana jest z jego perspektywy, więc trudno go nie zauważyć. Jednak teraz jakoś znacznie bardziej dotarło do mnie to, jak silną osobą jest ten bohater. W Fałszywym księciu wydał mi się tylko cwaniakiem, któremu wszystko się „jakoś udaje” i to właśnie drugi tom pokazał mi, że to pełnokrwista postać ze sporą dozą inteligencji i tylko kroplą szczęścia. To, w jaki sposób planuje on ratunek dla swojego kraju i jakimi środkami chce to osiągnąć przyprawia nie raz o gęsią skórkę, jednak to dzięki temu widać jak na dłoni, że zależy mu znacznie bardziej, niż daje to po sobie poznać.

W dzisiejszej literaturze młodzieżowej jest wiele postaci, które są trochę zbyt bohaterskie i w ten sposób odstraszają czytelników. Tu na szczęście nie ma tej karykatury. Jaron oraz inni bohaterowie są naprawdę dobrze wyważeni. Owszem, zdarzają się przesady w którąś stronę, ale to zawsze wygląda naturalnie. Nikt nie jest idealny, jednak postaci wykreowane przez panią Nielsen na pewno można postawić na półce z napisem „ich możesz naśladować”. Nie da się tego powiedzieć o zbyt wielu bohaterach współczesnej literatury young adult.

Tym, co podkreśliłam w recenzji pierwszej części, był brak wątku romantycznego w pełnym tego słowa znaczeniu. Cóż, nie pozostaje mi nic innego, jak podtrzymać to stanowisko. Widać, że autorka starała się w żaden sposób nie skupiać na bliskości Jarona i Imogeny w innym znaczeniu niż jako przyjaźń i dzięki temu nie zaczęłam odczuwać przytłoczenia ich uczuciem. Oboje są dla siebie ważni, ale gdybym mogła, padłabym do stóp autorce, że na razie nie poszło to w złą stronę. To podkreślenie przyjaźni jako podstawy znajomości. Od tego powinno się zaczynać głębszą relację, a nie od nocy w sypialni.

Drugi tom serii pani Nielsen napełnił mnie jeszcze większymi oczekiwaniami co do zakończenia cyklu. Mam ogromną nadzieję, że Trylogia władzy nie zostanie przekształcona w tetralogię lub jeszcze bardziej rozwiniętą serię, ponieważ teraz wszyscy tak robią, a pani Nielsen wyraźnie pokazała, że potrafi być inna i umie stworzyć historię, która połyka w całości, a jednocześnie jest świeża. Dziękuję jej za to.

- Myślałem, że kiedy się trochę prześpisz, zmienisz zdanie. (…)- Też się tego obawiałem, więc na wszelki wypadek nie kładłem się spać.
(str. 69)


Za możliwość poznania książki dziękuję Wydawnictwu Egmont.