niedziela, 28 września 2014

Let's talk! z Artemis Crawfield :)

Czy jest na świecie recenzentka, która sama z opinii innych nie korzysta? Ekranizacje natomiast omija najszerszym łukiem, na jaki może sobie pozwolić? Wiem, brzmi trochę niewiarygodnie, szczególnie to pierwsze zdanie. Jednak chciałabym zobaczyć Wasze miny, kiedy przeczytacie moją rozmowę z Artemis Crawfield, czyli autorką blogów Poradnik pozytywnego czytelnika oraz Sport z damskiej perspektywy. Chociaż nie ukrywam, że bardziej skupimy się na tym pierwszym :)


Natalie Rosa: Blogujesz od ponad roku, z tego co zdążyłam się zorientować. I chociaż idzie Ci to bardzo dobrze, to Poradnik pozytywnego czytelnika jest Twoim pierwszym blogiem. Czy oprócz częstego pisania robiłaś coś jeszcze, by „nauczyć się pisać”?
Artemis Crawfield: Cieszę się, że sądzisz, że dobrze prowadzę Poradnik, ponieważ jak słusznie zauważyłaś jest to mój pierwszy blog. Muszę przyznać, że przed Poradnikiem nie pisałam recenzji, opowiadań i tym podobnych, jak robiła to większość blogerów. Dla mnie jest to debiut w sferze pisania i tworzenia czegoś własnego. Tak naprawdę uczę się pisać z każdym kolejnym tekstem, ponieważ wiem, że nadal nie są doskonałe i myślę, że nigdy nie będą. Ale może uda mi się wreszcie dojść tak blisko perfekcji jak się da :)

Czy miewałaś załamania podczas tego półtora roku pisania? Takie, że chciałaś to wszystko rzucić i zacząć zajmować się czymś innym?‎
Okres załamania przechodziłam pod koniec kwietnia i w mniejszym stopniu w czerwcu bieżącego roku. Za pierwszym razem było to dość poważne i nawet swoje myśli opisałam na Facebooku, żeby podzielić się nimi ze swoimi czytelnikami. I właśnie wtedy dostałam od nich sporo rad i zapewnień, że rezygnowanie nie jest dobrą decyzją, ponieważ wielu z nich uwielbia mojego bloga. Takim sposobem po prostu zrobiłam sobie urlop. I dzięki tej przerwie zrozumiałam, że czasami po prostu przychodzi czas załamania i trzeba go przejść - każdy na swój sposób. Ważne, żeby się nie poddawać, gdy przychodzi Ci taka myśl do głowy. Przez te kilka dni, gdy nie pisałam nic na bloga, a jedynie śledziłam wpisy innych, zdałam sobie sprawę z tego, że nie mogłabym żyć bez blogowania. Ten świat się na mnie otworzył, więc może warto poświęcić mu trochę więcej czasu?

Czyli na razie nie bierzesz pod uwagę przerwania działalności Poradnika Pozytywnego Czytelnika?
Sądzę, że życie rzuca nam kłody pod nogi tylko po to, żeby sprawdzić czy łatwo się poddamy. Ja jestem z tych co może i mają słomiany zapał, ale jak już się do czegoś przywiążą i stwierdzą, że dobrze się w tym czują to nie poddają się przy pierwszej okazji. Dlatego wydaje mi się, że Poradnik jeszcze długo pociągnie. Może z czasem zmieni się częstotliwość postów albo recenzje będą krótsze z powodu braku czasu, jednak nie poddam się tak łatwo. W życiu trzeba walczyć o swoje :)
Kiciuś, maskotka reprezentacji Polski w siatkówce ;)
(fot. archiwum prywatne)

Jak najbardziej. Pewnie już wiele razy słyszałaś to pytanie, ale jak to się stało, że w ogóle zdecydowałaś się prowadzić bloga? W końcu i tak stosunkowo długo uchowałaś się poza blogosferą - zazwyczaj zaczyna się w wieku ok. dwunastu lat, a nawet wcześniej.
Spodziewałam się tego pytania :D Jak się dowiem, to Ci powiem, jak to się stało, że zaczęłam prowadzić Poradnik ;) Tak naprawdę to sama nie wiem, z jakiego powodu to się stało. Za każdym razem, gdy odpowiadam na to pytanie, wydaje mi się, że przemawiała za tym chęć do pozostawienia jakiegoś śladu. Posiadania jakiegoś wkładu w polskie czytelnictwo. Poza tym był też bardziej przyziemny powód - jak można się łatwo domyślić - współprace. Jednak po kilku (około trzech) miesiącach blogowania odkryłam, że nie samymi współpracami bloger żyje, że w całej tej zabawie nie to jest najważniejsze. No bo po co Ci nieskończona ilość współprac, jak nie masz kontaktu z czytelnikami? Nie czujesz tej więzi? Dla mnie w tej chwili ważniejsza jest uwaga czytelników niż zdobywanie darmowych książek :)
A tak odchodząc od tematu - mówisz, że stosunkowo długo się uchowałam poza blogosferą, bo dopiero w wieku siedemnastu lat zaczęłam swoją przygodę. Jednak moja siostra się (niestety) nie uchowała. Ma dwanaście lat i założyła bloga...

