Okładka pochodzi ze strony nexto.pl. |
Info:
Autor:
Jennifer A. Nielsen
Tytuł:
Król
uciekinier
Tytuł
oryginału:
The
Runaway King
Wydawnictwo:
Literacki Egmont
Rok
wydania:
2014
Liczba
stron:
376
Numer
tomu:
2
tom I - Fałszywy książę
Recenzja może zawierać spoilery cz. 1.
Teraz, kiedy Carthya ma już nowego króla, wszystko powinno wrócić
do normy. Okazuje się niestety, że pozycja obecnego władcy nie
należy do najwyższych. Niemal wszyscy w skrytości czekają na
moment, aż król nieszczęśliwie się potknie, spadnie ze schodów
i zabije. Jednak nie mają pojęcia o jednej, najważniejszej rzeczy
– on nigdy nie ucieka.
Sporo
czasu minęło, odkąd zamknęłam
Fałszywego księcia,
pierwszą część tej trylogii, która (mam nadzieję) trylogią
pozostanie także po premierze trzeciego tomu. O wielu szczegółach
zapomniałam, jednak rozpoczynając lekturę Króla
uciekiniera
czułam się trochę tak, jakbym wróciła po długiej nieobecności
do swojego domu oraz kochanego, znajomego i ciepłego łóżeczka.
Wiele rzeczy w rzeczywistości Sage'a/Jarona się zmieniło, jednak
on i większość innych bohaterów pozostali tymi samymi ludźmi,
których poznałam wcześniej.
Najbardziej
zwróciłam uwagę oczywiście na wspomnianego już Jarona, nowego
króla. Również ta część trylogii pisana jest z jego
perspektywy, więc trudno go nie zauważyć. Jednak teraz jakoś
znacznie bardziej dotarło do mnie to, jak silną osobą jest ten
bohater. W Fałszywym księciu
wydał mi się tylko cwaniakiem, któremu wszystko się „jakoś
udaje” i to właśnie drugi tom pokazał mi, że to pełnokrwista
postać ze sporą dozą inteligencji i tylko kroplą szczęścia. To,
w jaki sposób planuje on ratunek dla swojego kraju i jakimi środkami
chce to osiągnąć przyprawia nie raz o gęsią skórkę, jednak to
dzięki temu widać jak na dłoni, że zależy mu znacznie bardziej,
niż daje to po sobie poznać.
W dzisiejszej literaturze młodzieżowej jest wiele postaci, które
są trochę zbyt bohaterskie i w ten sposób odstraszają
czytelników. Tu na szczęście nie ma tej karykatury. Jaron oraz
inni bohaterowie są naprawdę dobrze wyważeni. Owszem, zdarzają
się przesady w którąś stronę, ale to zawsze wygląda naturalnie.
Nikt nie jest idealny, jednak postaci wykreowane przez panią Nielsen
na pewno można postawić na półce z napisem „ich możesz
naśladować”. Nie da się tego powiedzieć o zbyt wielu bohaterach
współczesnej literatury young adult.
Tym,
co podkreśliłam w recenzji pierwszej części,
był brak wątku romantycznego w pełnym tego słowa znaczeniu. Cóż,
nie pozostaje mi nic innego, jak podtrzymać to stanowisko. Widać,
że autorka starała się w żaden sposób nie skupiać na bliskości
Jarona i Imogeny w innym znaczeniu niż jako przyjaźń i dzięki
temu nie zaczęłam odczuwać przytłoczenia ich uczuciem. Oboje są
dla siebie ważni, ale gdybym mogła, padłabym do stóp autorce, że
na razie nie poszło to w złą stronę. To podkreślenie przyjaźni
jako podstawy znajomości. Od tego powinno się zaczynać głębszą
relację, a nie od nocy w sypialni.
Drugi
tom serii pani Nielsen napełnił mnie jeszcze większymi
oczekiwaniami co do zakończenia cyklu. Mam ogromną nadzieję, że
Trylogia
władzy
nie zostanie przekształcona w tetralogię lub jeszcze bardziej
rozwiniętą serię, ponieważ teraz wszyscy tak robią, a pani
Nielsen wyraźnie pokazała, że potrafi być inna i umie stworzyć
historię, która połyka w całości, a jednocześnie jest świeża.
Dziękuję jej za to.
- Myślałem, że kiedy się trochę prześpisz, zmienisz zdanie. (…)- Też się tego obawiałem, więc na wszelki wypadek nie kładłem się spać.
(str. 69)
Za możliwość poznania książki dziękuję Wydawnictwu Egmont.