środa, 10 września 2014

105. "Zielonooki demon" Jaye Wells

Info:
Autor: Jaye Wells
Tytuł: Zielonooki demon
Tytuł oryginału: Green-Eyed Demon
Wydawnictwo: REBIS
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 394
Numer tomu: 3
(tom I – Rudowłosa
tom II – Mag w czerni)

Recenzja może zawierać spoilery części I oraz II.

Dobra, powiedzmy, że drugi tom może być równie dobry, jak pierwszy, ale jaka jest szansa, nawet patrząc na to z czysto statystycznej strony, że trzecia będzie chociaż na takim samym poziomie? Tak się zdarza tylko, jeżeli autor jest naprawdę godny uwagi. Czy to jest taki właśnie przypadek?

Sabina ma od teraz nowy cel: uratować swoją siostrę bliźniaczkę z łap okrutnej babki, przywódczyni wampirów. Nie jest to zadanie łatwe, ale też nie niemożliwe. Wszystko trzeba jednak dokładnie obmyślić, szczególnie że już nie może działać w pojedynkę. Zaczyna jej zależeć na otaczających ją istotach, a przede wszystkim na Adamie, Giguhlu oraz Rei. Maisie również znajduje swoje miejsce w sercu wampirzycy, chociaż ta jeszcze nie jest świadoma tej przestrzeni wewnątrz siebie. Okazuje się jednak, że posiadanie wyższych uczuć bardzo komplikuje różne sprawy.

Nienawidzę opisów na okładkach, bo zawsze postanawiam je przeczytać w złym momencie książki. Tak też było i tym razem, kiedy w pewnym momencie zamknęłam tom i przeczytałam, ot tak, opis. Zdradził mi znaczną część akcji, więc później byłam zdenerwowana sama na siebie. Dlatego ostrzegam: nie czytajcie opisów w trakcie lektury danej książki!

Znalazłam spore nieścisłości, jeżeli chodzi o tłumaczenie tekstu. W Magu w czerni jest mowa między innymi o Kaście Śpiących, która w Zielonookim demonie nagle zamienia się w Kastę z Nod albo Kastę Błądzących. To samo, jeżeli chodzi o typ Giguhl, jeżeli mogę się tak wyrazić. Z demona niezgody stał się nagle demonem intrygi. Nie wiem, z czego wynikają te zmiany, ale byłam nieco zdegustowana tym faktem, szczególnie że wszystkie trzy części tłumaczył ten sam pan, Mirosław P. Jabłoński. Dało się z tymi transformacjami żyć oczywiście, ale jakoś tak... Niefajnie było na początku.

W tej części wyraźnie widać zmianę w Sabinie. Stała się bardziej uczuciowa, bardziej emocjonalna, ale z drugiej strony przybyło jej rozumu. Już wie, że wszystko ma swoje konsekwencje, chociaż nadal gada sama do siebie, kiedy przekonuje się, że seks z Adamem nie jest dobrym pomysłem. Ja uważam przeciwnie, ale to tylko moje zdanie. Nie, a tak całkiem na serio: bohaterka coraz bardziej zdobywa moją sympatię. Wciąż ma niewyparzony język, ale zaczyna zachowywać się jak żywa istota, a nie maszyna do zabijania.

A co do Adama: podczas lektury tej części czułam się jak dziecko, które przez kilka dni, w drodze z i do szkoły, widzi na wystawie takiego ogromnego lizaka. Ten kolorowy łakoć mruga do niego, nęci i woła, więc w końcu to dziecko idzie błagać rodziców o pieniądze na słodycz. Po wielu godzinach próśb, dziecko nareszcie może sobie iść i kupić lizaka, ale kiedy przychodzi do sklepu, okazuje się, że pan, z którym ono minęło się w drzwiach, wykupił ostatniego. Dokładnie tak się czułam. Jakby mi ktoś zabrał lizaka sprzed nosa.

Nad fabułą nie ma się co rozwodzić, chociaż, gdybym miała zrobić jakiś ranking trzech dotychczas przeczytanych części, ta byłaby na pierwszym miejscu. Pani Wells przygotowała tu jazdę bez trzymanki jeszcze większą kolejką niż w pozostałych częściach. Dopiero tu poczułam, co to znaczy: bijące ze zgrozy serce i brak możliwości oderwania się od tekstu choćby na czas wizyty w toalecie. Naprawdę, gdybym mogła, zachęcałabym do przeczytania od razu trzeciej części, bez tracenia czasu na poprzednie, ale to niestety niemożliwe.

Podsumowując:
Najlepsza, dotychczas, część o Sabinie Kane. Wszystkie słowa, które mają znaczenie pozytywne i zaczynają się od „naj” można przypisać tej książce, a ja skłonna jestem nawet powiedzieć, że to najlepsza historia o fantastycznych istotach, jaką poznałam. Jestem naprawdę pod wrażeniem, jak inaczej można przedstawić historię o wampirach, magach, wilkołakach, wróżach i innych takich.