poniedziałek, 24 marca 2014

64. "Larista" Melissa Darwood



Info:
Autor: Melissa Darwood
Tytuł: Larista
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 284

Powszechnie wiadomo, że Larista jest przedstawicielką literatury bardziej skierowanej do kobiet niż do mężczyzn. Dlatego też liczyłam na maksymalnie odprężającą historię, przy której będę mogła się czasem pośmiać oraz wytrzeć łzę z oka. W tej recenzji będzie nieco więcej szczegółów, które mogą zostać uznane za spoilery, jednak nie potrafię ich przemilczeć i będą one zapisane w formie przekreślonego tekstu. Czytanie tego jest na własną odpowiedzialność.


Akcja toczy się w Polsce, w miejscowości Stary Las. Była to niegdyś siedziba samego króla, Stanisława Leszczyńskiego. Larysa jest maturzystką, której największym marzeniem jest posiadanie chłopaka i miłość po grób. Z nieznanych jej przyczyn co chwila natyka się na postawnego i przystojnego mężczyznę. Co ważniejsze, on zawsze znajduje się w pobliżu miejsc, w których ktoś umarł albo walczył o życie. Larysę to intryguje, ale za radą przyjaciółki, Zuzy, stara się nie zaprzątać sobie nim głowy. Niestety, nie potrafi. Nieznajomy zawładnął jej myślami, do których wszedł jeszcze strach przed bardzo bezpośrednim Danielem, przystojnym chłopakiem, którego oddech śmierdzi siarką.

Już na pierwszy rzut oka widać, że nie będzie to zwyczajna powieść obyczajowa. Larysa, zwykła dziewczyna, mieszkająca w jakiejś małej polskiej miejscowości, natyka się na przystojniaka, który jeździ tak drogim samochodem, że nawet, gdyby złożyli się na niego wszyscy mieszkańcy Starego Lasu, nie mogliby sobie na niego pozwolić. Nieznajomy przy każdym spotkaniu mierzy ją badawczym wzrokiem. Wydało mi się to nieco dziwne i zastanawiałam się, dlaczego bohaterka nie zaczyna jeszcze snuć domysłów, ponieważ on zdecydowanie nie zachowywał się jak normalny człowiek. Z drugiej strony jest Daniel, bardzo przyjemny dla oka chłopak, który wyraźnie podrywa bohaterkę. Ta jednak, choć czeka na miłość swojego życia, zdecydowanie nie widzi na nią szansy w tym związku. Wyglądało mi to na trójkąt, powiem szczerze, ale autorka postarała się, bym nie znudziła się mało oryginalną fabułą.

Byłam przekonana, że obaj mężczyźni okażą się być wilkołakami albo wampirami. W życiu nie przyszłoby mi do głowy rozwiązanie, na które wpadła pani Darwood. Wykreowała ona nowy gatunek istot fantastycznych. To, na czym polega ich inność, pozostawiam do określenia Wam. Nie podobało mi się jednak to, że warunek, który musi być spełniony, by taka postać powstała, został pokazany jako coś, co dotyka każdego. Chodzi mi tu o to, że, by osiągnąć cel, wystarczy w zasadzie zrobić jedną rzecz i efekt jest gwarantowany. Nie było wprost opisanego przypadku, kiedy wykonanie tej czynności nie przyniosło oczekiwanego zakończenia.

Larysa, jako bohaterka, pozytywnie mnie zaskoczyła. Nie była nad wiek dojrzała ani nie płakała bez powodu. Moim zdaniem autorka musiała się nieco natrudzić, by z dziewczyny desperacko pragnącej miłości nie zrobić mazgai. Larysa miała te same rozterki, co każdy. Nie bała się też każdego cienia na ścianie. Niemniej jednak stanowiła bardzo dobraną parę z Gabrielem, dżentelmenem w każdym calu. Naprawdę nie miałam ochoty się z nimi rozstawać i gdybym mogła, przedłużyłabym tę historię aż do chwili ich śmierci.

Końcówka powieści zaskoczyła mnie. Nie było tam fajerwerków, wybuchów, łez cierpienia ani wojny. To, według mnie, bardzo duża odmienność od tego, jak kończy się większość powieści. Autorzy postawili sobie chyba za punkt honoru wprawienie czytelnika w osłupienie i przez to zakończenia spokojne, niemal baśniowe, zeszły już na psy. A szkoda, czasem czytelnik chciałby usłyszeć, że bohaterowie żyli długo i szczęśliwie. Że nie zdradzili siebie nawzajem, że szli przez życie walcząc z demonami ramię w ramię, a w nocy razem kładli się do łóżka. Bez gniewu, bez łez. Jak w bajce. Takich zakończeń już prawie nie ma, a to właśnie one czasem wystarczą, by docenić powieść w pełni.

       Moja ocena: 9/10

Zadziwiająco realistyczna historia, przy której nie da się nudzić. Ja, co prawda, nie uroniłam nawet łzy, chociaż było kilka momentów, w których mogłam to uczynić. Ogólnie, Larista wywarła na mnie dosyć duże pozytywne znaczenie, nie próbując wpasowywać się w żadne obowiązujące kanony wydarzeń, czemu jestem bardzo wdzięczna autorce. Z tego miejsca chcę podziękować jej za tę współczesną baśń.


Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję akcji Polacy niegęsi i swoich autorów mają oraz Autorce (z którą już wkrótce ukaże się mój wywiad)