wtorek, 15 kwietnia 2014

69. "Niezgodna" Veronica Roth


Info:
Autor: Veronica Roth
Tytuł: Niezgodna
Tytuł oryginału: Divergent
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 352
Numer tomu: 1

Książkę przeczytałam, bo stwierdziłam, że powinnam to zrobić zanim pójdę na film. Coś tam niby wcześniej o niej słyszałam, ale były to zazwyczaj ogólnikowe okrzyki zachwytu. Nie przywiązywałam więc do nich zbyt wielkiej uwagi. Dopiero, kiedy pojawiły się plakaty, zaczęłam się bardziej interesować tą serią. W końcu udało mi się upolować e-booka i aktualnie bardzo uważnie rozglądam się, czy ktoś nie ma na wymianę wersji papierowej.


Beatrice jest Altruistką, członkinią frakcji, która specjalizuje się w bezinteresownej pomocy innym. Stara się być niezauważalna i żyć zgodnie z przyjętymi przez jej rodzinę zasadami, jednak w środku czuje, że to nie jest jej świat. Więc kiedy w testach przynależności jej wynik okazał się być niebyt jednoznaczny, dziewczyna dokonuje transferu. Postanawia zostać Nieustraszoną i bronić ludzi przez nieznanym zagrożeniem. Jednak zmiany z tym związane nie raz zdają się ją przerastać.

Podobno jest to powieść podobna do Igrzysk śmierci. Cóż, rozczaruję wszystkich, którzy przez pryzmat przygód Katniss i Peety będą chcieli patrzeć na historię Tris. Bezpośrednich podobieństw jest bardzo mało, co dobrze świadczy o autorce, która pokazała swoją wizję przyszłości, a nie czyjąś, tylko zmodyfikowaną. Pośrednich można doszukiwać się w każdym rozdziale, tylko jaki to ma sens? Właśnie tym epika różni się od liryki – tu nie zadaje się pytań typu „co autor miał na myśli”. Epikę w pierwszej kolejności odczytuje się w sposób linearny. Zresztą, ja bardziej skłaniałabym się do tego, by pokazać podobieństwa między Dotykiem i Sekretem Julii Tahereh Mafi. Ale to też bardzo na siłę.

Tym, co najbardziej mnie zdziwiło, była złożoność charakteru Tris. Czytałam, że niektórzy narzekali na to, jak szybko przywykła do życia w Nieustraszoności, ale chyba nikt z tych osób nie czytał książki dokładnie. Autorka idealnie podkreśla wątpliwości bohaterki, zarówno na początku, jak i później. Dziewczyna jest jak tykająca bomba – nie wiadomo, kiedy odezwą się w niej te niealtruistyczne cechy lub kiedy po transferze ujawnią się cechy starej frakcji.

Choć historia była w znacznym stopniu przewidywalna, czerpałam ogromną radochę z czytania jej. Wręcz nie mogłam oderwać się od ekranu czytnika i w trakcie czytania dosłownie nie docierało do mnie nic z zewnątrz. Jeszcze nigdy dotychczas się aż tak nie wyłączyłam. Tym razem dochodziło czasem nawet do tego, że ktoś obok krzyczał moje imię, a ja wtedy akurat rozpamiętywałam ostatnią przygodę Tris (wybaczcie, że nie używam jej imienia w pełnej okazałości – Beatice – ale po prostu go nie lubię) i zupełnie nie reagowałam. Czułam się, jakbym przez cały czas znajdowała się pod wodą i wszystkie dźwięki dochodziły do mnie przez jej taflę. Nie tonęłam jednak, choć brakowało mi powietrza.

Tak, jak w przypadku Rywalek, jest niewiele elementów, które mogę wypunktować i dopisać „za to lubię Niezgodną”. Jednak staram się jak mogę. Mimo to, chcę zwrócić uwagę na wątek romantyczny w tej historii. Nie rozwija się on jak w typowym paranormal romance. Być może jest to zasługa niezwykłego bohatera męskiego, Cztery. Nie jest to wymuskany romantyk, niedbały dżentelmen ani żaden inny z powszechnie znanych typów postaci tej płci, w których zakochują się główne bohaterki. Nie, Cztery jest jakby bardziej odważną i znacznie mniej romantyczną odsłoną ich wszystkich. Jest jak książę z bajki, ale brak mu rumaka, wrażliwości, nie raz nawet wyczucia i zmysłu domyślności. Choć, oczywiście, przykuwa uwagę i jest zupełnie inny niż wszyscy. Na pochwałę zasługuje również to, że romans nie zaczął się zbyt szybko. Autorka rozwlekała go jak mogła, ale w końcu musiało stać się to, co się stało.

Niezgodna napisana jest bardzo przystępnym dla czytelnika językiem. Bardzo plastycznym, bez nadmiernych słów z młodzieżowego slangu, co uważam za bardzo dobrą cechę, bo slangi bardzo szybko przemijają i sprawiają wrażenie, jakby dany bohater na siłę chciał być „fajny”. Wszystkie wydarzenia opisane są tak, jak powinny. Nie są więc przeciągane na siłę i kończą się wtedy, kiedy to najbardziej pasuje. Autorka nie stroni również od krwi i przykrych widoków, co jest ważne dla powieści antyutopijnych i tych opowiadających o losach świata w przyszłości. Nie należy się cackać z bohaterami i pani Roth z pewnością tego nie robiła. Jestem wręcz pod wrażeniem, na jakie próby ich wystawiała.

       Moja ocena: 9/10

Mimo, że nie znalazłam właściwie nic, co potrafiłabym nazwać słowami i co mi się w tej książce nie podobało, czuję, że mogłaby być jeszcze lepsza. Nie wiem, dlaczego, ale jestem przekonana, że czegoś mi tu zabrakło, choć powieść jest wciągająca, oryginalna i zawiera wszystkie inne atrybuty, które według mnie powinna mieć dobra historia. Polecam ją oczywiście wszystkim i zobaczę, może po filmie będę wiedziała, o co mi chodzi.