Info:
Autor: Kami Garcia, Margaret Stohl
Tytuł: Piękne istoty
Tytuł oryginału: Beautiful Creatures
Wydawnictwo: Łyński Kamień
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 536
Piękne istoty to
pierwsza część z cyklu Kroniki
Obdarzonych. W tym przypadku zrobiłam niestety ten błąd, że najpierw
obejrzałam ekranizację, a dopiero później dowiedziałam się o istnieniu książki.
Postanowiłam, że od teraz, zanim pójdę na film, sprawdzę, czy nie powstał na
podstawie jakiejś powieści. Tak na wszelki wypadek.
Ethan, z którego perspektywy poznajemy całą historię, jest
zwyczajnym szesnastolatkiem mieszkającym w mieście, którego mieszkańcy nadal
nie zapomnieli o wojnie secesyjnej i co tydzień chodzą do kościoła. Z pozoru
normalni ludzie zaczynają wariować, gdy do Gatlin przyjeżdża siostrzenica
starego Ravenwooda, dziwaka (w ich mniemaniu), który nigdy nie wychodził z
domu. Chłopak zakochuje się w dziewczynie, choć ta nękana jest przez całą
społeczność miasta. Wkrótce okazuje się, że Lena nie jest zwykłym człowiekiem.
Jest Obdarzoną, na której ciąży klątwa, zgodnie z którą dziewczyna w dniu
szesnastych urodzin musi przejść na stronę dobra lub zła.
Powieść z gatunku fantasy, którego jeszcze niedawno tak się
wystrzegałam, była obiektem moich marzeń od lutego, kiedy zobaczyłam film (a
może marca… jakoś tak). Bardzo chciałam ją przeczytać, ponieważ ekranizacja
zrobiła na mnie dosyć duże wrażenie. Poza tym, chciałam zobaczyć czym różni się
ona od powieści. Mimo to bałam się, że skoro znam zakończenie, nie będzie ona
tak emocjonująca. Na szczęście, myliłam się.
Ethana i Lenę coś ciągnie do siebie. Nie mogą przestać
myśleć o sobie nawzajem, co momentami przypomina sytuację w Zmierzchu. Jednak tu wszystko dzieje
się, zmierzając do określonego końca, a nie (fani Zmierzchu, przepraszam) do wniosku, że posiadanie chłopaka wampira,
choć ten może mnie zabić, zawsze sprowadza kłopoty.
Ogółem powieść napisana jest łatwym i przystępnym językiem,
który bardzo ułatwia czytanie. Autorki zadbały o to, by czytelnik nie
nudził się w czasie przygód bohaterów
oraz, by możliwie najbardziej odczuwał to, co tam się działo. Tu, moim zdaniem,
należy się ukłon w ich stronę, jako że stworzyły historię fantastyczną, która jednocześnie
była bardzo realna.
Nie podobała mi się sama końcówka. Nie cały koniec, ten był
całkiem dobrze zrobiony, ale ostatnie dziesięć stron. Chętnie bym Wam
wytłumaczyła, dlaczego, ale końca się zazwyczaj nie zdradza. W każdym razie
powiem, że był sztuczny. I całkiem nieprawdopodobny. I wprowadził zamęt. Serio,
nawet teraz siedzę ze zmarszczonymi brwiami, próbując zrozumieć, dlaczego
Autorki zdobyły się na takie zakończenie. (Jeżeli ktoś czytał już tę powieść, a
nie rozumie, dlaczego tak sądzę, może napisać w komentarzu maila).
Moja ocena:
8,5/10
Polecam fanom fantastyki, powinni
znaleźć w tej książce coś dla siebie,
ale przez ten koniec znacznie straciła ona w moich oczach, chociaż może nie
powinna. Ale może gdyby inaczej się skończyła, nie byłoby po co pisać
kontynuacji? Może… Jeżeli ktoś ma drugą część na zbyciu (Istoty ciemności) i może się wymienić, to ja bardzo chętnie :>