czwartek, 16 stycznia 2014

Let's talk! z Kobrą :)


Kobra, zwykła uczennica jednej ze stołecznych uczelni to też Marta Dąbkowska, autorka jednej z (moim zdaniem) oryginalniejszych powieści fantastycznych. Jak to się stało, że pokochała ten gatunek? I co wpłynęło na jej decyzję o wydaniu książki? Przeczytajcie sami ^^

Natalie Rosa: Bloga Secret Books prowadzisz już od dłuższego czasu. Pamiętasz jego początki?
Kobra: Mówiąc szczerze, to nie :) Pamiętam, że najpierw był to blog na Onecie, Wasze-recenzje. Pisałam tam o typowo młodzieżowych książkach, czasem lekturach szkolnych, ale teraz zdaję sobie sprawę, jak kiepskie te recenzje były :) Przeważnie zawierały jedynie streszczenia z tylnich okładek. Ale w pewnym momencie stwierdziłam, że Blogspot da mi coś nowego i tam postanowiłam się rozwinąć - z każdym miesiącem dochodziło coś nowego, teraz jeszcze recenzje wideo. No i, jak wiadomo, na początku było mało osób odwiedzających, ale nie jestem wielką fanką chodzenia po ludziach i zostawiania spamu z reklamami, a moi znajomi raczej literaturą się nie interesują. Ale czemu założyłam takiego bloga, po co, skąd pomysł i co pisałam na początku - tego dokładnie nie pamiętam :)

NR: Pozwolisz, że zadam Ci pytanie, na które pewnie dużo osób chciałoby znać odpowiedź: skąd w ogóle wziął się Twój nick? Czy znaczy coś ważnego?
K: Wszyscy mnie o to pytają :P Kobra powstała baaardzo dawno temu, jeszcze w podstawówce. Byłam wtedy wyjątkowo chuda (wręcz anorektycznie :P ), zwinna i nosiłam okulary - rodzice więc porównali mnie do węża, który takie „okulary” też posiada - kobry. No i tak zostało. Ale przeważnie tylko w internecie, w życiu codziennym nikt tak się do mnie raczej nie zwraca.

NR: Obecnie raczej rzadko wstawiasz posty na swojego bloga, czy to znaczy, że przestajesz blogować, czy tylko robisz sobie przerwę?
K: To niestety wada szkoły. Bardzo chciałabym pisać notki częściej, ale obecnie rozpoczęłam I rok studiów i jest naprawdę ciężko. Muszę się zaaklimatyzować, zorientować z czego i kiedy trzeba się najwięcej uczyć. Nie mam czasu przysiąść do komputera aby zajrzeć na inne blogi, a co dopiero pisać własne notki. Z czytaniem też kiepsko, bo na to również nie mam czasu, a kiedy już go znajdę, muszę czytać książki związane z wychowaniem czy z kreatywnością (studiuję psychopedagogikę kreatywności). Więc jest ciężko, czytam, kiedy mogę. Staram się nadrabiać jakimiś filmikami na YouTubie związanymi z literaturą, z tagami, z czymkolwiek, żeby coś publikować chociaż raz w miesiącu :P

NR: Psychopedagogika kreatywności? Tego się nawet nie da wymówić! :) O co tak właściwie w tym chodzi?
K: Wszyscy tak reagują :P W sumie ciężko to opisać. To kierunek, na którym ja uczę się wyzwalać własną kreatywność i szukać tej kreatywności w innych. Dużo praktyk w różnorodnych domach kultury czy świetlicach, gdzie rozwijamy zainteresowania dzieci, staramy się zająć je bardziej efektywnymi rzeczami niż Facebook i szukamy zajęć, w których każde dziecko dobrze by się czuło, nikt nie był wyśmiewany czy odrzucany. To tak bardzo ogólnie, o co w tym chodzi.

