Info:
Autor:
Veronica Roth
Tytuł:
Zbuntowana
Tytuł
oryginału:
Insuregent
Wydawnictwo:
Amber
Rok
wydania:
2012
Liczba
stron:
368
Numer
tomu:
2
(tom
I – Niezgodna
– recenzja)
Recenzja może zawierać spoilery części I.
Zainteresowanie, jakie wybuchło w okolicach premiery filmu opartego
na pierwszym tomie serii, już minęło, więc
przyszedł czas wrócić do świata wykreowanego przez panią Roth i
zobaczyć, przez co tym razem przyjdzie brnąć bohaterom. Nie była
to łatwa przeprawa, tyle mogę zdradzić.
Po masowej egzekucji Altruistów i podziale Nieustraszoności,
porządek w obrębie murów uległ zniszczeniu. Tris, Tobias i
podróżujący z nimi ludzie nie mogą znaleźć schronienia, ale
ostatecznie okazuje się ono całkowicie nieważne. Nie w obliczu
pytań, komu z zewnątrz zaufać oraz, za co zginęli rodzice Tris.
Problem z zaufaniem bohaterów względem samych siebie także jest
znaczącą przeszkodą w „spokojnym życiu” i w końcu trzeba
wybrać, kogo się chce uszczęśliwić.
Wiele
osób ostrzegało mnie przez Zbuntowaną,
mówiąc, że ta część jest znacznie gorsza od poprzedniej. Nie
wierzyłam w to specjalnie, a już na pewno nie sądziłam, że ta
„gorszość” odnosi się nie tyle do książki, jako całości,
ale do Tris i w pewnym sensie także Tobiasa. Byłam bardzo niemile
zaskoczona zmianą w charakterze głównej bohaterki, bo nie
kojarzyłam, żeby w Niezgodnej
też była taką... idiotką. Jednak po przebrnięciu przez pół
książki miałam ogromną ochotę zacząć walić głową w ścianę,
o czym doskonale przekonały się moje koleżanki. Po śmierci swoich
rodziców Tris chyba zachorowała na jakąś chorobę psychiczną, bo
nic w jej zachowaniu z Itomu
nie wskazywało na to, że jest tak słaba. Z jednej strony jej się
nie dziwię – też bym pewnie tak zareagowała na widok śmierci
moich rodziców, ale wykreowana została przecież na bardzo silny
charakter.
Oprócz jej stanu psychicznego, niezmiernie irytowało mnie także
to, kiedy ona coś sobie postanawiała, oczywiście nie mówiąc nic
Tobiasowi, chociaż zarzekała się, że go kocha, a potem, kiedy on
prosi ją, żeby obiecała mu coś zupełnie odwrotnego, ona to robi!
Znaczy, daje mu tę obietnicę. I ma potem wyrzuty sumienia i ogromną
nadzieję, że on jej wybaczy! I żeby to się wydarzyło raz, no,
dwa maksymalnie. Ale nie! Cała powieść składa się z akcji
przeplatanej głupim zachowaniem Tris, nieznośnym oczekiwaniem, aż
Tobias jej wybaczy i miłosnym uniesieniem. A najgorsze jest to, że
chociaż dziewczyna ma pretensje, że cierpi, nie robi nic, żeby
przestać, a wręcz pogłębia to uczucie. Nie, Tris na pewno nie
byłaby moją koleżanką.
Wspomniałam
już, że ostrzeżenie również dotyczyło Tobiasa. Nie ukrywam, że
był on głównym powodem, dla którego sięgnęłam po Zbuntowaną.
To, jak został przedstawiony w pierwszym tomie,
całkowicie zawładnęło moim sercem, ale chyba tylko po to, by
teraz ten obrazek przestrzelić na wylot. Nie dość, że pani Roth
zrobiła z niego lwa w klatce z napisem „własność Tris”, to
jeszcze zniknął ten pełen niebezpiecznych emocji i emanujący siłą
bohater męski, który tyle dziewczyn z pewnością podziwiało.
Tobias zmienił się w niezrównoważonego szaleńca, który wszystko
Tris wybacza. Rozumiem, to miłość i te sprawy, ale ile można?
I
jak mamy podziwiać i naśladować bohaterów z książek dla
młodzieży, skoro są całkowitym przeciwieństwem normalnych ludzi?
Czy ktoś, kto łamie obietnice i nie potrafi przebaczyć nikomu
innemu niż swojej miłości, jest godny naśladowania? Bo mi się
niestety nie wydaje. I mam taki apel do pani Roth, chociaż wiem, że
Wierna
jest
już w księgarniach: proszę, niech pani zmieni na nowo bohaterów,
bo jeżeli III tom okaże się tak samo beznadziejny, znajdzie się
pani na mojej czarnej liście i nigdy, choćby nie wiem, jak dobra
była książka, nie sięgnę więcej po pani twórczość. Mam
nadzieję, że się rozumiemy.
Chyba
trochę za bardzo skupiłam się na Tris i Tobiasie, ale nie dało
się inaczej, biorąc pod uwagę to, że to postaci pierwszoplanowe.
Oczywiście język jest bardzo przystępny, akcja dynamiczna, dużo
krwi i flaków na ścianach oraz tajemnicza tajemnica, która jest
celem Tris przez niemal trzy czwarte historii i okazuje się...
bardzo podobna do tej z Więźnia labiryntu.
Ale nic więcej nie powiem. Cała książka byłaby jak najbardziej
godna polecenia, gdyby nie główni bohaterowie... To zdanie chyba
nie brzmiało zbyt zachęcająco, co?
Podsumowując:
Pani
Roth wyraźnie spadła z poziomu, który zaprezentowała w
Niezgodnej.
I tak, jak pierwszej
w zasadzie nie miałam za co zganić, tak drugiej chyba nie mam za co
chwalić. Tris jest niezrównoważona psychicznie, podobnie jak jej
chłopak, co nie mówi dobrze o wykreowanej historii. I chociaż
akcja jest dynamiczna i godna podziwu, całość zaczyna przypominać
XII tom serii Pretty
Little Liars.
Ciągnie się bez końca, a kłamstwa przytłaczają akcję.
„Czasem (...) ludzie po prostu chcą się czuć szczęśliwi, nawet jeśli to tylko złudzenie.”
Recenzja bierze udział w wyzwaniach: Czytam fantastykę, Urban fantasy, Book Lovers, Czytam opasłe tomiska oraz Kiedy kobieta przejmuje dowodzenie.
______________________________________________
Jeżeli jeszcze nie miałaś/eś okazji zapoznać się z możliwością wygrania takich książek jak:
trzy pierwsze części Niezgodnej
EasyLog
oraz niespodzianka,
jak najszybciej klikaj w obrazek obok :)