Kobra,
zwykła uczennica jednej ze stołecznych uczelni to też Marta
Dąbkowska, autorka jednej z (moim zdaniem) oryginalniejszych
powieści fantastycznych. Jak to się stało, że pokochała ten
gatunek? I co wpłynęło na jej decyzję o wydaniu książki?
Przeczytajcie sami ^^
Natalie Rosa: Bloga Secret Books
prowadzisz już od dłuższego czasu. Pamiętasz jego początki?
Kobra: Mówiąc szczerze, to nie :)
Pamiętam, że najpierw był to blog na Onecie, Wasze-recenzje.
Pisałam tam o typowo młodzieżowych książkach, czasem lekturach
szkolnych, ale teraz zdaję sobie sprawę, jak kiepskie te recenzje
były :) Przeważnie zawierały jedynie streszczenia z tylnich
okładek. Ale w pewnym momencie stwierdziłam, że Blogspot da mi coś
nowego i tam postanowiłam się rozwinąć - z każdym miesiącem
dochodziło coś nowego, teraz jeszcze recenzje wideo. No i, jak
wiadomo, na początku było mało osób odwiedzających, ale nie
jestem wielką fanką chodzenia po ludziach i zostawiania spamu z
reklamami, a moi znajomi raczej literaturą się nie interesują. Ale
czemu założyłam takiego bloga, po co, skąd pomysł i co pisałam
na początku - tego dokładnie nie pamiętam :)
NR: Pozwolisz, że zadam Ci pytanie,
na które pewnie dużo osób chciałoby znać odpowiedź: skąd w
ogóle wziął się Twój nick? Czy znaczy coś ważnego?
K: Wszyscy mnie o to pytają :P
Kobra powstała baaardzo dawno temu, jeszcze w podstawówce. Byłam
wtedy wyjątkowo chuda (wręcz anorektycznie :P ), zwinna i nosiłam
okulary - rodzice więc porównali mnie do węża, który takie
„okulary” też posiada - kobry. No i tak zostało. Ale przeważnie
tylko w internecie, w życiu codziennym nikt tak się do mnie raczej
nie zwraca.
NR: Obecnie raczej rzadko wstawiasz
posty na swojego bloga, czy to znaczy, że przestajesz blogować, czy
tylko robisz sobie przerwę?
K: To niestety wada szkoły. Bardzo
chciałabym pisać notki częściej, ale obecnie rozpoczęłam I rok
studiów i jest naprawdę ciężko. Muszę się zaaklimatyzować,
zorientować z czego i kiedy trzeba się najwięcej uczyć. Nie mam
czasu przysiąść do komputera aby zajrzeć na inne blogi, a co
dopiero pisać własne notki. Z czytaniem też kiepsko, bo na to
również nie mam czasu, a kiedy już go znajdę, muszę czytać
książki związane z wychowaniem czy z kreatywnością (studiuję
psychopedagogikę kreatywności). Więc jest ciężko, czytam, kiedy
mogę. Staram się nadrabiać jakimiś filmikami na YouTubie
związanymi z literaturą, z tagami, z czymkolwiek, żeby coś
publikować chociaż raz w miesiącu :P
NR: Psychopedagogika kreatywności?
Tego się nawet nie da wymówić! :) O co tak właściwie w tym
chodzi?
K: Wszyscy tak reagują :P W sumie
ciężko to opisać. To kierunek, na którym ja uczę się wyzwalać
własną kreatywność i szukać tej kreatywności w innych. Dużo
praktyk w różnorodnych domach kultury czy świetlicach, gdzie
rozwijamy zainteresowania dzieci, staramy się zająć je bardziej
efektywnymi rzeczami niż Facebook i szukamy zajęć, w których
każde dziecko dobrze by się czuło, nikt nie był wyśmiewany czy
odrzucany. To tak bardzo ogólnie, o co w tym chodzi.
NR: Brzmi ciekawie :) Czyli, jak
rozumiem, lubisz to robić. Wystarczy spojrzeć na Twoje kreatywne
działy na blogu. Dlaczego zdecydowałaś się je stworzyć? W końcu
wiele osób chowa się ze swoimi talentami.
