Info:
Autor: A.M. Chaudière
Tytuł: Niewolnica
Wydawnictwo: Warszawska
Firma Wydawnicza
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 568
Niewolnica
to pozycja, o której dowiedziałam się jeszcze przed jej premierą
w czerwcu 2013 roku, jednak wtedy nie przyciągnęła ona mojej uwagi
na tyle, bym się nią ponadprzeciętnie zainteresowała. I w
zasadzie nie pamiętam, co tknęło mnie, bym się jednak za nią
wzięła. To chyba był jeden z wielu impulsów, jakich doświadczam
stykając się z różnymi powieściami. Czasem je ignoruję, a
czasem, jak w tym przypadku, pozwalam im przejmować kontrolę nad
moim działaniem. I zazwyczaj później tego nie żałuję...
Arina jest niewolnicą potężnego Aszarte, Azarela. Jej status
jednak jest bardziej zdefiniowany niż pozycje pozostałych
służących. Dziewczyna jest najulubieńszą nałożnicą swego
pana, co przyczynia się do jej częstych załamań nerwowych -
Aszarte mają w naturze brutalność. Ponadto nieustanny lęk
bohaterki o życie swoje i jej przyjaciół również nie wpływa
dobrze na jej samopoczucie. Lecz pewnego dnia coś zaczyna się
zmieniać. Nie można tego do końca określić, ale widać, że
będzie to miało wielki wpływ na przyszłość. Z początku raczej
pozytywny, lecz z czasem... Może nawet śmiertelny?
Zacznę od słabych stron, ponieważ jest ich znacznie mniej, a chyba
zrozumiałe jest to, że niemiłe rzeczy chcę mieć jak najszybciej
za sobą. Mianowicie, bardzo irytował mnie język, jakim posługiwała
się autorka. Przepełniały go zwroty typu: „tudzież”,
„wtenczas”, „tejże”, które wielu językoznawców
zaklasyfikowałoby już do archaizmów. Jest to szczególnie
widoczne, ponieważ słowa te bardzo kontrastują ze stosunkowo
często występującymi współczesnymi zwrotami i stylem prowadzenia
narracji.
To
by było na tyle, jeśli chodzi o wady Niewolnicy.
Ogólnie rzecz biorąc, nie jest to książka dla małych dzieci,
głównie ze względu na występujące w niej sceny erotyczne. Nie
można jednak powiedzieć, że stanowią one podporę wszystkich
wydarzeń i w powieści nie dzieje się nic innego. Dla mnie były
one raczej narzędziem, które miało pokazać różnice między
relacjami różnych bohaterów, choć pewnie nie raz się
zarumieniłam, czytając te żywe opisy. W pewnym sensie czułam się
często tak, jakbym była tam razem z bohaterami i jakbym
rzeczywiście przeżywała to, co oni. Być może, że coś jest ze
mną nie tak, ale poza powieściami pani Agnieszki
Lingas-Łoniewskiej, nigdzie czegoś takiego nie doświadczyłam.
Muszę się bardzo pilnować, pisząc te słowa, ponieważ, według
mnie, śmiało można by podzielić tę historię na dwa tomy.
Oczywiście, byłaby to ogromna strata dla czytelników, jednak jest
taki moment w książce, po którym wszystko ulega diametralnym
zmianom. Przez to nie mogę w zasadzie nic wspomnieć o drugiej
połowie powieści, żeby nie zdradzić zbyt wiele. Było to dla mnie
coś nowego. Z reguły książki tego typu kończą się w momencie
największego szczęścia, żeby skomplikować akcję w następnym
tomie, a tu... No cóż, szczególnie koniec wywarł na mnie mocne
wrażenie. Urywać wydarzenia w tak ważnym momencie? Czułam się
tak, jakby autorka specjalnie wyrwała te dwadzieścia ostatnich
stron i dokleiła do planowanego drugiego tomu. I szczerze powiem, że
jestem mocno zdruzgotana końcówką.
Co
do bohaterów, już dawno nie spotkałam się z taką konsekwencją w
budowie ich charakterów. Praktycznie cały czas narrator przywracał
mnie do rzeczywistości, gdy zbyt wolno puściłam wodze wyobraźni,
snując o nich najdziwniejsze fantazje. Nie dawał zapomnieć o
statusie Ariny, o potędze Azarela, stosunkach między nimi oraz
między dziewczyną i innymi bohaterami. Jestem mu za to bardzo
wdzięczna, bo dzięki niemu cała historia wyglądała na znacznie
bardziej realną i racjonalną. Nie występują tu uczucia „na
siłę”, przesłodzone dialogi oraz nierealne wytłumaczenia.
Wszystko jest na swoim miejscu.
Moja
ocena: 10/10
Cóż, nawet z tymi wszechobecnymi
„tudzieżami”, powieść była genialna. Zakochałam się w niej,
a ona bez zbędnych ceregieli wciągnęła mnie bez reszty. Polecam
ją chyba wszystkim, chociaż osoby, którym przeszkadzają częste
opisy scen łóżkowych (chociaż, wbrew pozorom, tutaj one nie są
całkiem bez znaczenia), niech raczej stronią od Niewolnicy.
To kolejna kandydatka na pierwsze miejsce w moim rankingu
przeczytanych książek.
Za możliwość zapoznania się z książką bardzo serdecznie
dziękuję Autorce!