niedziela, 18 maja 2014

77. "Żywe trupy. Tom 1-2" (audiobook)


Info:
Tytuł: Żywe trupy. Tom 1-2
Wydawnictwo: Anakonda
Na podstawie: Żywe trupy (tom I i II) Robert Kirkman
Rok wydania: 2013
Czas słuchowiska: 3 godziny
Wykonanie: Banaszyk Krzysztof, Dereszowska Anna, Seweryn Maria, Rozenek Jacek, Bobrowski Szymon

Znałam tytuł, to wszystko. Nie interesowałam się zbytnio komiksami, więc nie miałam powodu, by zwracać uwagę na tak popularne dzieło jak Żywe trupy. Tym bardziej, że słabo znam się na serialach i nie za bardzo obchodzi mnie, co leci na takich kanałach jak FOX, HBO, zwłaszcza, że i tak nie mam do nich dostępu. Dlaczego więc sięgnęłam po audiobook znanego komiksu? To był impuls.


Gdy Rick się obudził, zorientował się, że leży w sali szpitalnej. Wokół nie było nikogo, wszędzie panowała cisza, od której bolały uszy. Ale kiedy mężczyzna wyszedł ze szpitalnej windy zobaczył... żywego trupa, chodzący szkielet z resztkami gnijącego ciała. Rick za wszelką cenę chce odnaleźć swoją żonę i syna i kiedy w końcu trafia do obozu ocalałych, musi zmierzyć się z wieloma dramatycznymi i tragicznymi zdarzeniami.

Moje doświadczenie ze słuchowiskami kończy się na bajce o Benjaminie Blimschenie na kasecie do magnetofonu, której słuchałam, jak zaczynałam szkołę podstawową, czyli jakieś osiem, dziewięć lat temu. Od tamtego czasu, raz na jakiś czas miałam okazję posłuchać audiobooków, jednak zawsze były one na podstawie powieści, nigdy komiksu. Dlatego byłam co najmniej zaciekawiona, ale z drugiej strony bałam się, że nie będę potrafiła się skupić na akcji, bo zbyt szybko odpłynę myślami. Nie wyobrażałam sobie też, jak można SŁUCHAĆ komiksu. Nie widząc obrazków, nie znając bohaterów...

Pierwszym, co rzuciło mi się w... uszy było to, jak ciężko jest odróżnić od siebie te wszystkie głosy. Brzmiały one z początku niemal identycznie, ale już po kilku minutach zaczęłam je rozróżniać. Przypisywałam głos do bohatera, którego imię się dosyć często na szczęście powtarzało i jakoś udało mi się to wszystko ogarnąć umysłem.

Kiedy już przeszłam przez ten etap oswajania się ze słuchowiskiem, moją uwagę przykuła ścieżka dźwiękowa. Już na początku słuchaczowi przychodzi mierzyć się z odgłosami wymiotów, mlasków wydawanych przez żywe trupy (unika się tu nazwy „zombie”, nie wiem, dlaczego) oraz plaśnięć, które towarzyszą rozbijaniu potworom głów siekierami. Nie ukrywam, nie raz coś mi się przewróciło w brzuchu, gdy to słyszałam. Jednak obok tych niezbyt zachęcających odgłosów, nie można było nie usłyszeć niesamowicie przyjemnej dla ucha i pasującej do momentu muzyki. Niektóre utwory były naprawdę zachwycające, chociaż oczywiście nie raz spotkałam się z lepszymi. Nie zmienia to jednak faktu, że jestem pozytywnie zaskoczona jakością ścieżki dźwiękowej. Słychać, że jest dopracowana.

Problem stanowili niestety aktorzy, którzy użyczali swoich głosów postaciom. Nie mówię tu o wszystkich, ale uważam, że jest to element, którego nie można pominąć. Wydaje mi się, że polscy aktorzy, z powodu braku doświadczenia w tego typu przedsięwzięciach, nie umieją robić tego w sposób naturalny. To niestety bardzo wpłynęło na komfort słuchania dialogów, podczas których nie raz wychwytywało się niepasujący do momentu ton bohatera. Dobrze przynajmniej, że ci, których słychać było najczęściej, brzmieli stosunkowo realnie.

Co do samej historii: zaintrygowała mnie. Chyba największy wpływ na moje wrażenie miało to, że obok scen brutalnych, tragicznych i tajemniczych, występowały także te wesołe, przyjemne. Dzięki nim cała opowieść wyglądała bardziej realistycznie – bohaterowie cieszyli się z tego co mieli, a mieli naprawdę niewiele. Pokazywali bardzo wyraźnie, że gdy nadarzała się okazja do odetchnięcia, należało ją jak najlepiej wykorzystać, choćby za chwilę miał się skończyć świat.

Podsumowując:
Jako, że nie do końca znam się na słuchowiskach, proszę o wybaczenie, jeżeli pominęłam jakiś istotny element lub zwróciłam uwagę nie na to, na co powinnam. Jak wspomniałam, moja wiedza i doświadczenie z tego typu przedsięwzięciem ogranicza się do bajki dla dzieci. Niemniej jednak Żywe trupy w wersji audio przypadły mi do gustu. Mam ogromną chęć zapoznać się z komiksem i zobaczyć, czym on różni się od tego, co słyszałam.

Za możliwość zapoznania się z płytą dziękuję Portalowi interia360.pl!


Recenzja bierze udział w wyzwaniach: Czytam fantastykę oraz Urban fantasy.



Nie wiem, czy widzieliście (dobra, istnieje duża szansa, że tak), ale mimo wszystko chciałabym Wam przypomnieć o trwającym konkursie, w którym można wygrać NIEwydaną jeszcze Elitę oraz nowowydane Bez przebaczenia!
Szczegóły znajdziecie TUTAJ