K: Eh, sama nie wiem, jak to
dokładnie jest. Zawsze marzyłam o wydaniu własnej książki, od
małego coś tam sobie pisałam, ale nigdy z myślą, że mogłabym
się z tym gdzieś zgłosić. Aż w końcu napisałam „Sevile...”
i zwróciłam się do wydawnictwa, chociaż raczej na zasadzie
zabawy, niż czegoś poważnego. Byłam w wielkim szoku, kiedy
zdecydowali się wydać moją książkę i w jeszcze większym, że
tak dokładnie odwzorowali mój pomysł na okładkę. Co prawda, tę
książkę napisałam w wieku piętnastu lat, więc teraz, gdy ją
czytam, zauważam mnóstwo błędów i niedociągnięć. Zdaję sobie
sprawę, że, o ile historia nie jest taka zła, mogłabym ją w dniu
dzisiejszym napisać o wiele lepiej, ale wydanie drugiej takiej samej
książki nie ma raczej sensu. Dlatego zbieram teraz pomysły na coś
nowego, a w dzisiejszych czasach nie jest o to łatwo, bo w sumie
wszystko już było i wszystko jest do czegoś innego podobne. Ale
mam nadzieję, że uda mi się stworzyć coś interesującego i wydać
tak, by książka była dostępna również w księgarniach
stacjonarnych, nie tak jak teraz, tylko w internetowych :)
NR: Dziś nie jest łatwo dziś o
oryginalność. Możesz wskazać jakąś powieść, która według
Ciebie jest najbardziej niepowtarzalna?
K: Oj, ciężko. Nawet, jeśli coś
wyda mi się niepowtarzalne, zaraz okazuje się, że istnieje bardzo
podobna książka, tylko ja jej jeszcze nie czytałam :P Tak jest
głównie, gdy chodzi o fantastykę. Dlatego, jeśli mam coś podać,
to może... „Chłopak z sąsiedztwa” Meg Cabot. Totalna
obyczajówka, którą czytam co jakieś pięć lat i za każdym razem
rozumiem inaczej. Fabuła może nie jest jakaś niesamowicie
oryginalna, ale za to styl pisania niezwykły - cała powieść
spisana jest w formie e-maili.
NR: Rzeczywiście, to rzadko
spotykana forma pisania powieści. Ale nawet, jeżeli nieoryginalne,
to masz swoje ulubione typy z różnych gatunków literackich?
K: Lubię takie zwyczajne
młodzieżówki, typu „Pamiętnik Księżniczki”. Obyczajówki,
jakieś romansidła, typu właśnie „Chłopak z sąsiedztwa”. No
i fantastyka oraz wszelkie romanse paranormalne. Wstyd się przyznać,
ale to właśnie od „Zmierzchu” się zaczęło :) I teraz kocham
książki Kerrelyn Sparks czy Maggie Stiefvater. Jestem też fanką
serii „Szeptem”, „Trylogii Czarnych Kamieni”, „Magia kąsa”,
„Przyrzeczeni”, „Pomiędzy” czy „Dotyk Julii”. Ale czytam
też zwyczajną fantastykę, jak np. „Król Demon” :)
NR: Jaki stosunek masz do tych
najbardziej reklamowanych pozycji? Masz ogromną ochotę je
przeczytać, czy raczej Cię od nich odrzuca z powodu szumu wokół
nich jeszcze przed premierą?
K: To zależy. Zdarza się, że
czasem jest na coś BUM, ale mnie do danej pozycji ani trochę nie
ciągnie. Jednak muszę przyznać, że częściej sięgam po książkę,
której reklamę zobaczę lub ktoś mi ją polecił. Niestety, takie
pozycje najczęściej mnie rozczarowują. Chociaż to właśnie przez
modę zainteresowałam się fantastyką :)
NR: Jak myślisz, dlaczego wydawcy
kładą większy nacisk na promowanie stosunkowo kiepskich książek,
zamiast tych lepszych?
K: Nie mnie to oceniać :) Wydaje
mi się, że wydawnictwa coraz częściej idą na ilość, nie na
jakość i chcą na wydaniu książki jak najbardziej skorzystać.
Jak pojawiło się „50 twarzy Greya”, wokół czego zrobił się
szum, to w ciągu kolejnego miesiąca na rynku pokazało się mnóstwo
podobnych książek o tematyce erotycznej. Już nie wspominając o
wampirach i wilkołakach.
NR: Gustujesz w fantastyce, jak już
zdążyłam się zorientować. Dlaczego akurat w tym gatunku
powieści? Czyli, mówiąc prościej, dokończ zdanie „kocham
fantastykę, bo...” :)
K: Kocham fantastykę, bo tak :) Co
prawda kiedyś od niej stroniłam, ale w pewnym momencie życia
pomogła mi się odstresować i odpłynąć w ten „inny świat”,
całkowicie się zrelaksować i nie myśleć o problemach dnia
codziennego. Staram się czytać wszystko, ale nie ukrywam, że to
fantasy z lekkim wątkiem romantycznym sprawia mi największą
radość.
