czwartek, 27 lutego 2014

61. "Niewolnica" A.M. Chaudière


Info:
Autor: A.M. Chaudière
Tytuł: Niewolnica
Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 568

Niewolnica to pozycja, o której dowiedziałam się jeszcze przed jej premierą w czerwcu 2013 roku, jednak wtedy nie przyciągnęła ona mojej uwagi na tyle, bym się nią ponadprzeciętnie zainteresowała. I w zasadzie nie pamiętam, co tknęło mnie, bym się jednak za nią wzięła. To chyba był jeden z wielu impulsów, jakich doświadczam stykając się z różnymi powieściami. Czasem je ignoruję, a czasem, jak w tym przypadku, pozwalam im przejmować kontrolę nad moim działaniem. I zazwyczaj później tego nie żałuję...


Arina jest niewolnicą potężnego Aszarte, Azarela. Jej status jednak jest bardziej zdefiniowany niż pozycje pozostałych służących. Dziewczyna jest najulubieńszą nałożnicą swego pana, co przyczynia się do jej częstych załamań nerwowych - Aszarte mają w naturze brutalność. Ponadto nieustanny lęk bohaterki o życie swoje i jej przyjaciół również nie wpływa dobrze na jej samopoczucie. Lecz pewnego dnia coś zaczyna się zmieniać. Nie można tego do końca określić, ale widać, że będzie to miało wielki wpływ na przyszłość. Z początku raczej pozytywny, lecz z czasem... Może nawet śmiertelny?

Zacznę od słabych stron, ponieważ jest ich znacznie mniej, a chyba zrozumiałe jest to, że niemiłe rzeczy chcę mieć jak najszybciej za sobą. Mianowicie, bardzo irytował mnie język, jakim posługiwała się autorka. Przepełniały go zwroty typu: „tudzież”, „wtenczas”, „tejże”, które wielu językoznawców zaklasyfikowałoby już do archaizmów. Jest to szczególnie widoczne, ponieważ słowa te bardzo kontrastują ze stosunkowo często występującymi współczesnymi zwrotami i stylem prowadzenia narracji.

To by było na tyle, jeśli chodzi o wady Niewolnicy. Ogólnie rzecz biorąc, nie jest to książka dla małych dzieci, głównie ze względu na występujące w niej sceny erotyczne. Nie można jednak powiedzieć, że stanowią one podporę wszystkich wydarzeń i w powieści nie dzieje się nic innego. Dla mnie były one raczej narzędziem, które miało pokazać różnice między relacjami różnych bohaterów, choć pewnie nie raz się zarumieniłam, czytając te żywe opisy. W pewnym sensie czułam się często tak, jakbym była tam razem z bohaterami i jakbym rzeczywiście przeżywała to, co oni. Być może, że coś jest ze mną nie tak, ale poza powieściami pani Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, nigdzie czegoś takiego nie doświadczyłam.

Muszę się bardzo pilnować, pisząc te słowa, ponieważ, według mnie, śmiało można by podzielić tę historię na dwa tomy. Oczywiście, byłaby to ogromna strata dla czytelników, jednak jest taki moment w książce, po którym wszystko ulega diametralnym zmianom. Przez to nie mogę w zasadzie nic wspomnieć o drugiej połowie powieści, żeby nie zdradzić zbyt wiele. Było to dla mnie coś nowego. Z reguły książki tego typu kończą się w momencie największego szczęścia, żeby skomplikować akcję w następnym tomie, a tu... No cóż, szczególnie koniec wywarł na mnie mocne wrażenie. Urywać wydarzenia w tak ważnym momencie? Czułam się tak, jakby autorka specjalnie wyrwała te dwadzieścia ostatnich stron i dokleiła do planowanego drugiego tomu. I szczerze powiem, że jestem mocno zdruzgotana końcówką.

Co do bohaterów, już dawno nie spotkałam się z taką konsekwencją w budowie ich charakterów. Praktycznie cały czas narrator przywracał mnie do rzeczywistości, gdy zbyt wolno puściłam wodze wyobraźni, snując o nich najdziwniejsze fantazje. Nie dawał zapomnieć o statusie Ariny, o potędze Azarela, stosunkach między nimi oraz między dziewczyną i innymi bohaterami. Jestem mu za to bardzo wdzięczna, bo dzięki niemu cała historia wyglądała na znacznie bardziej realną i racjonalną. Nie występują tu uczucia „na siłę”, przesłodzone dialogi oraz nierealne wytłumaczenia. Wszystko jest na swoim miejscu.

       Moja ocena: 10/10

Cóż, nawet z tymi wszechobecnymi „tudzieżami”, powieść była genialna. Zakochałam się w niej, a ona bez zbędnych ceregieli wciągnęła mnie bez reszty. Polecam ją chyba wszystkim, chociaż osoby, którym przeszkadzają częste opisy scen łóżkowych (chociaż, wbrew pozorom, tutaj one nie są całkiem bez znaczenia), niech raczej stronią od Niewolnicy. To kolejna kandydatka na pierwsze miejsce w moim rankingu przeczytanych książek.

Za możliwość zapoznania się z książką bardzo serdecznie dziękuję Autorce!


Recenzja bierze udział w wyzwaniach: Czytam opasłe tomiska, Czytam fantastykę, Book Lovers.