czwartek, 25 września 2014

109. PRZEDPREMIEROWO: "Szukaj mnie wśród lawendy. Zuzanna" Agnieszka Lingas-Łoniewska

Szukaj mnie wśród lawendy. Zuzanna Agnieszka Lingas-Łoniewska okładka




Info:
Autor: Agnieszka Lingas-Łoniewska
Tytuł: Szukaj mnie wśród lawendy. Zuzanna
Wydawnictwo: Novae Res
Liczba stron: 228
Numer tomu: 1
Data premiery: 25.10.2014 r.

Niedługo pojawi się na rynku rozpoczęcie trzeciej już trylogii na koncie pani Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Książka wyczekiwana przez znaczną część przedstawicielek polskiej płci pięknej, szczególnie jeżeli miały one już styczność z twórczością tej genialnej autorki. Tylko, czy ta powieść będzie tym samym, co znamy?


Zuzanna, Zofia oraz Gabriela to siostry. Bardzo uparte, ambitne i kochające siebie i innych dziewczyny, z których każda została w ten czy inny sposób przechytrzona przez los. Zuzia, dyrektor korporacji farmaceutycznej we Wrocławiu, rzuciła się w wir pracy już dawno temu. Dotychczas niczego jej nie brakowało. Zarabiała dużo, nie czuła potrzeby odwiedzania rodziców czy sióstr, czasami rozmawiała z nimi przez telefon. To jej wystarczało, by nie przypominać sobie o upokorzeniu, jakiego doznała szesnaście lat wcześniej. Jednak jej siostry bardzo starają się ją uszczęśliwić, wywołując w ten sposób wspomnienia, które zakopane były głęboko.

Z całą moją pewnością siebie nie mogę stwierdzić, że jest to powieść podobna do czegokolwiek, co wyszło spod palców pani Łoniewskiej. Ci, którzy coś jej czytali, wiedzą, że autorka ta zazwyczaj wplata w fabułę skomplikowany wątek kryminalny i miesza go z romansem między bohaterami. Zwykle też czytelnik dołącza do nich na chwilę przed ich pierwszym spotkaniem. Tutaj pani Agnieszka zdecydowała się porzucić utarty szlak i zacząć wytyczać nową ścieżkę. Zuzannę poznajemy, kiedy ta ma już za sobą pierwszą, bardzo silną i bolesną miłość. Nie chce do niej wracać. To samo, jeżeli chodzi o pozostałe dwie bohaterki. One również mają jako tako ustabilizowaną sytuację uczuciową, chociaż wiele razy jest wyraźnie zaznaczone, o czym będą kolejne tomy przygód sióstr.

Niestety, słowo „przygód” nie pasuje tu w pełni. Tego, czego brakowało mi absolutnie najbardziej, był brak wątku kryminalnego. Dzięki temu mogłam chociaż przed samą sobą udawać, że to nie romans, a kryminał. Tutaj nie mam tej możliwości, ale wpłynęło to też na dynamikę wydarzeń. Wszystko kręci się wokół uczuć Zuzki i jej wspomnień. Nie ma prawie żadnej odskoczni. Nie mogę powiedzieć, że książka mi się przez to nie podobała – to byłoby kłamstwo, ale romansów w pełnym tego słowa znaczeniu nie lubię aż tak, by się nimi zachwycać.

Ale poza tym książka pani Łoniewskiej wciągnęła mnie tak, jak wszystkie poprzednie. I nadal nie mogę wyjść z podziwu nad stylem autorki. Akurat miałam możliwość otrzymać egzemplarz przed korektą, czego często się obawiam, bo wiem, że będę musiała brnąć przez pisarskie błędy, ale nie mogłam się oprzeć i im bardziej zagłębiałam się w książkę, tym większe opanowywało mnie zdumienie. Błędów jest naprawdę niewiele (przed korektą!), a jeżeli już, to są to tylko literówki. Naprawdę ogromne brawa dla autorki, że pisze tak... prosto. Odczułam ogromną ulgę, kiedy zobaczyłam na własne oczy, że ostateczny tekst niewiele różni się stylem od tego, co widać w stanie surowym.

Cała powieść stanowiła niesamowicie relaksacyjną rozrywkę, szczególnie w obliczu zbliżających się wielkimi krokami egzaminów. Wiedziałam, że czeka na mnie jeszcze mnóstwo pracy związanej ze szkołą, ale ta historia tak mnie wzywała, wołała, żebym przeczytała jeszcze jedną, dziesięć, dwadzieścia, pięćdziesiąt stron. Pochłonęłam ją w niecały dzień, przerwany zajęciami. Nie wywołała tak wielkich zniszczeń w mojej psychice, jak np. Brudny świat, ale śmiało mogę powiedzieć, że nie żałuję spędzonego z Zuzanną czasu.

Podsumowując:
Nie ma co owijać w bawełnę, to najsłabsza dotychczas powieść pani Łoniewskiej, jaką znam. Ale z drugiej strony nie ma tu schematu pierwszego spotkania, zachwytu nad wyglądem zewnętrznym, zbyt wielu chwil na bycie zazdrosnym. Była to bardzo przyjemna odmiana od ciągle podobnych początków. Mniej emocjonująca w sensie dynamicznym, ale znacznie bardziej w sensie psychologicznym. Zuzia naprawdę jest bardzo ciekawą osobą.

Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
Recenzja bierze udział w wyzwaniach Czytam opasłe tomiska oraz Book Lovers.