Info:
Autor: Kaja
Wasilewska
Tytuł:
Srebrnowłosa
Wydawnictwo:
Novae Res
Rok wydania:
2013
Liczba stron: 394
Zauważyłam, że cierpię na bardzo poważne i powszechne,
niestety, przekonanie (chociaż nie wiem, czy na przekonanie można cierpieć), że
polscy debiutujący autorzy nie mogą napisać niczego dobrego. To zawsze kładzie
się szerokim cieniem na powieści, które czytam, bo jeżeli sięgam po znanego
pisarza, który wywodzi się z mojego kraju, wiem, że musiał zasłynąć czymś
pozytywnym, skoro ma taką sławę. To dla mnie sygnał, że całkiem zły nie może
być. Inaczej sprawa się ma z początkującymi autorami. Nie mają opinii
wystawionej przez społeczeństwo. Po prostu oddają się pod sąd tych, którzy tę
opinię dopiero będą formować. I w przypadku Srebrnowłosej również miałam
poważne obawy, co do tego, czy to w ogóle wato czytać. Czy nie okaże się ona
tylko nieudolną kopią tego, co już było.
Grantina to miasto jak wiele innych, położone na wyspie, w
którym brutalne rządy wśród najniższych klas społecznych sprawuje Straż, a
wyższe żyją w harmonii i wspólnej pogardzie dla obdartych przedstawicieli
szeroko pojętej biedoty. Kierują tym wszystkim na zmianę trzy Klany Róż:
Błękitna, Czerwona oraz Czarna. Nie martwią się one zbytnio losem wilantów,
klasy, do której zaliczani są uliczni grajkowie i iluzjoniści, pomniejsi
handlarze, drobni złodzieje oraz niegroźne szumowiny. Marika, tancerka i
aktorka, uwielbiana przez dzieci, jest znajdą. Nie wie, kim byli jej rodzice.
Jej cechą charakterystyczną są srebrne włosy. Dziewczyna nie przeczuwa, co przyniesie
jej przyszłość, chociaż nocne bóle są tak silne, że podejrzewa u siebie poważną
chorobę. Nie ma też pojęcia, że Klany Róż od czternastu lat poszukują
Nienarodzonego, smoka, który, według legendy, obejmie władzę nad miastem i
posiądzie taką potęgę, o jakiej wszyscy inni mogą sobie tylko pomarzyć.
Już od pierwszych stron miałam wrażenie, że znam już tych
bohaterów. Nie musiałam się z nimi witać ani utożsamiać, bo czułam, że te etapy
już dawno mam za sobą. Przyznam się szczerze, że jeszcze nigdy nie zareagowałam
podobnie. Już samo to wzbudziło moją czujność, chociaż z drugiej strony
podświadomie wiedziałam, że nic nie może mnie zaskoczyć. Cóż, myliłam się.
Autorka zabrała mnie w świat pełen intryg i ciemnych uliczek. Akcja prawie od
samego początku płynęła wartkim strumieniem, który z biegiem czasu tylko
nabierał prędkości. Nie znajdzie się tu przydługich opisów natury, rozwlekłych
wątków romantycznych ani nic nieznaczących sytuacji. Wszystko ma tu swój cel i
zgodnie prowadzi do końca.
Sama Marika, główna bohaterka, zasługuje na co najmniej gwizd
podziwu. Jest silna, bo tak wychowało ją środowisko, w którym żyła. Nie było
miejsca na łzy, słabość czy choćby okazywanie swoich prawdziwych uczuć w czasie
zagrożenia. Dziewczyna, choć tylko kilkunastoletnia, może poszczycić się pełnym
opanowaniem. Nie pozwala nikomu sobą pomiatać, nawet kiedy jej życie zależy od
jednego ciosu mieczem, nie traci rezonu. Jednak, nie jest to ślepe nastawienie
„na anty”. Marika potrafi odpuścić, kiedy widzi, że i tak nic nie wskóra. Stara
się kalkulować wszystko, pozwalając czasem, by to instynkt przejął nad nią
kontrolę.
Ale jak na razie, nie ma tu nic fantastycznego, a Srebrnowłosą
można jak najbardziej do tego gatunku zaliczyć. Dlaczego? Przez smoki. Wśród
mieszkańców miasta, tych z klas średnich i niskich, panuje przekonanie, że to
krwiożercze i pozbawione rozumu maszyny do zabijania. Napawają ich one
wszechogarniającym strachem, chociaż tak naprawdę większość z nich w swoim
życiu w ogóle nie widziało choćby jednego smoka. Tylko Klany Róż i nieliczne
rodziny szlacheckie znają legendę o Nienarodzonym. Jednak ten cały czas
pozostaje nieuchwytny. Nikt nie wie, kim on jest i gdzie mogą go znaleźć, a
legenda bardzo wyraźnie mówi, że ten, kto wraz z Nienarodzonym otworzy Bramę,
posiądzie olbrzymią potęgę. Perspektywa jest więc ogromnie kusząca.
Tutaj, jak w większości powieści fantastycznych, obecny jest
motyw walki dobra ze złem. Jeśli chodzi o tę historię, do bitwy dochodzi między
„swoimi”, że się tak wyrażę, z tego względu, że Klany bardzo wyraźnie odcinają
się od reszty społeczeństwa. I nie jest ona (ta bitwa) tylko powtórzeniem
znanego schematu. W przypadku Srebrnowłosej, jej nieprzewidywalność
doprowadzała mnie momentami do szału. Wtedy, kiedy według mnie i wszelkich
przewidywań, dobro powinno pomieszać szyki złu, działo się zupełnie na odwrót.
Albo po prostu kilka chwil później. Przez jeden strasznie długi moment bałam
się, że „ci źli” wygrają. Zresztą, wszystko na to wskazywało. A potem... nie,
to trzeba po prostu przeczytać.
Moja ocena: 10/10
Zazwyczaj, kiedy oceniam tak powieść, znaczy, że miała
błyskotliwy (o ile to możliwe) wątek romantyczny albo nieprzewidywalną akcję,
albo odznaczyła się czymś rzadko w książkach jej podobnych spotykanym. W tym
wypadku po prostu nie mogę znaleźć nic, co mogłabym skrytykować. Srebrnowłosa
to powieść tajemnicza, intrygująca, a przy tym oryginalna. Nie powtarza
schematów, tak jak ja komplementów :)
Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję Wydawnictwu Novae Res!
Recenzja bierze udział w wyzwaniu: Czytam fantastykę :)