NR: Brzmi ciekawie :) Czyli, jak rozumiem, lubisz to robić. Wystarczy spojrzeć na Twoje kreatywne działy na blogu. Dlaczego zdecydowałaś się je stworzyć? W końcu wiele osób chowa się ze swoimi talentami.
K: Eh, sama nie wiem, jak to dokładnie jest. Zawsze marzyłam o wydaniu własnej książki, od małego coś tam sobie pisałam, ale nigdy z myślą, że mogłabym się z tym gdzieś zgłosić. Aż w końcu napisałam „Sevile...” i zwróciłam się do wydawnictwa, chociaż raczej na zasadzie zabawy, niż czegoś poważnego. Byłam w wielkim szoku, kiedy zdecydowali się wydać moją książkę i w jeszcze większym, że tak dokładnie odwzorowali mój pomysł na okładkę. Co prawda, tę książkę napisałam w wieku piętnastu lat, więc teraz, gdy ją czytam, zauważam mnóstwo błędów i niedociągnięć. Zdaję sobie sprawę, że, o ile historia nie jest taka zła, mogłabym ją w dniu dzisiejszym napisać o wiele lepiej, ale wydanie drugiej takiej samej książki nie ma raczej sensu. Dlatego zbieram teraz pomysły na coś nowego, a w dzisiejszych czasach nie jest o to łatwo, bo w sumie wszystko już było i wszystko jest do czegoś innego podobne. Ale mam nadzieję, że uda mi się stworzyć coś interesującego i wydać tak, by książka była dostępna również w księgarniach stacjonarnych, nie tak jak teraz, tylko w internetowych :)

NR: Dziś nie jest łatwo dziś o oryginalność. Możesz wskazać jakąś powieść, która według Ciebie jest najbardziej niepowtarzalna?
K: Oj, ciężko. Nawet, jeśli coś wyda mi się niepowtarzalne, zaraz okazuje się, że istnieje bardzo podobna książka, tylko ja jej jeszcze nie czytałam :P Tak jest głównie, gdy chodzi o fantastykę. Dlatego, jeśli mam coś podać, to może... „Chłopak z sąsiedztwa” Meg Cabot. Totalna obyczajówka, którą czytam co jakieś pięć lat i za każdym razem rozumiem inaczej. Fabuła może nie jest jakaś niesamowicie oryginalna, ale za to styl pisania niezwykły - cała powieść spisana jest w formie e-maili.

NR: Rzeczywiście, to rzadko spotykana forma pisania powieści. Ale nawet, jeżeli nieoryginalne, to masz swoje ulubione typy z różnych gatunków literackich?
K: Lubię takie zwyczajne młodzieżówki, typu „Pamiętnik Księżniczki”. Obyczajówki, jakieś romansidła, typu właśnie „Chłopak z sąsiedztwa”. No i fantastyka oraz wszelkie romanse paranormalne. Wstyd się przyznać, ale to właśnie od „Zmierzchu” się zaczęło :) I teraz kocham książki Kerrelyn Sparks czy Maggie Stiefvater. Jestem też fanką serii „Szeptem”, „Trylogii Czarnych Kamieni”, „Magia kąsa”, „Przyrzeczeni”, „Pomiędzy” czy „Dotyk Julii”. Ale czytam też zwyczajną fantastykę, jak np. „Król Demon” :)

NR: Jaki stosunek masz do tych najbardziej reklamowanych pozycji? Masz ogromną ochotę je przeczytać, czy raczej Cię od nich odrzuca z powodu szumu wokół nich jeszcze przed premierą?
K: To zależy. Zdarza się, że czasem jest na coś BUM, ale mnie do danej pozycji ani trochę nie ciągnie. Jednak muszę przyznać, że częściej sięgam po książkę, której reklamę zobaczę lub ktoś mi ją polecił. Niestety, takie pozycje najczęściej mnie rozczarowują. Chociaż to właśnie przez modę zainteresowałam się fantastyką :)

NR: Jak myślisz, dlaczego wydawcy kładą większy nacisk na promowanie stosunkowo kiepskich książek, zamiast tych lepszych?
K: Nie mnie to oceniać :) Wydaje mi się, że wydawnictwa coraz częściej idą na ilość, nie na jakość i chcą na wydaniu książki jak najbardziej skorzystać. Jak pojawiło się „50 twarzy Greya”, wokół czego zrobił się szum, to w ciągu kolejnego miesiąca na rynku pokazało się mnóstwo podobnych książek o tematyce erotycznej. Już nie wspominając o wampirach i wilkołakach.

NR: Gustujesz w fantastyce, jak już zdążyłam się zorientować. Dlaczego akurat w tym gatunku powieści? Czyli, mówiąc prościej, dokończ zdanie „kocham fantastykę, bo...” :)
K: Kocham fantastykę, bo tak :) Co prawda kiedyś od niej stroniłam, ale w pewnym momencie życia pomogła mi się odstresować i odpłynąć w ten „inny świat”, całkowicie się zrelaksować i nie myśleć o problemach dnia codziennego. Staram się czytać wszystko, ale nie ukrywam, że to fantasy z lekkim wątkiem romantycznym sprawia mi największą radość.

