Info:
Autor: Kamila Całka
Tytuł: Ciemno
Wydawnictwo: Radwan
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 186
Miło jest wiedzieć, że polscy
autorzy potrafią stworzyć całkiem niebanalną historię o
paranormalnym romansie. Dotychczas czytałam tylko zagraniczne
powieści tego typu, więc Ciemno było dla mnie bardzo przyjemnym
zaskoczeniem.
Przyjaciel Anastazji, Adrian, choruje
na raka i lekarze nie dają mu zbyt wiele czasu.
Więc kiedy dziewczyna dostaje od Wiktora, dziwnego mężczyzny z czarnymi oczami, propozycję uzdrowienia kolegi w zamian za jej
pomoc w niecodziennym zadaniu, nie waha się długo. W trakcie ich podróży
bohaterka dowiaduje się niewiarygodnej prawdy o swojej rodzinie i
przekonuje się, że Wiktor nie jest do końca tym, na kogo wygląda.
A przecież sercu nie można rozkazywać i czasem nawet ogień może
pokochać wodę.
Z początku miałam, no cóż, mieszane
uczucia do tej powieści. Nie wiem dlaczego, ale byłam przekonana,
że polska autorka nie jest w stanie wymyślić nic, czego jeszcze
nie było, nic dobrego. Ale im bardziej zagłębiałam się w fabułę
i wykreowany przez autorkę świat, tym szerzej otwierałam oczy ze
zdumienia. Mimo, że opierał się na bardzo popularnych dzisiaj
motywach, wiał od niego powiew świeżości i inności. Stworzenia,
do których można zaliczyć Wiktora, zostały już mnóstwo razy
zmienione, dodawano i odejmowano im różne cechy na przestrzeni
ostatnich lat, ale nawet mimo tego, mało jest wersji, które tak
otwarcie sprzeciwiają się panującym stereotypom.
Jednak, gdy tak zachwycam się tą
książką, słyszę z tyłu głowy głosik, który uparcie
przypomina mi, co bym w niej zmieniła. Jednym z tych elementów jest
sama główna bohaterka. Już pomijając to, że ma ładne imię,
które beznadziejnie się zdrabnia (Stasia), jest... No cóż, beksą.
Przy każdej możliwej okazji wylewa łzy i ma problem z
samokontrolą. Jedynie w najmniej oczekiwanych momentach zamienia się
w nieustraszoną towarzyszkę potwora. Ale tych momentów jest bardzo
mało.
Za to Wiktor jest ucieleśnieniem
marzeń każdej kobiety. Zwinny, odważny, silny emocjonalnie i
fizycznie.... No i oczywiście na jego ustach prawie bez przerwy igra
ironiczny uśmieszek. Zastanawiam się, czy to aby nie jest jakaś
moda. W sensie, na te uśmieszki. W każdym razie, od tej niedawno
stworzonej normy odbiega tylko to, że robi co sobie postanowi,
nie ulega kaprysom i stara się jak najmniej myśleć o sobie. Stara
się, czyli raczej mu to nie wychodzi. Z reguły.
Poza tym, zdumiewa mnie cały brak
realizmu historii, która w pewnych momentach aż przekracza
wyobrażenie o tym, że akcja dzieje się w normalnym świecie.
Główna bohaterka znika z domu na kilka dni. Słuch o niej zaginął,
ale co jakiś czas dziewczyna dzwoni do domu, żeby przekazać
rodzicom, że nic jej nie jest. Ci oczywiście wpadają w panikę,
dzwonią na policję... Ale gdy Anastazja wraca do domu, nie ma
żadnej awantury, nic. Tylko powitalne pocałunki, tekst „mamo,
jestem zmęczona, porozmawiamy jutro” i zdumiewająca odpowiedź
mamy w stylu „dobrze, córeczko”. Ja się zastanawiam, jaki
szlaban miałabym za coś takiego, a ta dziewczyna sobie po prostu
idzie spać... Nie, nie potrafię tego zrozumieć.
Podsumowując:
Uważam, że jest to jedna z ciekawszych pozycji polskich autorów. Polskie czytelnictwo kuleje, dlatego warto propagować twórczość naszych rodaków. Nie ma sensu oczekiwać wielkich fajerwerków, ale na pewno doświadczycie świeżego powiewu. Jak najbardziej polecam.
______________________________________________
Jeżeli jeszcze nie miałaś/eś okazji zapoznać się z możliwością wygrania takich książek jak:
trzy pierwsze części Niezgodnej
EasyLog
oraz niespodzianka,
jak najszybciej klikaj w obrazek obok :)