czwartek, 3 kwietnia 2014

66. "Rywalki" Kiera Cass

Info:
Autor: Kiera Cass
Tytuł: Rywalki
Tytuł oryginału: The Selection
Wydawnictwo: Jaguar
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 336
Numer tomu: 1/3

Podeszłam do nich jak do każdej innej głośno reklamowanej pozycji, czyli bez większych oczekiwań. Chociaż tak, to prawda, że na decyzji o kupnie zaważyła okładka, ponieważ muszę przyznać, że jest przecudowna, chociaż tak naprawdę nie ma w niej nic nadzwyczajnego. Tylko przyciąga wzrok. W każdym razie, miała to być kolejna pozycja „na półkę”, czyli jej przeznaczeniem było czekać, aż uznam, że nie mam nic do czytania. Coś mnie jednak tknęło i sięgnęłam po nią już następnego dnia.


Ami (albo Mer lub America, jak kto woli) ma szczęśliwą rodzinę, w miarę stałą pracę i plany na przyszłość. Przeszkadza jej tylko jeden szczegół – jest Piątką, czyli znajduje się tylko trzy szczeble ponad najniższą klasą społeczną. Wszystkie Piątki wykonują jakieś prace artystyczne, zarabiając tyle, że czasami wystarczy na pełny obiad, a czasami nie. Więc kiedy przychodzi list o rozpoczęciu Eliminacji, czyli konkursu na żonę księcia, jej mama nalega, by Ami wzięła udział w losowaniu. Jeżeli się jej uda dostać do ostatecznej grupy trzydziestu pięciu kandydatek, podniesie nie tylko siebie w hierarchii społecznej, ale również zyska na tym jej rodzina.

Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że Rywalki to połączenie Igrzysk śmierci i Top model. Tak to wyglądało, chociaż (wybaczcie wszyscy fani Top model i z całego serca przepraszam zaczytanych w Igrzyskach, sama je uwielbiam) tu całość o wiele bardziej trzymała się kupy, mówiąc kolokwialnie. Mogę je uznać za wersję alternatywną dla historii pani Collins, bo tutaj nikt się nie bije o koronę, nie w sensie dosłownym. Być może dlatego, że tak wielką sympatią darzę opowieść o przygodach Katniss, życie Ami tak bardzo mnie zainteresowało. Bohaterka pani Cass sprawie jednak wrażenie bardziej zrównoważonej i silnej psychicznie.

Moje zdanie na temat tej powieści zmieniało się ze strony na stronę. Na początku byłam sceptycznie nastawiona, ze względu na rażące, moim zdaniem, podobieństwo do Igrzysk, ale z czasem zobaczyłam, że zupełnie mi ono nie przeszkadza. Starałam się odgadnąć dalsze losy Ami, ale nie potrafiłam. Bardzo bałam się, że okaże ona się mazgają i przez większość książki będzie się odbijać od jednego chłopaka do drugiego i z powrotem. Prawda okazała się zaskakująca. Nie dość, że zdawała sobie sprawę z decyzji, jakie podjęła i jakie jeszcze będzie musiała podjąć, to patrzyła na całą sytuację nie tylko w kontekście własnych uczuć. Zdawała sobie sprawę z tego, że swoim zachowaniem może zranić kogoś bardzo mocno i mimo, że dla niej samej rzeczywistość okazała się być przytłaczająca, zadecydowała tak, jak podpowiadał jej rozum. Okazała się być o wiele silniejsza niż nawet Katniss, chociaż może nie powinnam ich porównywać, ze względu na nieco inne realia.

Jeżeli sięga się po Rywalki w poszukiwaniu dynamicznej akcji, flaków i krwi, rozczarowanie jest nieuniknione. To łagodna powieść o baśniowym charakterze, chociaż czasem zdarzają się nieco straszniejsze momenty. Wiele razy natomiast rozbawiła mnie niemal do łez, gdy próbowałam sobie wyobrazić scenę, która właśnie się rozgrywała. To było naprawdę dziwne – czytać coś, co w normalnym układzie nie wydaje się zbytnio zabawne, a nie móc opanować poszerzającego się banana na twarzy. Uważam, że jest to godne pochwały.

Dzisiaj ciężko znaleźć książkę YA, która nie zawierałaby w swojej fabule erotycznych scen, dlatego tym większe było moje zdumienie, gdy zobaczyłam, jak zręcznie autorka z tego wybrnęła. Udało jej się oprzeć historię na tym, jacy są jej bohaterowie, a nie jak całują, chociaż pocałunków kilka było. W ogóle kreacja postaci w Rywalkach jest według mnie tak dobra, że nawet nie mam się do czego przyczepić. A uwierzcie mi, że próbowałam znaleźć jak najwięcej negatywów.

       Moja ocena: 9/10 (najchętniej dałabym 13/10, ale uznałam, że czas się pohamować)

Genialna współczesna baśń dla młodych kobiet, którym znudziły się księżniczki w wieżach. Brak nieprzerwanie dynamicznej akcji jest wspaniale rekompensowany przez wszechobecny humor i komiczne sytuacje. Ponadto główna bohaterka to człowiek z krwi i kości, który czasem unosi się gniewem, ale chwilę później zaczyna żałować swoich słów. Podejmuje trzeźwe decyzje i nie roztrząsa dylematów typu: „kocham ich obu, którego mam wybrać, żeby nie zranić drugiego?”. Tego bardzo nie lubię i cieszę się, że autorce udało się tego uniknąć. Nie mogę doczekać się polskiej premiery Elity!

A, i jeszcze jedno: TEAM MAXON !!!