NR: A jak patrzysz na ekranizacje książek? Jesteś nastawiona do nich raczej pozytywnie, czy z góry zakładasz, że będą gorsze od pierwowzorów?
K: Raczej nie nastawiam się w żaden sposób pozytywnie czy negatywnie. Co prawda, czasem widzę, jak ludzie podążają za modą i boję się, że to będzie taki film „na siłę”. A znowu, jak gra jakiś aktor, którego uwielbiam, to jakoś podświadomie wydaje mi się, że i film będzie dobry. I nawet jeżeli jest kiepski, to ze względu na samego aktora mi się podoba :) Ogólnie rzecz biorąc, jeżeli chodzi o ekranizacje, to zawsze staram się najpierw przeczytać książkę. Często filmy są tak produkowane, że nie czytając książki, nie można zrozumieć niektórych wątków.

NR: Możesz wymienić kilka ekranizacji, które przypadły Ci do gustu i takich, których nie obejrzałabyś, gdybyś mogła cofnąć czas?
K: Jest sporo ekranizacji, których nie widziałam, więc ciężko mi powiedzieć tak całkowicie szczerze i obiektywnie. Kultowy „Zmierzch” niestety nie podobał mi się kompletnie, a znajomi, którzy nie czytali książki, kompletnie nie mogli odnaleźć się w fabule filmu i jej zrozumieć. „Atramentowe serce” za to spodobało mi się, chociaż wyobrażałam je sobie kompletnie inaczej. No a „Harry Potter” odwzorował wszystkie moje wyobrażenia podczas czytania :)

NR: Masz jakieś marzenie, które nie jest na tyle osobiste, by móc powiedzieć je głośno?
K: Przede wszystkim zdrowie, bo to jest najważniejsze. Miałam już sporo problemów zdrowotnych, związanych ze wzrokiem i mam nadzieję, że żadne pogorszenie nie nastąpi. :)

NR: Też mam taką nadzieję. No tak, ja Cię pytam o marzenia, a Ty już przecież zrealizowałaś to, o czym marzy pewnie znaczna większość moli książkowych. Napisałaś i wydałaś własną powieść. Skąd wziął się pomysł na nią? :)
K: Sama nie wiem. Chciałam stworzyć coś oryginalnego, a każdy pomysł wiązał się jakoś z aniołami lub demonami. Stwierdziłam więc, że stworzę dodatkowy wymiar, nadam tym stworzeniom własną, niepowtarzalną nazwę. I tu zdradzę Ci pewien bonus. W pierwszej wersji te istoty nazywały się devile (devil – ang. demon, przyp. red.). Ale cóż, okazało się, że czy to literówka, czy przejęzyczenie... Ogólnie mówiąc zbyt bliska była ona słowu „debile” :) A co do fabuły i bohaterów, nie miałam wcześniej żadnego zarysu. Szłam „na żywioł”. Sama do końca nie wiedziałam, co wydarzy się na następnej stronie.

NR: Czy w związku z tym, zaskoczył Cię wynik Twojej własnej twórczości? Skoro nie miałaś żadnego planu ani nic.
K: Wtedy tak. Wysłałam książkę do wydawnictwa bez zamiaru jej wydania, chciałam raczej sprawdzić, co o tym napiszą. Więc nie mogłam uwierzyć, gdy się zgodzili. Ale tak, byłam bardzo zadowolona, że udało mi się coś napisać, bo wcześniej, chociaż zaczynałam pisać mnóstwo historii, zwykle w połowie rezygnowałam. Przy odrobinie wolnego czasu może spróbuję napisać coś nowego, ale nic na siłę, bo wtedy nigdy nie wychodzi dobrze.

