![]() |
Powyższa okładka (z Zoltanem najpewniej) pochodzi ze strony Autorki. |
Ciekawe jak to jest nic
nie czuć?
Pryncypium Melissa
Darwood
(2015)
Autorka szuka wydawcy powieści, która jest do pobrania na jej
stronie: melissadarwood.com.
Pamiętacie
taką książkę, Larista?
Kiedyś o niej pisałam, jakiś rok temu, ale szczerze mówiąc sama
kojarzę całkiem niewiele. Z autorką udało mi się nawet przeprowadzić wywiad, jednak kiedy zobaczyłam od niej wiadomość w
skrzynce mailowej, nieco się zdziwiłam. Okazało się, że 13
lutego światło dzienne ujrzała druga powieść tej autorki.
Rzuciłam się na nią, jakbym co najmniej przez rok niczego nie
przeczytała. Wystarczył mi dzień.
Tym razem mamy przyjemność poznać Anielę, zapracowaną studentkę
weterynarii, która dorabia gdzie może, by pomóc swojej rodzinie na
wsi. Nie ma zbyt wiele czasu na spotykanie się ze znajomymi. Nie
może sobie nawet pozwolić na odespanie zaległości, bo niskie
pensje w dwóch miejscach pracy nie zapewniają jej i jej rodzinie
stabilnej sytuacji finansowej. Nic więc dziwnego, że dziewczyna,
roznosząc gazety między samochodami, mdleje pod wpływem upału.
Wtedy to na scenę wkracza Zoltan.
Zbieg okoliczności sprawia, że mężczyzna czuje się zobowiązany
pomóc dziewczynie i zabiera ją do swojego lekarza. W tym miejscu
już zaczynają rysować się charaktery obu tych postaci, Anieli i
Zoltana. Ona jest uparta i stosunkowo pewna siebie. Przyciąga uwagę
swoją energią i wyrobionym zdaniem na temat ludzi właśnie jego
pokroju, czyli bogatych, egocentrycznych bubków, którzy nie mają
serca i żadnych ludzkich emocji. Nawet nie wie, jak bliska jest
prawdy.
Już od pierwszych stron byłam tak bardzo zaintrygowana tym, co też
autorka przygotowała (bo po co czytać opis na stronie?), że
dosłownie nie potrafiłam oderwać się od telefonu, na którym
czytałam. Nieważne, czy to szkoła, zatłoczony autobus lub droga
do domu – czytałam kiedy tylko mogłam, bo nie wyobrażałam
sobie, że zostawię bohaterów choć na chwilę.
Moje uczucie tonięcia w odmętach wyobraźni autorki pogłębiały
jeszcze stosunkowo mocne i plastyczne opisy wnętrz, sytuacji i
wrażeń. Czułam się, jakbym była razem z Anielą w pracy. Jakbym
razem z Zoltanem doświadczała tego ogromnego bólu. Jakbym razem z
nimi mokła w deszczu... To naprawdę niesamowite uczucie, które
musicie poczuć!
W
sumie mogłabym nawet napisać, że czytanie Pryncypium
wywarło na mnie tak wielkie wrażenie, jakby to była kolejna
powieść pani Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, tylko wzbogacona o całą
łopatę grozy, no i postacie paranormalne. Wydaje mi się, że to
porównanie dość dobrze oddaje mój zachwyt nad tą powieścią,
tym bardziej, jeśli poczytacie sobie moje pieśni pochwalne na cześć na przykład Bez przebaczenia.
Ta ogromna dawka emocji wzbogacona fragmentami dobrych piosenek
(między innymi mojego kochanego Paramore!) oraz ostrymi zakrętami
fabuły potrafi wbić się w mózg tak, że nawet zakończenie, choć
niewinne, nie daje spokoju jeszcze na długo po skończeniu lektury.
Mam ogromną nadzieję, że autorka wróci jeszcze do Anieli i
Zoltana, bo ta końcówka nie daje mi spokoju. Jednocześnie jednak
nie chciałabym książki pisanej na siłę. Chociaż nie, pragnienie
kontynuacji jest większe!
Jak wspomniałam na początku, autorka szuka wydawcy swojej powieści,
a darmowy egzemplarz w formacie pdf lub epub możecie pobrać z jej
strony melissadarwood.com ;)