Info:
Autor: Mira Grant
Tytuł: Przegląd końca świata: FEED
Tytuł oryginału: FEED
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 495
Przegląd końca świata: FEED poleciła mi jedna z komentatorek mojego
bloga. Przyznam, że na początku byłam raczej niechętna, by sięgnąć po tę
książkę, zwłaszcza gdy dowiedziałam się, że jest o zombie. Nie nazwę się fanką
fantastyki, ale stwierdziłam, że nie znać tak polecanej pozycji nie przystoi
molowi książkowemu, za jakiego się uważam. Teraz, po przeczytaniu, muszę
sprostować, że Przegląd końca świata:
FEED to książka nie o zombie, ale o prawdzie.
Akcja powieści
toczy się w przyszłości, na przełomie 2039 i 2040 roku, kiedy świat broni się przed
wszechobecnymi zombie, wynikiem mieszanki zmodyfikowanych wirusów w atmosferze.
Wszyscy szukają sposobów, by sobie z nimi poradzić, co nie jest proste.
Głównymi bohaterami są George i jej brat Shaun, dwudziestokilkuletni
dziennikarze-blogerzy, którzy starają się przekazywać prawdę. Niestety, prawda
ma swoją cenę, czasem nawet bardzo wysoką, jeśli wiąże się z wielkimi
osobistościami i chęcią obrony bliskich.
Historia została
opowiedziana z perspektywy George, która ma dość obiektywne spojrzenie na świat.
Przyzwyczaiła się już do wszechobecnego strachu przed zombie. Natomiast jej
brat, Shaun, nie może znieść momentów, gdy w jego otoczeniu nie ma nieumarłych,
z którymi mógłby się "pobawić". Shaun i George są od siebie różni,
ale te różnice tylko spajają ich, powodują, że rozumieją się bez słów i jedno
nie może bez drugiego żyć.
Nie lubię zombie,
prawdopodobnie nie jestem jedyną osobą, która za nimi nie przepada, ale nie są one,
na szczęście, głównym wątkiem tej prawie pięćsetstronicowej powieści. Są
jedynie tłem, które nadaje historii smaczku, powoduje, że wszystko można
dokładnie zapamiętać, a czyta się ją z zapartym tchem, nie mogąc przewidzieć
tego, co się wydarzy na następnej stronie.
Autorka bardzo
zręcznie operuje określeniami z wielu dziedzin nauki, przede wszystkim ukazuje
świat, jaki może otaczać nas w przyszłości. Jest konsekwentna w tworzeniu postaci
– nie miesza ich ze sobą oraz każda z nich ma swój oddzielny charakter, który
nie zmienia się przy byle okazji. Ponadto pokazuje z pełną stanowczością, jak
bardzo ważna jest walka o prawdę w zakłamanym i skorumpowanym świecie, w którym
żyjemy już teraz. Podkreśla jej wagę prawie na każdej stronie powieści, usiłując,
by zapadła czytelnikowi w pamięć.
Najbardziej
zaskoczyło mnie zakończenie. Przy przewidywaniu ostatnich scen książki na pewno
nie brałam pod uwagę takiego rozwiązania sprawy i, szczerze mówiąc, wstrząsnęło
mną dopiero, gdy zamknęłam książkę. Wcześniej wierzyłam, że wszystko może się
jeszcze zmienić. Ale nie tylko koniec był zaskakujący. Pani Grant porobiła
ostre zakręty fabuły w wielu miejscach powieści tak, by nijak nie dało się
dojrzeć tego, co znajdowało się za takim zakrętem. A, według mnie, wartość
książki ocenia się po tym, jak bardzo była zaskakująca.
Jedynym
elementem, który nie zdobył mojego uznania było to, że przez pierwsze
kilkadziesiąt stron w zasadzie nie wiedziałam, jaki był główny wątek powieści.
Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak późnym ujawnieniem, o co właściwie ma
chodzić, więc, proszę, nie dziwcie się, że nie przypadło mi to do gustu.
Moja ocena: 10/10
Uważam, że Przegląd końca świata: FEED zasługuje na
miejsce na półce obok trylogii Igrzysk
Śmierci, a według mnie jest to honorowe miejsce, biorąc pod uwagę fakt, że jest
to moja ulubiona trylogia. Polecam wszystkim, bez względu na płeć. Tylko uwaga,
książka nie powinna wpaść w ręce tych, którzy mdleją na wzmiankę o krwi.
Za korektę dziękuję dziewczynom z Read & write everyday ^^