Info:
Autor: Jasper Fforde
Tytuł: Ostatni Smokobójca
Tytuł oryginału: The
Last Dragonslayer
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 320
Ostatni Smokobójca
to pierwsza część Kronik Jennifer Strange
autorstwa Jaspera Fforde’a. Moje odczucia co do niej z początku były nie do
końca sprecyzowane. Byłam ciekawa tego, jaka jest, ale z drugiej strony bałam
się kształtować jakąkolwiek opinię, żeby się nie rozczarować. Podeszłam więc do
niej z, można powiedzieć, chłodnym protekcjonalizmem.
To historia szesnastolatki, Jennifer Strange, która zarządza
Wieżami Zambiniego – domem wielu magów, którzy powoli tracą swoją moc i pozycję
w społeczeństwie. Zadaniem dziewczyny jest pilnowanie porządku (na tyle, na ile
to możliwe) i staranie się, by jakoś wiązać koniec z końcem. Oba te obowiązki
wymagają nie lada umiejętności, ale Jennifer jakoś sobie z nimi radzi. Nikt nie
podejrzewa, jak wielkie zmiany zajdą w życiu bohaterki wraz z niejasną przepowiednią
o śmierci ostatniego Smoka oraz nieznanym źródłem magii, dzięki której magowie
rośną w siłę.
Z początku powieść sprawiała wrażenie połączonej z kilku
innych, ale w miarę czytania to odczucie zanikało gdzieś między wartką akcją a
przemyślanie wykreowanymi bohaterami. I chociaż niektóre elementy nadal kojarzą
mi się z jakimiś innymi historiami, całość wyglądałaby na wybrakowaną, gdyby
ich nie było.
Bohaterowie, jak już wspomniałam, są bardzo przemyślani.
Nawet, jeżeli ich charaktery się zmieniają, jest to uzasadnione w akcji
powieści, więc zamykając książkę, żegnamy się z tymi samymi osobami, które
powitaliśmy na jej początku. Jest to, moim zdaniem, ogromny plus historii
stworzonej przez pana Fforde.
Styl wypowiedzi i typ narracji odpowiadają wiekowi tych, do
których powieść jest skierowana. Chociaż nie uważam, żeby nie był odpowiedni
również dla starszych czytelników. Jest to język młodzieżowy, który znacznie
ułatwia czytanie. Nie trzeba przedzierać się przez zbędne opisy, a akcja toczy
się w takim tempie, że nie sposób przy niej ziewać.
Całości dopełniają genialne (przynajmniej według mnie)
rysunki Roberta Sienickiego. Umieszczone są po sytuacjach, do których
nawiązują, więc nie trzeba się martwić, że zdradzą zbyt wiele, a dzięki nim
można się czuć, jakby oglądało się kreskówkę, a nie czytało książkę.
Chyba jedynym elementem, którego nie potrafię w tej powieści
zrozumieć jest świat przedstawiony. Akcja dzieje się w Niezjednoczonym
Królestwie, czyli w zasadzie nie wiadomo gdzie, chociaż później jest mowa o
Walii; można więc myśleć, że gdzieś na terenie Wielkiej Brytanii. Poza tym oba
te światy: fantastyczny i realny są dziwnie pomieszane i w zasadzie nie
wiadomo, kiedy i gdzie to się dzieje, bo z jednej strony wspomina się o FedEx i
o statystykach z 2010 roku, a z drugiej o magach, którzy naprawiają instalację
elektryczną za określoną cenę i Smokach, które sobie spokojnie żyją. Może tylko
ja nie potrafię zrozumieć tego zestawienia, ale nie wnosi ono zbyt wiele do
akcji, więc można przymknąć na nie oko.
Moja ocena:
8/10
Podsumowując, uważam tę historię za ciekawą i godną uwagi.
Okazała się być o wiele lepsza niż wynika to z opisu z tyłu książki – mam więc
dowód, że takim opisom nie wolno ufać. Jeżeli tylko będę miała okazję, bez
wahania sięgnę po kolejną księgę Kronik
Jennifer Strange, chociaż nie do końca wiem, co można by tam umieścić.
Polecam fanom nieskomplikowanych akcji, które porywają czytelnika.