Pamiętacie może moją
recenzję z początku stycznia? Chodzi o książkę o smokach, którzy
są jednocześnie ludźmi. Mówi Wam to coś? No, w każdym razie
umierałam z ciekawości, co autorka ma do powiedzenia na swój
debiut. W ten sposób powstał ten wywiad. Pierwszy, jaki
przeprowadziłam... Minęło wiele czasu, od skończenia go, ale nie
mogłam się przemóc, by go opublikować. W końcu, po trzech
miesiącach, daję Wam go. Oto wywiad z Kają Wasilewską, autorką
Srebrnowłosej.
Natalie Rosa: Jest
Pani autorką „Srebrnowłosej”, wydanej, nakładem Wydawnictwa
Novae Res, powieści fantastycznej. Jak by Pani opisała tę książkę
w kilku zdaniach?
Kaja Wasilewska: Trudno
jest opisać swój utwór w kilku zdaniach…
Pomysł, jak to często
bywa, ewoluował i ciągle się zmieniał. Główną moją myślą
było przedstawienie smoków w nieco innej postaci. Powieść była
na początku tylko opowiadaniem, które napisałam z myślą o
młodszej siostrze. Była wtedy w ostatniej klasie podstawówki, a ja
z całego serca pragnęłam przelać na nią swoją miłość do
książek fantastycznych, które ta uparcie omijała z daleka.
Zaczęłam tworzyć
Grantinę oraz jej mieszkańców, by pokazać jej, że warto wgłębić
się w podobne klimaty. Zanim się spostrzegłam zamiast kilkunastu
miałam ponad dwieście stron tekstu i nie widziałam końca. Gdy już
mi się udało uwzględnić to co, chciałam, przeczytałam jeszcze
raz każde słowo, podsumowując całą książkę.
To powieść dla
młodzieży, kładąca nacisk na lojalność, przyjaźń i bycie sobą
w każdej sytuacji. Może zabrzmieć to pompatycznie, ale mam szczerą
nadzieję, że udało mi się to przekazać. Chciałam zaznaczyć
również, że trzeba być odważnym, nawet gdy od środka zżera nas
strach, a, kiedy sytuacja tego wymaga, należy wziąć sprawy w swoje
ręce, nie czekać na księcia z bajki.
Brzmi brutalnie :)
Wnioskuję, że nie utożsamia się Pani z księżniczkami z wieży.
Jaką bohaterkę ze znanych filmów (animowanych lub nie) mogłaby
Pani uznać za swoją ulubioną?
Nie mam ulubionej
bohaterki. Ideał zmienny jest i dla każdego inny, chyba jasne, że
trudno znaleźć taką postać. Poza tym, osoby bez wad są nudne i
nie mogą się niczym wykazać. Jeśli mam określić bohaterkę,
której los śledziłam z wielką uwagą była to na pewno Ciri z
Sagi o Wiedźminie A. Sapkowskiego, tak samo jak Księżniczka Monika
z trylogii Kuzynki A. Pilipiuka. Żadna z nich, chociaż z
królewskich rodów, nie tkwi biernie w wieży i w sumie to mnie
urzeka najbardziej. Skłaniając się ku bohaterkom animowanym, lubię
postacie z filmów Hayao Miyazakiego. Oglądanie anime, czytanie mang
to również jedno z moich zainteresowań. Są postacie, które
podziwiam za charakter, styl bycia, zachowanie, jednakże nie
posiadam rankingu, w którym miałabym je ustawiać. Ot, po prostu
świetne bohaterki... Czy od razu trzeba jedną do drugiej porównywać
i szukać ulubionej?
Ponoć nasze życie
opiera się na porównaniach. Czy pisząc „Srebrnowłosą”
wzorowała się Pani na jakiejś innej powieści?
Nie, raczej nie.
Pisząc, staram się nie wzorować na innych powieściach, choć
unikniecie schematów jest trudne. Chociażby opis książki,
srebrnowłosa dziewczyna i smoki - od razu kojarzy się z Grą o
Tron, czego sama na początku nie widziałam. Pomysł, by smoki były
istotami żyjącymi w ludziach, wpadł do mojej głowy... Na lekcji
biologii. Wszystko może w mniejszym bądź większym stopniu zmienić
tok akcji. W połowie tekstu nie miałam pomysłu na koniec, samo się
wszystko ułożyło. W każdym razie mogę powiedzieć, że
wymyśliłam Grantinę i jej bohaterów od podstaw, mam również
nadzieję, że to widać w moim utworze.
Okładka Srebrnowłosej |
Czy teraz, już po
wydaniu książki, zmieniłaby Pani w niej coś?
Nie. Oczywiście po
takim czasie znajdą się wątki, gry słów albo sytuacje, które
może z chęcią bym zmieniła, ale wolałabym nie. W takiej formie
książka trafiła do czytelników, nie mam po co jej modyfikować.
Zamierza Pani napisać
coś jeszcze?
Oczywiście, że tak.
Mam kilka rozpoczętych historii i nadzieję, że z czasem coraz
lepiej będę sobie radzić z kunsztem pisarskim. Jak tylko znajdę
trochę czasu dla siebie, dopracuję kilka pomysłów i kto wie, może
wyjdzie z tego coś więcej.
Wspomniała Pani, że
interesuje się fantastyką. Dlaczego akurat tym gatunkiem?
Może dlatego, że
fantasy skrywa w sobie ten okruch tajemniczości. Magię, sekrety,
prawa alchemiczne, domysły, nadprzyrodzone stwory oraz niespotykane
moce czy zdolności. Nie uważam, że życie jest nudne i szare, ale
fantasy jest dla mnie odskocznią od rzeczywistości. Tam życie jest
bardziej niebezpieczne, ale ma ten wyjątkowy klimat, w który
wgłębiają się miliony czytelników.
