Info:
Autor:
Przemek Angerman
Tytuł:
Tożsamość Rodneya Cullacka
Wydawnictwo:
Uroboros
Rok
wydania:
2014
Liczba
stron:
320
Wiele
osób zna film o wokaliście Dżemu, Skazany
na bluesa.
Część już połączyła fakty, a pozostałych uświadomię, że
autorem debiutu w dziedzinie fantastyki, Tożsamości
Rodneya Cullacka,
jest twórca scenariusza obrazu, Przemek Angerman.
Pośród latających wszędzie statków kosmicznych, w
dwudziestoczwartowiecznym, skolonizowanym Układzie Słonecznym,
Rodney Cullack spotyka się niejakim Richardem, agentem ósmej
kategorii. Są jeszcze tylko dwie wyższe, dlatego Richard może się
czuć niemal jak Bóg. Jednak rewelacje, jakie ma mu do przekazania
Rodney, mogą całkowicie zmienić jego życie. Pytanie tylko, czy
bohater uzna, że jest gotowy, by poznać Prawdę.
Książką zainteresowałam się po tym, jak zobaczyłam okładkę.
Kobieta w górnej części ilustracji tak przyciągnęła mój wzrok,
że postanowiłam zajrzeć do środka. Gdy ujrzałam, że to książka
z obrazkami, moja ciekawość i podekscytowanie gwałtownie wzrosło,
bo koniec końców dzisiaj nie czytam już ilustrowanych powieści.
Chyba chciałam się znów poczuć jak dziecko i przerywać lekturę
tylko po to, by przez kilkanaście minut pogapić się na rysunki.
Problem polegał jedynie na tym, że część z tych „rysunków”
nie była przeznaczona dla dziecięcych oczu, a w podróży ciężko
uniknąć „żurawi” mojego ośmioletniego brata, ale jakoś to
przeżyłam.
Zauważyłam, że jeśli autor jest mężczyzną po trzydziestce,
najprawdopodobniej jego bohaterowie będą posługiwali się mało
kulturalnym językiem. Z początku bardzo mi to przeszkadzało, bo w
końcu ile można czytać o „dragach”, „chujach” i innych
„dziwkach”. Z czasem jednak przestałam zwracać na to uwagę.
Mało było akcji, ponieważ główny bohater okazał się bardzo
refleksyjną osobą. Przeważały wewnętrzne monologi, przez co w
pewnym momencie zaczynałam odczuwać już znudzenie. Szczególnie,
że odwoływały się do praw rządzących opisanym w książce
światem. Ogólnie cała powieść stanowiła próbę odnalezienia
„prawdziwego” Richarda, więc samej akcji było naprawdę
niewiele.
Jeśli jednak zdarzyło się, że główny bohater musiał komuś
przetrącić kręgosłup, walki opisane zostały w tak plastyczny i
jednocześnie dokładny sposób, że moja wyobraźnia bez problemu
dawała radę z materializowaniem tych obrazów w mózgu. Nawet, gdy
Richard albo ktoś z jego przeciwników wykorzystywał konkretne
chwyty, oprócz nazw tych ruchów były także opisy kolejnych
czynności, dzięki czemu taki laik jak ja bez problemu się we
wszystkim łapał.
Sama fabuła zaskoczyła mnie. Oczekiwałam trzystu stron konkretnej
walki, krwi i trupów, a musiałam się nieźle nagłowić, żeby
nadążyć za tokiem myślenia Richarda. Jak wspomniałam, całość
skupiała się na tym, że bohater poszukiwał Prawdy. Chciał
odnaleźć samego siebie, bo tytułowy Rodney Cullack wpędził go w
wątpliwości. Nie powiem, zaskoczyło mnie psychologiczne podejście
do tematu Świadomości. Sama lubię sobie czasem pofilozofować,
więc zaczytywałam się w tym, chociaż niewiele rozumiałam.
Podziwiam autora, że w tych rozważaniach cały czas zachowywał
pewną logikę.
Jeżeli chodzi o pozostałe elementy: bardzo denerwowało mnie
stosowanie skrótów w dialogach. Nie wydaje mi się, żeby ktoś w
codziennych rozmowach mówił „np.” zamiast „na przykład”
albo „nr” zamiast „numer”. Nie wiem, czy to był specjalny
zabieg, czy nie, ale nie wyglądał najlepiej. Ponadto znalazłam
kilka literówek, ale wszystkie przyćmiło moje ulubione ostatnio
słowo: „śmierdoliło”. Z początku byłam przekonana, że to
błąd, ale potem pojawiło się ono jeszcze kilka razy, więc
uznałam to za specjalny zabieg. Nie mogłam pohamować uśmiechu,
kiedy znajdowałam to słowo w tekście i aktualnie to moje ulubione
słowo na liście dziwnych zwrotów.
Podsumowując:
Spodziewałam się czegoś zupełnie innego, ale to, co ostatecznie
dostałam, pozytywnie mnie zaskoczyło. Richard jako bohater był
niesamowicie dokładnie wykreowany, a cała powieść szokowała.
Momentami byłam wręcz przerażona tym, co autor przygotował dla
swoich postaci, ale w ostatecznym rozrachunku wypadło to jak
najbardziej na plus.
Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal.
Recenzja bierze udział w wyzwaniach: Czytam fantastykę, Urban fantasy oraz Book Lovers.
______________________________________________
Jeżeli jeszcze nie miałaś/eś okazji zapoznać się z możliwością wygrania takich książek jak:
trzy pierwsze części Niezgodnej
EasyLog
oraz niespodzianka,
jak najszybciej klikaj w obrazek obok :)