Okładka pochodzi ze strony empik.com |
Info:
Autor:
Jonathan Holt
Tytuł:
Carnivia. Herezja
Tytuł
oryginału:
The Abduction
Wydawnictwo:
Akurat
Rok
wydania:
2014
Liczba
stron:
432
Numer
tomu:
2
(tom
I – Carnivia. Bluźnierstwo)
Ostatnio się zastanawiam, jak bardzo analityczny mózg trzeba mieć,
żeby napisać kryminał tak, by nic się nie myliło i wszystko
koniec końców znalazło logiczne rozwiązanie. Bo na pewno nie
należy to do najprostszych zadań. A już szczególnie trudne jest
sprawić, by czytelnik czuł się zaintrygowany i by lektura nie
ułożyła go do snu, a wręcz napięła jego nerwy jak struny.
Kiedy córka wysoko postawionego amerykańskiego oficera będącego
we Włoszech zostaje uprowadzona, wszystkie włoskie służby rzucają
się do poszukiwań. Kapitan Kat Tapo przypadł w udziale kontakt z
rodziną porwanej, z czego nie jest zadowolona. Chciałaby móc
wykazać się przy bardziej wymagającej sprawie. Jednak wkrótce
przekonuje się, że by odnaleźć dziewczynę, musi odnowić stare
kontakty, ponieważ sprawa nie jest tak jasna, jak na początku się
wydawało.
Jeżeli
ktoś zna pierwszą część tej trylogii, zauważył już, że imię
kapitan powtarza się. Bohaterowie Herezji
są w większości tymi samymi postaciami, z którymi przyszło mi
się zapoznać podczas lektury Bluźnierstwa,
co odkryłam z niemałą ulgą. Rzeczą, której nienawidzę w
kryminałach, jest początek i wdrażanie się w sytuację każdego z
bohaterów osobno, częste zmienianie miejsca akcji i niezrozumiałe
rozmowy. Najchętniej czytałabym każdy kryminał dwa razy.
Pierwszy, by dowiedzieć się, o co w ogóle chodzi i drugi, by
skupić się na walorach i ułomnościach powieści. Nie mam jednak
niestety tego luksusu, muszę jakoś wytrzymać.
Tym,
co podkreślałam w recenzji Bluźnierstwa,
było to, że pan Holt nie starał się powielać schematu wyścigu z
czasem. Jednak Herezja
z powrotem skłania się w tamtą stronę. Niestety, choć mogłoby
się wydawać, że to dobra rzecz dla kryminału, tutaj została źle
przygotowana. Nie odczuwałam żadnych silnych emocji związanych z
losami bohaterów. A dodając do tego to, jak bardzo męczyłam się,
brnąc przez początek powieści, całość ukazuje się w bardzo
niekorzystnym świetle. Problem z budowaniem napięcia w Herezji
polega na tym, że autor bardzo starannie przygotowuje pełne grozy
sytuacje, by potem zakończyć je niemal tylko krótkim „wpadli,
złapali ją i zabili złych ludzi. Koniec”. Nie tego oczekuję od
kryminałów.
Sama
fabuła tej książki także nie powala specjalnie na kolana. Opiera
się na autentycznych faktach z czasów II wojny światowej,
uzupełnionych fikcją literacką. W teorii brzmi to naprawdę dobrze
i ciekawie, ponieważ XX wiek obfituje w różnego rodzaju spiski i
inne niekoniecznie etyczne zagrania, co mnie osobiście nawet
interesuje, jednak pan Holt tak rozciągnął całą powieść, że
bardzo ciężko było przetrwać rozdział bez ziewania. Niestety,
opisy również nie są najwyższych lotów. Mam wrażenie, że autor
albo cofnął się w swoich umiejętnościach pisarskich, albo
Bluźnierstwo
nie było w rzeczywistości tak genialne, jak Wam to ukazałam.
Wydaje mi się, że pierwszy tom był znacznie bardziej mroczny i
emocjonujący.
Znacznie
zmarginalizowany został tu również wkład Carnivii w sprawę.
Portal ten, stworzony przez Daniele Barbo, stanowił niezwykle ważne
źródło informacji dla Kat Tapo i jej współpracowników w
Bluźnierstwie.
Teraz natomiast miałam bardzo silne wrażenie, że pan Holt na siłę
wsadził Carnivię do książki, tylko po to, by usprawiedliwić
tytuł całej trylogii. Nie chcę jednak, by ten tekst został
odebrany, jako coś całkowicie negatywnego, bez pokrycia z
rzeczywistością. Być może Wy czytając tę powieść, zobaczycie
w niej coś, co ja przeoczyłam. A może po prostu macie inny gust
niż ja. W każdym razie, jeżeli dotychczas raczej zgadzaliście się
z moimi tekstami, to nie jest to pozycja, którą mogę Wam z czystym
sercem polecić. Jednak finalną część przeczytam, by złożyć
takie symboliczne podziękowanie za Bluźnierstwo,
które wspominam bardzo dobrze.
Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję
Wydawnictwu Akurat.
„Zasada nie jest zasadą, jeśli gotowa jesteś ją złamać, kiedy tylko zmieniają się okoliczności” (str. 190)