Autor: Gena Showalter
Tytuł: Alicja w Krainie Zombi
Tytuł oryginału: Alice In
Zombieland
Wydawnictwo: Mira
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 602
Przeczytałam już naprawdę wiele książek i mam wrażenie,
jakby niektóre z nich powstały poprzez pocięcie innych, wrzucenie ich do
blendera i zmieszanie tak, żeby tworzyły całość. I nieraz efekt końcowy był
zupełnie nie do przełknięcia, a czasem wręcz odwrotnie. W trakcie czytania Alicji w Krainie Zombi moja opinia o
przynależności jej do którejś z tych grup zmieniała się jak w kalejdoskopie.
Alicja Bell jest z pozoru zwyczajną nastolatką, mało osób
wie, że jej tata jest szalony – widzi potwory, których nie może zobaczyć nikt
inny. Jego fobia rządzi całą rodziną i najbardziej ze wszystkiego przestrzegany
jest jeden warunek: nie wychodzić po zmroku. Kiedy Ali przekonuje jego i mamę,
żeby wybrali się jak normalna rodzina na wieczorne przedstawienie jej siostry,
nie przeczuwa, jakie konsekwencje to za sobą pociągnie. Musi zmienić szkołę.
Tam poznaje Cole’a i jego bandę, a wszyscy doskonale wiedzą, że wróżą oni
wszystko, co najgorsze. Na dodatek okazuje się, że są ściśle związani z tym, co
wywołało domniemane szaleństwo u ojca Ali. Zaczyna się walka.
Z początku naprawdę sądziłam, że jest to kolejny nieudolny
mix wielu powieści, ale im dalej zagłębiałam się w akcję, tym bardziej rosło we
mnie przekonanie, że to najbardziej genialny ze znanych mi mieszanek (jak już
pewnie zauważyliście, jestem przewrażliwiona na punkcie oryginalności). Alicja w Krainie Zombi zawiera w sobie
elementy, które tak bardzo ceniłam albo, których brakowało mi w moich
ulubionych powieściach. Motywy te są połączone tak mistrzowsko, że nie
wyobrażam sobie teraz, jak inaczej mogłoby być w powieści pani Showalter. Byłaby
niepełna, niedopracowana i zupełnie nieciekawa.
Główna bohaterka ma wszystkie cechy, jakie powinna mieć
współczesna nastolatka, która nie boi się świata. Wie, co musi zrobić i jak to
osiągnąć. Nie waha się przed podejmowaniem trudnych decyzji i nie rozkleja się
przy byle okazji. Jest silna i nie daje się zastraszyć. Potrafi postawić na
swoim, ale nie jest arogancka czy apodyktyczna. Robi wszystko, żeby przetrwać,
ale w razie potrzeby oddałaby życie za tych, których kocha.
Oprócz Alicji jest też oczywiście Cole… Sama Autorka
napisała w krótkim wywiadzie umieszczonym na końcu książki: „Cole… mój kochany
Cole… durzę się w nim na zabój! (przykro mi, Ali, ale to prawda (…) )”.
Mogłabym powiedzieć dokładnie to samo. On, podobnie jak główna bohaterka,
odznacza się siłą, opanowaniem, ale w znacznie większym stopniu. Przywodzi mi
na myśl inną postać, z filmu, ale nie powiem którą – postanowiłam, że muszę
opanować się z porównaniami. W każdym razie, Cole jest uosobieniem ideału
mężczyzny: przy nim można poczuć się całkowicie bezpiecznie, swobodnie i
wyjątkowo. Zazwyczaj trudno osiągnąć to wszystko naraz, ale on zdaje się w
ogóle nie mieć z tym problemu. Moje serce skradł niemal od razu (aktualnie
znajduje się nawet ponad Carterem z Wybranych
i Jace’em z Miasta Kości w mojej
klasyfikacji najlepszych bohaterów literackich) i jest teraz moim numerem
jeden. Przynajmniej do czasu, gdy nie przeczytam jakiejś innej powieści.
Książka napisana jest w formie opowieści mówionej przez samą
Ali. Wtrąca ona w relacjonowane wydarzenia sformułowania, które prawdopodobnie
rzeczywiście by wypowiedziała, gdyby opowiadała nam to twarzą w twarz, widząc
nasze reakcje na niektóre sytuacje. Dzięki temu Alicję w Krainie Zombi czyta się bardzo łatwo i szybko. Nie brakuje
też momentów, w których usta same rozciągają się w uśmiechu.
Autorka nie boi się ranić swoich bohaterów i działać na
czytelników tak, by odczuwali jak najsilniejsze emocje. Cierpienie, żal, zazdrość,
wszystkie uczucia są tak nakreślone, by każdy czytający poczuł się, jakby tam
był i stał obok Ali, Cole’a i innych.
Natomiast fabuła jest tak ułożona, że nie można nawet na
chwilę odetchnąć pomiędzy kolejnymi kartkami, a każdy koniec rozdziału przyprawia
tylko o jeszcze szybsze bicie serca. Dawno nie czytałam tak… szokującej i
nieprzewidywalnej książki. I tym razem nie mam nawet na co narzekać, jeśli
chodzi o końcówkę. Nie było w tej książce nic, na co mogłabym narzekać.
Moja ocena 10/10
Moja lista TOP10 już wkrótce ulegnie modyfikacjom, ponieważ
nie wytrzymam, jeśli nie umieszczę tam Alicji
w Krainie Zombi i nie mogę się
doczekać, aż dostanę w swoje ręce kolejny tom Kronik Białego Królika z przygodami Ali i Cole’a. Polecam ją
absolutnie wszystkim – nie rozumiem, jak może się nie podobać.