NR: To prawda. Masz jakieś pomysły na drugą część serii o Sevilach? Albo na jakąś zupełnie inną powieść?
K: Czy ja mogę zdradzać takie rzeczy? :P Przyznam, że zebrałam trochę pomysłów na drugi tom o Sevilach, ale nie wiem, czy zacznę pisać i, czy wydawnictwo będzie chciało kontynuować „wydawanie mnie”, bo na pierwszy tom szału nie było. Ale mam również mnóstwo pomysłów na inną powieść z gatunku fantasy, którą zaczęłam już pisać, ale na razie nie chcę nic więcej zdradzać :)

NR: Rozumiem :) Możesz wybrać jakiś świat z książki, w którym chciałabyś mieszkać?
K: Nie wiem, czy jestem w stanie. W każdym jest coś niesamowitego, magicznego, ale też coś niebezpiecznego, czego chciałabym unikać. A chciałabym, aby mój idealny świat był maksymalnie pozytywny i nie miał żadnych wad. Wzięłabym pewnie trochę z „Trylogii Czarnych Kamieni”, fragment Hogwartu i jakiegoś przystojnego wampira :)

NR: Mając do wyboru wampiry, wilkołaków, czarodziejów i inne magiczne postacie, o których najbardziej lubisz czytać?
K: Mmm... czy ja wiem? Teraz w tych paranormalach to wszędzie się wampiry wałęsają :P Przyznam, że jeśli chodzi o wampiry vs wilkołaki, czyli odwieczny dylemat, to chyba jednak wilkołaki. Ale ten temat może się znudzić i teraz chętnie czytam o różnego rodzaju magach czy aniołach. Zresztą od pewnego momentu wizerunki teoretycznie groźnych wampirów się zmieniły i teraz każda dziewczyna chce mieć chłopaka z wystającymi kłami :) Nie wiem, od czego zależy mój wybór. Bardziej zwracam chyba uwagę na fabułę i charakter bohaterów niż na to, jak bardzo są owłosieni albo jak wygląda stan ich uzębienia :P

NR: Przyznam, że to ciekawe podejście :) Ale to chyba dobrze o Tobie świadczy. Jakie masz plany, jeśli chodzi o nowy rok?
K: Na razie żadnych. Studia skutecznie uniemożliwiają mi regularne czytanie i przystąpienie do jakichkolwiek wyzwań książkowych, o pisaniu już nie wspominając. Jak na razie na czytanie mam czas tylko w autobusie i to tylko, gdy nie ma tłumów. Więc wolę sobie nic nie planować, by potem nie być rozczarowana, że nie dokonałam tego, co chciałam. A Ty, masz jakieś plany? :)

NR: To ja tu zadaję pytania :P Może w takim razie mogłabyś poradzić coś tym, którzy chcą rozwinąć swojego bloga albo dopiero zacząć tą przygodę?
K: Przede wszystkim nie powinno się robić tego „pod publikę”. Dużo osób prowadzi bloga, bo to modne, bo można dostać darmowe książki od wydawnictw... A przede wszystkim powinno się to robić dla siebie, według siebie i pod siebie. Potem patrzeć na innych. I nie przejmować się negatywnymi komentarzami, bo w ówczesnych czasach hejterów jest coraz więcej, a to tylko efekt zazdrości.

NR: Na koniec muszę zapytać Cię o blogi, na których się wzorujesz/wzorowałaś, które najchętniej odwiedzasz... Potrafisz wymienić kilka takich?
K: Nie wzoruję się na żadnych :) Piszę tak, jak czuję. Nie ma też kilku blogów, na które wchodzę, mam w obserwowanych ich ponad 100 i staram się wchodzić na wszystkie, chociaż nie zawsze mam czas komentować. Przeważnie odwiedzam te strony, które zajmują się takimi książkami, którymi jestem zainteresowana. Nie czytam więc raczej recenzji książek historycznych, zostaję przy fantastyce i obyczajówkach :)

NR: I jeśli chcesz coś powiedzieć tym, którzy będą czytać ten wywiad, teraz masz okazję :) Może jakieś dobre słowo na 2014 rok albo coś...
K: Ymmm... Sama nie wiem... Niech moc będzie z Wami i nie dajcie się dziabnąć wampirom :P

NR: Może być :) Bardzo dziękuję Ci za poświęcony mi czas i życzę Ci, by wszystkie pozytywne momenty z 2013 roku powtórzyły się w 2014 :3
K: Dziękuję Ci również i nawzajem :)



Kobrę możecie spotkać na jej blogu Secret Books :)
Aha, i dzisiaj ona skończyła 20 lat, więc składajcie życzenia ^^

A w następnej odsłonie Let's talk!? Wspólnie z pewną blogerką będziemy rozmyślać nad najlepszym smakiem dżemów i dowiecie się, za jakie słodycze można zabić! :) Oczekujcie już w lutym! :3


Zgłoś się i Ty! Szczegóły tutaj :)