Info:
Autor:
Agnieszka Lingas-Łoniewska
Tytuł:
Szukaj mnie wśród lawendy. Zuzanna
Wydawnictwo:
Novae Res
Liczba
stron:
228
Numer
tomu:
1
Data
premiery: 25.10.2014 r.
Niedługo pojawi się na rynku rozpoczęcie trzeciej już trylogii na
koncie pani Agnieszki Lingas-Łoniewskiej. Książka wyczekiwana
przez znaczną część przedstawicielek polskiej płci pięknej,
szczególnie jeżeli miały one już styczność z twórczością tej
genialnej autorki. Tylko, czy ta powieść będzie tym samym, co
znamy?
Zuzanna, Zofia oraz Gabriela to siostry. Bardzo uparte, ambitne i
kochające siebie i innych dziewczyny, z których każda została w
ten czy inny sposób przechytrzona przez los. Zuzia, dyrektor
korporacji farmaceutycznej we Wrocławiu, rzuciła się w wir pracy
już dawno temu. Dotychczas niczego jej nie brakowało. Zarabiała
dużo, nie czuła potrzeby odwiedzania rodziców czy sióstr, czasami
rozmawiała z nimi przez telefon. To jej wystarczało, by nie
przypominać sobie o upokorzeniu, jakiego doznała szesnaście lat
wcześniej. Jednak jej siostry bardzo starają się ją uszczęśliwić,
wywołując w ten sposób wspomnienia, które zakopane były głęboko.
Z całą moją pewnością siebie nie mogę stwierdzić, że jest to
powieść podobna do czegokolwiek, co wyszło spod palców pani
Łoniewskiej. Ci, którzy coś jej czytali, wiedzą, że autorka ta
zazwyczaj wplata w fabułę skomplikowany wątek kryminalny i miesza
go z romansem między bohaterami. Zwykle też czytelnik dołącza do
nich na chwilę przed ich pierwszym spotkaniem. Tutaj pani Agnieszka
zdecydowała się porzucić utarty szlak i zacząć wytyczać nową
ścieżkę. Zuzannę poznajemy, kiedy ta ma już za sobą pierwszą,
bardzo silną i bolesną miłość. Nie chce do niej wracać. To
samo, jeżeli chodzi o pozostałe dwie bohaterki. One również mają
jako tako ustabilizowaną sytuację uczuciową, chociaż wiele razy
jest wyraźnie zaznaczone, o czym będą kolejne tomy przygód
sióstr.
Niestety, słowo „przygód” nie pasuje tu w pełni. Tego, czego
brakowało mi absolutnie najbardziej, był brak wątku kryminalnego.
Dzięki temu mogłam chociaż przed samą sobą udawać, że to nie
romans, a kryminał. Tutaj nie mam tej możliwości, ale wpłynęło
to też na dynamikę wydarzeń. Wszystko kręci się wokół uczuć
Zuzki i jej wspomnień. Nie ma prawie żadnej odskoczni. Nie mogę
powiedzieć, że książka mi się przez to nie podobała – to
byłoby kłamstwo, ale romansów w pełnym tego słowa znaczeniu nie
lubię aż tak, by się nimi zachwycać.
Ale poza tym książka pani Łoniewskiej wciągnęła mnie tak, jak
wszystkie poprzednie. I nadal nie mogę wyjść z podziwu nad stylem
autorki. Akurat miałam możliwość otrzymać egzemplarz przed
korektą, czego często się obawiam, bo wiem, że będę musiała
brnąć przez pisarskie błędy, ale nie mogłam się oprzeć i im
bardziej zagłębiałam się w książkę, tym większe opanowywało
mnie zdumienie. Błędów jest naprawdę niewiele (przed korektą!),
a jeżeli już, to są to tylko literówki. Naprawdę ogromne brawa
dla autorki, że pisze tak... prosto. Odczułam ogromną ulgę, kiedy
zobaczyłam na własne oczy, że ostateczny tekst niewiele różni
się stylem od tego, co widać w stanie surowym.
Cała
powieść stanowiła niesamowicie relaksacyjną rozrywkę,
szczególnie w obliczu zbliżających się wielkimi krokami
egzaminów. Wiedziałam, że czeka na mnie jeszcze mnóstwo pracy
związanej ze szkołą, ale ta historia tak mnie wzywała, wołała,
żebym przeczytała jeszcze jedną, dziesięć, dwadzieścia,
pięćdziesiąt stron. Pochłonęłam ją w niecały dzień,
przerwany zajęciami. Nie wywołała tak wielkich zniszczeń w mojej
psychice, jak np. Brudny świat,
ale śmiało mogę powiedzieć, że nie żałuję spędzonego z
Zuzanną czasu.
Podsumowując:
Nie ma co owijać w bawełnę, to najsłabsza dotychczas powieść
pani Łoniewskiej, jaką znam. Ale z drugiej strony nie ma tu
schematu pierwszego spotkania, zachwytu nad wyglądem zewnętrznym,
zbyt wielu chwil na bycie zazdrosnym. Była to bardzo przyjemna
odmiana od ciągle podobnych początków. Mniej emocjonująca w
sensie dynamicznym, ale znacznie bardziej w sensie psychologicznym.
Zuzia naprawdę jest bardzo ciekawą osobą.
Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję
Wydawnictwu Novae Res.
Recenzja bierze udział w wyzwaniach Czytam opasłe tomiska oraz Book Lovers.