Woli Pani fantastykę
pisaną współcześnie, czy raczej klimaty Tolkiena i jeszcze
wcześniejsze?
Trudno powiedzieć.
Cenię Tolkiena za jego podejście do historii. Chociażby osławiony
„Hobbit”, miał być powieścią skupiającą się na motywie
drogi i podróży w nieznane, podczas gdy współczesne książki czy
ekranizacje polegają bardziej na akcji i emocjach (Notabene, filmowa
ekranizacja nie przypadła mi do gustu). Nie mam swojego ulubionego
twórcy jak i nie mogę wyróżnić tytułu z powodu umiejscowienia w
czasie. Twórcy z naszego stulecia czy też przeszłego, każdy miał
i ma swoje spojrzenie na dany temat - to czy spojrzenie jest
klasyczne czy „świeższe” zależy od autora. Swoją drogą wolę
dać szansę każdemu, chociaż skłaniam się do znanej tematyki
„magii i miecza”, obojętnie kiedy napisanej.
A co sądzi Pani o
tzw. „paranormal romance”?
Nie cierpię. Może to
nieodpowiednie słowa, ale ugrzeczniane postaci wampirów, demonów
czy wilkołaków i sprowadzanie ich do roli wyidealizowanego modela
chłopaka to za wiele. W moich oczach wampiry powinny być stworami
pokroju Drakuli - a nie, błyszczącymi się w słoneczku modelami.
Oczywiście do romansów samych w sobie nic nie mam, także wątek
paranormalny musiałby być zwyczajnie z rozmysłem napisany. Motyw
licealistki i jej „chłopaka” jest zbyt oklepany, ale co innego
historia na tle wiktoriańskiego Londynu, wampirów, które wciąż
odżywiają się ludzką krwią.
Jednak romanse to nie
są moje klimaty. Może kiedyś spróbowałabym coś napisać w tym
stylu, ale sądzę, że szybko bym się zniechęciła.
Właśnie zauważyłam,
że w „Srebrnowłosej” w zasadzie nie ma czegoś takiego jak
wątek romantyczny z udziałem głównej bohaterki i bardzo mi to
zaimponowało, ponieważ dzisiaj ciężko znaleźć takie książki o
podobnej tematyce. Jak się to Pani udało?
To nic trudnego -
wystarczyło na siłę nie wiązać ze sobą bohaterów :) Co prawda
są między nimi skomplikowane relacje, ale to głównie przyjaźń.
Może kiedyś coś się z tego rozwinie, jednak chciałam zaznaczyć
wątek oddania i lojalności do bliskich.
Dlaczego akurat ten?
Dlaczego nie na przykład umiejętności potrzebne do tego, by
przetrwać, żyjąc w najniższej warstwie społecznej?
A czy to nie jest ze
sobą związane? Jednostki by przeżyć muszą działać razem. W
każdym razie chciałam napisać o czymś, o czym każdy podświadomie
pragnie. Przygodzie, a także nieocenionych przyjaciołach, bez
których nie byli byśmy w stanie zrobić kroku naprzód.
Ma Pani kogoś takiego
w swoim życiu?
Rodzinę, przyjaciół,
znajomych... Zawsze się sprawdzają.
Czy wcześniej, przed
„Srebrnowłosą” pisała Pani jakieś historie?
Tak, mam tego pół
dysku w komputerze. Od podstawówki brałam udział w konkursach
literackich organizowanych w moim mieście, a także skrobałam do
szuflady. Mając 13 lat oświadczyłam, że napiszę książkę.
Trwało to kilka lat, ale się udało... Od mniej-więcej tamtego
momentu zaczęłam myśleć poważnie o pisaniu, ale, że wydanie
książki było moim marzeniem, mało kto wiedział.
Dlaczego nikomu Pani o
tym nie mówiła?
Czułam, że za mało
umiem, nie wiedziałam jak podejść do poważniejszych wątków.
Moje pierwsze próby wypadały strasznie blado i były pełne
dziecięcych fantazji oraz zdarzeń, które nie miały ładu i
składu. Wolałam po cichu, krok za krokiem pisać i doskonalić
kunszt - jeszcze długa droga przede mną. Jeśli zaś chodzi o
mówienie... To nie miałam potrzeby zwierzania się komukolwiek co
bym chciała zrobić. Jestem stateczna i jak mówi rodzina, nigdy za
wiele o sobie mówię, trudno cokolwiek ze mnie wyciągnąć. Samo
wyszło z czasem.
Dlaczego więc
zdecydowała się Pani na wydanie „Srebrnowłosej”?
Musiałam do tego
dojrzeć. Proces myślowy, poprawki i przekonywanie się do myśli,
że mój tekst może zostać wydany w końcu zaowocowały rozesłaniem
próbek tekstu do różnych wydawnictw.
Co może Pani
powiedzieć tym, którym wydaje się, że nie mają szans wydać
swojej książki?
Niech próbują. Mnie
samej wydawało się, że nikt po moją historię nie sięgnie.
Poprawiałam wszystko po kilka razy, błędy gramatyczne były moim
utrapieniem, zgłębiałam fabułę a i tak nie byłam pewna, czy
wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Stwierdziłam jednak, że
zrobiłam wszystko, co w swojej mocy i porozsyłałam....
Najważniejsze, nie zniechęcać się i ciągle doskonalić warsztat.
Ogromnie
dziękuję Pani za udzielenie mi tych kilku odpowiedzi, a Was
zachęcam do zapoznania się z powieścią oraz kilkoma jej
recenzjami :)
- blog Mirror of soul
- blog Ostatni rozdział (hihi ^^)
- blog Z książką w dłoni
- blog Za górami książek
- blog Wymarzona książka
- blog Post Meridiem