NR: A jak patrzysz na ekranizacje
książek? Jesteś nastawiona do nich raczej pozytywnie, czy z góry
zakładasz, że będą gorsze od pierwowzorów?
K: Raczej nie nastawiam się w żaden
sposób pozytywnie czy negatywnie. Co prawda, czasem widzę, jak
ludzie podążają za modą i boję się, że to będzie taki film
„na siłę”. A znowu, jak gra jakiś aktor, którego uwielbiam,
to jakoś podświadomie wydaje mi się, że i film będzie dobry. I
nawet jeżeli jest kiepski, to ze względu na samego aktora mi się
podoba :) Ogólnie rzecz biorąc, jeżeli chodzi o ekranizacje, to
zawsze staram się najpierw przeczytać książkę. Często filmy są
tak produkowane, że nie czytając książki, nie można zrozumieć
niektórych wątków.
NR: Możesz wymienić kilka
ekranizacji, które przypadły Ci do gustu i takich, których nie
obejrzałabyś, gdybyś mogła cofnąć czas?
K: Jest sporo ekranizacji, których
nie widziałam, więc ciężko mi powiedzieć tak całkowicie
szczerze i obiektywnie. Kultowy „Zmierzch” niestety nie podobał
mi się kompletnie, a znajomi, którzy nie czytali książki,
kompletnie nie mogli odnaleźć się w fabule filmu i jej zrozumieć.
„Atramentowe serce” za to spodobało mi się, chociaż
wyobrażałam je sobie kompletnie inaczej. No a „Harry Potter”
odwzorował wszystkie moje wyobrażenia podczas czytania :)
NR: Masz jakieś marzenie, które
nie jest na tyle osobiste, by móc powiedzieć je głośno?
K: Przede wszystkim zdrowie, bo to
jest najważniejsze. Miałam już sporo problemów zdrowotnych,
związanych ze wzrokiem i mam nadzieję, że żadne pogorszenie nie
nastąpi. :)
NR: Też mam taką nadzieję. No
tak, ja Cię pytam o marzenia, a Ty już przecież zrealizowałaś
to, o czym marzy pewnie znaczna większość moli książkowych.
Napisałaś i wydałaś własną powieść. Skąd wziął się pomysł
na nią? :)
K: Sama nie wiem. Chciałam stworzyć
coś oryginalnego, a każdy pomysł wiązał się jakoś z aniołami
lub demonami. Stwierdziłam więc, że stworzę dodatkowy wymiar,
nadam tym stworzeniom własną, niepowtarzalną nazwę. I tu zdradzę
Ci pewien bonus. W pierwszej wersji te istoty nazywały się devile
(devil – ang. demon, przyp. red.). Ale cóż, okazało się, że
czy to literówka, czy przejęzyczenie... Ogólnie mówiąc zbyt
bliska była ona słowu „debile” :) A co do fabuły i bohaterów,
nie miałam wcześniej żadnego zarysu. Szłam „na żywioł”.
Sama do końca nie wiedziałam, co wydarzy się na następnej
stronie.
NR: Czy w związku z tym, zaskoczył
Cię wynik Twojej własnej twórczości? Skoro nie miałaś żadnego
planu ani nic.
K: Wtedy tak. Wysłałam książkę
do wydawnictwa bez zamiaru jej wydania, chciałam raczej sprawdzić,
co o tym napiszą. Więc nie mogłam uwierzyć, gdy się zgodzili.
Ale tak, byłam bardzo zadowolona, że udało mi się coś napisać,
bo wcześniej, chociaż zaczynałam pisać mnóstwo historii, zwykle
w połowie rezygnowałam. Przy odrobinie wolnego czasu może spróbuję
napisać coś nowego, ale nic na siłę, bo wtedy nigdy nie wychodzi
dobrze.
NR: To prawda. Masz jakieś pomysły
na drugą część serii o Sevilach? Albo na jakąś zupełnie inną
powieść?
K: Czy ja mogę zdradzać takie
rzeczy? :P Przyznam, że zebrałam trochę pomysłów na drugi tom o
Sevilach, ale nie wiem, czy zacznę pisać i, czy wydawnictwo będzie
chciało kontynuować „wydawanie mnie”, bo na pierwszy tom szału
nie było. Ale mam również mnóstwo pomysłów na inną powieść z
gatunku fantasy, którą zaczęłam już pisać, ale na razie nie
chcę nic więcej zdradzać :)
NR: Rozumiem :) Możesz wybrać
jakiś świat z książki, w którym chciałabyś mieszkać?
