czwartek, 5 marca 2015

140. "Pryncypium" Melissa Darwood

Pryncypium Melissa Darwood okładka
Powyższa okładka (z Zoltanem najpewniej)
 pochodzi ze strony Autorki.



Ciekawe jak to jest nic nie czuć?

Pryncypium Melissa Darwood
(2015)
Autorka szuka wydawcy powieści, która jest do pobrania na jej stronie: melissadarwood.com.

Pamiętacie taką książkę, Larista? Kiedyś o niej pisałam, jakiś rok temu, ale szczerze mówiąc sama kojarzę całkiem niewiele. Z autorką udało mi się nawet przeprowadzić wywiad, jednak kiedy zobaczyłam od niej wiadomość w skrzynce mailowej, nieco się zdziwiłam. Okazało się, że 13 lutego światło dzienne ujrzała druga powieść tej autorki. Rzuciłam się na nią, jakbym co najmniej przez rok niczego nie przeczytała. Wystarczył mi dzień.


Tym razem mamy przyjemność poznać Anielę, zapracowaną studentkę weterynarii, która dorabia gdzie może, by pomóc swojej rodzinie na wsi. Nie ma zbyt wiele czasu na spotykanie się ze znajomymi. Nie może sobie nawet pozwolić na odespanie zaległości, bo niskie pensje w dwóch miejscach pracy nie zapewniają jej i jej rodzinie stabilnej sytuacji finansowej. Nic więc dziwnego, że dziewczyna, roznosząc gazety między samochodami, mdleje pod wpływem upału. Wtedy to na scenę wkracza Zoltan.

Zbieg okoliczności sprawia, że mężczyzna czuje się zobowiązany pomóc dziewczynie i zabiera ją do swojego lekarza. W tym miejscu już zaczynają rysować się charaktery obu tych postaci, Anieli i Zoltana. Ona jest uparta i stosunkowo pewna siebie. Przyciąga uwagę swoją energią i wyrobionym zdaniem na temat ludzi właśnie jego pokroju, czyli bogatych, egocentrycznych bubków, którzy nie mają serca i żadnych ludzkich emocji. Nawet nie wie, jak bliska jest prawdy.

Już od pierwszych stron byłam tak bardzo zaintrygowana tym, co też autorka przygotowała (bo po co czytać opis na stronie?), że dosłownie nie potrafiłam oderwać się od telefonu, na którym czytałam. Nieważne, czy to szkoła, zatłoczony autobus lub droga do domu – czytałam kiedy tylko mogłam, bo nie wyobrażałam sobie, że zostawię bohaterów choć na chwilę.

Moje uczucie tonięcia w odmętach wyobraźni autorki pogłębiały jeszcze stosunkowo mocne i plastyczne opisy wnętrz, sytuacji i wrażeń. Czułam się, jakbym była razem z Anielą w pracy. Jakbym razem z Zoltanem doświadczała tego ogromnego bólu. Jakbym razem z nimi mokła w deszczu... To naprawdę niesamowite uczucie, które musicie poczuć!

W sumie mogłabym nawet napisać, że czytanie Pryncypium wywarło na mnie tak wielkie wrażenie, jakby to była kolejna powieść pani Agnieszki Lingas-Łoniewskiej, tylko wzbogacona o całą łopatę grozy, no i postacie paranormalne. Wydaje mi się, że to porównanie dość dobrze oddaje mój zachwyt nad tą powieścią, tym bardziej, jeśli poczytacie sobie moje pieśni pochwalne na cześć na przykład Bez przebaczenia.

Ta ogromna dawka emocji wzbogacona fragmentami dobrych piosenek (między innymi mojego kochanego Paramore!) oraz ostrymi zakrętami fabuły potrafi wbić się w mózg tak, że nawet zakończenie, choć niewinne, nie daje spokoju jeszcze na długo po skończeniu lektury. Mam ogromną nadzieję, że autorka wróci jeszcze do Anieli i Zoltana, bo ta końcówka nie daje mi spokoju. Jednocześnie jednak nie chciałabym książki pisanej na siłę. Chociaż nie, pragnienie kontynuacji jest większe!


Jak wspomniałam na początku, autorka szuka wydawcy swojej powieści, a darmowy egzemplarz w formacie pdf lub epub możecie pobrać z jej strony melissadarwood.com ;)