Też o książkach? :)
Nie, ona dopiero zaczyna swoją książkową przygodę :D Obecnie jest na czwartym tomie „Harry'ego Pottera”. Blog jest ogólnotematyczny. Ona sama nie do końca wie, o czym on jest. Ale moim zdaniem jeszcze sporo pracy przed nią, więc nie udostępniam jej strony nigdzie, bo jeszcze się dziewczyna załamie jak jej coś złego napiszą :)

A Ty spotkałaś się z mało pochlebnymi opiniami na temat tego, co robisz?
Nie, jeszcze ani razu nikt mi nie powiedział nic złego na temat Poradnika. Raz nawet ten ból z braku hejterów opisałam w jednym ze swoich postów. Później zrozumiałam, że świat przecież nie kręci się wokół mnie. Mam swoją grupę odbiorców, więc Ci, którym nie podoba się jak piszę, po prostu omijają mój blog. Czy to coś złego? Skądże! Nie każdemu spodoba się co publikuję, więc cieszę się, że nie pokazują swoich negatywnych emocji na mojej stronie.

W stu procentach się z Tobą zgadzam. Wcześniej wspomniałaś o śledzeniu wpisów na blogach innych osób. Czytasz tylko te o tematyce podobnej do twojego, czy wszystkie, które wydadzą Ci się ciekawe?
Śledzę blogi o tematyce książkowej, czyli podobnej do mojej, jednak nie czytam recenzji książek. Oczywiście czasami zaglądam na ostatni akapit, żeby zobaczyć jak została oceniona pozycja, która mnie interesuje, ale nie potrafię przeczytać całej opinii na temat książki, jeśli jej jeszcze nie czytałam. Czasami zdarza mi się zapoznać z recenzją pozycji, którą znam, żeby porównać zdanie na jej temat, jednak nie dzieje się to zbyt często. Dużo chętniej zapoznaję się z postami ogólnymi typu stosiki, jakieś ciekawe akcje i tym podobne. Może to lekko dziwne, jednak taki jest mój sposób bycia i raczej go nie zmienię.

Czy jest jakiś konkretny powód, dla którego nie czytasz recenzji książek, które chcesz poznać? W końcu o to chodzi z recenzowaniem, żeby w pewien sposób kreować opinię jeszcze przed premierą danej pozycji.
Dobre pytanie. Sama nie do końca wiem, ale wydaje mi się, że to właśnie dlatego - żeby nie kreować sobie opinii przed przeczytaniem danej książki. Kilkakrotnie zdarzało mi się zapoznać z recenzją pozycji, której nie czytałam i nie kończyło się to dobrze. Dlaczego? Ponieważ potem dużą uwagę poświęcałam temu, co wymieniła recenzentka w swojej opinii. Prawdopodobnie, gdybym nie poznała jej recenzji, nie zwróciłabym na daną rzecz uwagi. Możliwe, że bym ją zignorowała lub w ogóle bym jej nie dostrzegła. Jednak co się stało, to się nie odstanie. Poza tym nie potrzebuję recenzji. Nie przejmowałam się nimi zanim zaczęłam blogowanie i teraz też jakoś nie czuję potrzeby ich czytania. Może kiedyś to się zmieni, jednak nie wierzę, że w najbliższym czasie to nastąpi.

Motto Artemis zapisane na ścianie
(fot. archiwum prywatne)
A mimo to piszesz, kreując w ten sposób opinię czytelników. Ciekawe. Ile czasu zajmuje Ci napisanie jednego tekstu?
Można powiedzieć, że to taki paradoks ;) Jednak lubię to, co robię i cieszę się, że aż tak wiele osób nie podziela mojego zdania na temat opinii, bo do kogo by wtedy pisali recenzenci?
Jeżeli chodzi o recenzje to jest różnie. Wcześniej pisałam całą recenzję bez przerw, teraz jednak po jednym czy dwóch akapitach potrafię na chwilę włączyć przeglądarkę i na przykład obejrzeć Facebooka i dopiero po chwili wrócić do przerwanej pracy. Napisanie jednej opinii zajmuje mi od pół godziny do godziny. W zależności od długości. Wbrew pozorom nie potrafię pisać mega długich recenzji (wyjątkiem jest moja opinia na temat „Blackoutu”). Choć pojęcie „długa recenzja” jest względne. Dla jednych pięćset wyrazów to dużo, dla innych mało. Moje opinie mają mniej więcej właśnie tyle słów i uważam, że jest to wystarczająca ilość.