K: Nie wiem, czy jestem w stanie. W
każdym jest coś niesamowitego, magicznego, ale też coś
niebezpiecznego, czego chciałabym unikać. A chciałabym, aby mój
idealny świat był maksymalnie pozytywny i nie miał żadnych wad.
Wzięłabym pewnie trochę z „Trylogii Czarnych Kamieni”,
fragment Hogwartu i jakiegoś przystojnego wampira :)
NR: Mając do wyboru wampiry,
wilkołaków, czarodziejów i inne magiczne postacie, o których
najbardziej lubisz czytać?
K: Mmm... czy ja wiem? Teraz w tych
paranormalach to wszędzie się wampiry wałęsają :P Przyznam, że
jeśli chodzi o wampiry vs wilkołaki, czyli odwieczny dylemat, to
chyba jednak wilkołaki. Ale ten temat może się znudzić i teraz
chętnie czytam o różnego rodzaju magach czy aniołach. Zresztą od
pewnego momentu wizerunki teoretycznie groźnych wampirów się
zmieniły i teraz każda dziewczyna chce mieć chłopaka z
wystającymi kłami :) Nie wiem, od czego zależy mój wybór.
Bardziej zwracam chyba uwagę na fabułę i charakter bohaterów niż
na to, jak bardzo są owłosieni albo jak wygląda stan ich uzębienia
:P
NR: Przyznam, że to ciekawe
podejście :) Ale to chyba dobrze o Tobie świadczy. Jakie masz
plany, jeśli chodzi o nowy rok?
K: Na razie żadnych. Studia
skutecznie uniemożliwiają mi regularne czytanie i przystąpienie do
jakichkolwiek wyzwań książkowych, o pisaniu już nie wspominając.
Jak na razie na czytanie mam czas tylko w autobusie i to tylko, gdy
nie ma tłumów. Więc wolę sobie nic nie planować, by potem nie
być rozczarowana, że nie dokonałam tego, co chciałam. A Ty, masz
jakieś plany? :)
NR: To ja tu zadaję pytania :P Może
w takim razie mogłabyś poradzić coś tym, którzy chcą rozwinąć
swojego bloga albo dopiero zacząć tą przygodę?
K: Przede wszystkim nie powinno się
robić tego „pod publikę”. Dużo osób prowadzi bloga, bo to
modne, bo można dostać darmowe książki od wydawnictw... A przede
wszystkim powinno się to robić dla siebie, według siebie i pod
siebie. Potem patrzeć na innych. I nie przejmować się negatywnymi
komentarzami, bo w ówczesnych czasach hejterów jest coraz więcej,
a to tylko efekt zazdrości.
NR: Na koniec muszę zapytać Cię o
blogi, na których się wzorujesz/wzorowałaś, które najchętniej
odwiedzasz... Potrafisz wymienić kilka takich?
K: Nie wzoruję się na żadnych :)
Piszę tak, jak czuję. Nie ma też kilku blogów, na które wchodzę,
mam w obserwowanych ich ponad 100 i staram się wchodzić na
wszystkie, chociaż nie zawsze mam czas komentować. Przeważnie
odwiedzam te strony, które zajmują się takimi książkami, którymi
jestem zainteresowana. Nie czytam więc raczej recenzji książek
historycznych, zostaję przy fantastyce i obyczajówkach :)
NR: I jeśli chcesz coś powiedzieć
tym, którzy będą czytać ten wywiad, teraz masz okazję :) Może
jakieś dobre słowo na 2014 rok albo coś...
K: Ymmm... Sama nie wiem... Niech
moc będzie z Wami i nie dajcie się dziabnąć wampirom :P
NR: Może być :) Bardzo dziękuję
Ci za poświęcony mi czas i życzę Ci, by wszystkie pozytywne
momenty z 2013 roku powtórzyły się w 2014 :3
K: Dziękuję
Ci również i nawzajem :)
Kobrę możecie spotkać
na jej blogu Secret Books :)
Aha, i dzisiaj ona skończyła 20 lat, więc składajcie życzenia ^^
Aha, i dzisiaj ona skończyła 20 lat, więc składajcie życzenia ^^
A w następnej odsłonie
Let's talk!? Wspólnie z pewną blogerką będziemy rozmyślać
nad najlepszym smakiem dżemów i dowiecie się, za jakie słodycze
można zabić! :) Oczekujcie już w lutym! :3
Zgłoś się i Ty!
Szczegóły tutaj :)