I starasz się napisać recenzję skończonej książki, zanim zaczniesz następną, czy raczej zbierasz notatki i piszesz kilka za jednym zamachem?
Nieczęsto udaje mi się napisać recenzję tuż po przeczytaniu książki. Raczej czekam aż emocje opadną i wtedy z chłodną głową się za to zabieram. Czasami piszę kilka recenzji naraz, jednak muszę się przyznać, że nie robię żadnych notatek. Wszystko mam w głowie. Tak samo nie zaznaczam cytatów w książce jak to robią inni. Ja po prostu kojarzę, na której stronie było coś, co mi się spodobało i w ten sposób do tego wracam.

Z taką samą łatwością przychodzi Ci zapamiętywanie rzeczy do szkoły? :)
Wiesz, że raczej tak? :D Oczywiście tylko w dziedzinach, które lubię. Wystarczy, że przeczytam dany tekst ze dwa razy i potrafię napisać dość dobrze sprawdzian czy kartkówkę. Gorzej jest z przedmiotami, za którymi nie przepadam, ponieważ ciężej jest mi to wszystko zapamiętywać. Jednak nie jestem jakimśtam wielkim kujonem, ani nic z tych rzeczy :D Moja średnia i tak mnie zadowala, bo jest powyżej 4,0 :)

To dużo, jak na poziom ponadgimnazjalny :) Co planujesz robić później? Coś związanego z literaturą, czy raczej będziesz starała się oddzielić pasję od pracy?
Nie mam pojęcia co będę robiła po szkole średniej. Obecnie znajduję się na profilu technik obsługi turystycznej i zdaję sobie sprawę z tego, że nie pójdę dalej w tę stronę. Po prostu się do tego nie nadaję. Tak naprawdę mam milion pomysłów na siebie, a każdy jest bardziej szalony od poprzedniego :) Raz chciałabym zostać bibliotekarką, raz pisarką, raz mechanikiem samochodowym... W mojej głowie jeszcze nie ma ułożonego planu. Staram się żyć chwilą. Patrzeć na to, co mam. Za niecałe dwa lata, gdy będę kończyła technikum, zacznę się zastanawiać, którą ścieżkę wybrać. Na razie jednak będę jej szukać. Może wcześniej mi się objawi :)

Czyli wierzysz w jakieś szeroko pojęte „przeznaczenie”?
Tak. Nie. Nie wiem. Strasznie ciężko jest odpowiedzieć mi na to pytanie, bo nie jestem do końca pewna odpowiedzi. Z jednej strony wierzę w przeznaczenie. Jednak z drugiej wizja, że coś decyduje za mnie, że moje wybory są tak naprawdę nie ważne, wydaje się być lekko niepokojąca. Dlatego ja pozostawię to pytanie bez jednoznacznej odpowiedzi.

Wydaje mi się, że najbardziej gustujesz w fantastyce. Jeśli to prawda, to czy potrafisz wyjaśnić swój wybór?
Nie jestem pewna czy potrafię to wyjaśnić. Czytam fantastykę przede wszystkim dlatego, że jest nieograniczona. Tak naprawdę można stworzyć wszystko od samych podstaw i nie myśleć przy tym o granicach, bo ich po prostu nie ma. Dlatego możesz spodziewać się niespodziewanego. Czasami wygląda to jak ruletka, bo nie wiesz czy w danej książce wampiry będą dobre, czy raczej przesiąknięte złem do szpiku kości, a może bardziej będą przypominały koniki pony, a nie krwiożercze bestie? To wszystko zależy od autora. Jego granicą jest tylko jego wyobraźnia. Tak naprawdę w książkach wszystko jest możliwe i dlatego je kocham. A fantastykę, ponieważ rozszerza horyzonty.

Co, oprócz czytania, blogowania i szkoły, pochłania Twój czas?
LekkoStronniczy.tv
Co dzień oglądam Lekko Stronniczego. Uwielbiam również oglądać sport - przede wszystkim piłkę nożną, siatkówkę, piłkę ręczną i skoki narciarskie. Niedawno rozpoczęły się Mistrzostwa świata w siatkówce i będę na pewno oglądała każdy mecz Polaków. Mam nadzieję, że uda mi się również choć raz obejrzeć mecz na żywo, jednak nie ma takiej gwarancji. W najbliższym czasie to siatkówka będzie zajmowała mój czas i myśli.
A jeśli chodzi o czas, gdy nie ma sportowych rozgrywek to raczej czytam. Nie oglądam seriali, przynajmniej nie teraz. Za filmami również jakoś nie jestem. Wolę książki. One nie zabijają wyobraźni jak czynią to niektóre programy telewizyjne...

Skoro jesteśmy już w temacie filmów: co sądzisz o ekranizacjach? Tak ogólnie. Czy lepiej najpierw przeczytać pierwowzór?
Najlepszym rozwiązaniem jest przeczytać książkę i nie oglądać ekranizacji. Dlaczego? Dlatego, że nie ma potrzeby się denerwować. Jest naprawdę niewiele przypadków dobrych ekranizacji, a i te nie obyły się bez różnic między książką a filmem. Właśnie z tego powodu ograniczam oglądanie ekranizacji. Poza tym zraziłam się, ponieważ zepsuli kilka książek, które naprawdę lubiłam. Dlatego jestem zagorzałą przeciwniczką ekranizacji.

A czy jest jakaś, która przypadła Ci do gustu?
Zdecydowanie łatwiej byłoby wymienić te, które mi się nie spodobały. Jednak ekranizacją, która w miarę przypadła mi do gustu jest, jak łatwo się domyślić, „Gwiazd naszych wina”, plus mogłabym tutaj jeszcze dorzucić „Harrego Pottera i więźnia Azkabanu”. Nie oglądałam zbyt wiele ekranizacji, więc nic więcej nie wymyślę.

To w takim razie, która najbardziej Cię rozczarowała?
Najbardziej rozczarowała mnie kontynuacja „Eragona”. Może i nie jestem wielką fanką tej serii, jednak to, co zrobili w filmie, woła o pomstę do nieba. Jest to tak mocno zmodyfikowane, że można nie zrozumieć, czy to na pewno było na podstawie tej książki.
Drugim zawodem jest ekranizacja „Złodzieja pioruna”, czyli historii o Percym Jacksonie. Ten film również dość wyraźnie różni się od pierwowzoru. Przede wszystkim irytowała mnie różnica wieku oraz mocno pozmieniana fabuła. Oni chyba zbyt wiele pominęli i poprzestawiali, żeby móc kontynuować tę serię na dużym ekranie.
Trzecia ekranizacja, która mnie rozczarowała to „Igrzyska śmierci”. Fabuła również została tu pozmieniana, jednak nie tak wyraźnie, jak w wyżej wymienionych. Tutaj bardziej irytowała mnie sama gra aktorska. Przede wszystkim główna bohaterka moim zdaniem była zbyt sztywna i zachowywała się tak, jakby nic ją nie obchodziło. W dwójce trochę się to poprawiło, jednak ja nadal nie jestem fanką tej serii.

Jaką książkę poleciłabyś wszystkim, którzy to czytają?
Nie ma jednej uniwersalnej książki czy nawet serii, która spodobałaby się każdemu, dlatego nie sądzę, aby polecanie wszystkim tego samego było dobre. Jednym co prawda może spodobać się pozycja, którą polecę, jednak innym już nie. Nie znam preferencji książkowych wszystkim Twoich czytelników, więc pozostawię to pytanie otwartym. Może kiedyś powstanie taka książka co spodoba się każdemu i wtedy na pewno ją polecę :)

Oby się kiedyś taka znalazła :) Ogromnie dziękuję Ci za rozmowę.
To ja bardzo dziękuję za zaproszenie :) Cudownie odpowiadało mi się na zadawane przez Ciebie pytania.

Artemis Crawfield (fot. archiwum prywatne)

Z Artemis możecie spotkać się na jej blogu recenzenckim oraz blogu sportowym.

A co w październiku? Mam nadzieję, że kolejny wywiad z cyklu Let's talk!, bo rozmowa z blogerkami recenzenckimi sprawia mi ogromną frajdę. Zastanawiam się, czy nie zmienić odrobinę zasad i pod ostrzał pytań nie wziąć też autorek stron o innych rzeczach, ale jest to dopiero luźny pomysł :) Na moje szczęście blogosfera jest bogata w ciekawe osoby.

A już niedługo powinien ukazać się kolejny wywiad z cyklu Sobotnie gadanie w Ostatnim rozdziale, gdzie porozmawiam sobie z polską autorką o jej nowej książce, której premiera nadchodzi WIELGACHNYMI krokami ^_^