Mało kto wie, że
dzisiejszy gość mojego bloga jest Polką. Wszystko przez to, że
pisze pod pseudonimem. Ale te osoby, które znają jej (tak, to ONA)
powieść wiedzą, że to taka sama osoba jak my wszyscy, która
także jeździ dziurawymi drogami. Ale co jej siedzi w głowie i czy
zamierza dalej ciągnąć to, co zaczęła? Zapraszam na moją
rozmowę z Melissą Darwood, autorką „Laristy”! :)
Natalie Rosa: Dlaczego
nie napisałaś „Laristy” pod własnym nazwiskiem?
Melissa Darwood: Powodów
było wiele. Względy zawodowe były pierwszym i najważniejszym
czynnikiem. Pisanie to hobby dające ogromną satysfakcję. Ma jednak
podstawową wadę: nie potrafi zagwarantować początkującemu
pisarzowi stałych dochodów. Obawiałam się, że wydanie powieści
nie będzie dobrze postrzegane przez mojego pracodawcę. Postanowiłam
więc nie zdradzać się z własnym imieniem i nazwiskiem. Przyjęłam
pseudonim, z którym się utożsamiam (Melissa Darwood jest zlepkiem
słów, mających dla mnie szczególne znaczenie), daje szansę
wejścia na zagraniczne rynki wydawnicze i zachęca szersze grono
młodych czytelniczek, gustujących w literaturze obcej z gatunku
paranormal romance.
Czy potrafisz wskazać
to, co wpłynęło na rozpoczęcie pracy nad „Laristą”?
To był bodziec, za
który dziękuję mojej przyjaciółce. To on zachęcił mnie do
powrotu do czasów szkolnych. Bywało, że we wcześniejszych latach
pisywałam pamiętnik, aby uporać się z nadmiarem uczuć, które
buzowały we mnie jak wulkaniczna lawa. Nie pamiętam, dlaczego
przestałam, ale „Larista” początkowo miała postać właśnie
zapisków wspomnień, w które w pewnym momencie wdarła się
fantastyka. Dalej już poszło. Choć przyznam, że początki były
koszmarne. Pisanie prozy przez kogoś, kto na co dzień zajmuje się
formułowaniem oficjalnych pism jest nie lada wyzwaniem. Irytacja
jaka mi towarzyszyła przy doborze trafnych opisów obrazów, które
mnożyły się w mojej wyobraźni z prędkością światła, można
przyrównać do chęci ugryzienia jabłka przez szczerbatego. Ale im
dłużej, im częściej i intensywniej angażowałam swój umysł do
pracy z tekstem, tym pisanie sprawiło mi większą radość.
![]() |
Okładka "Laristy" |
Losy bohaterów były
znane Ci od początku, czy poznawałaś je razem z nimi?
Nigdy nie wiem, co
spotka moich bohaterów za kilkadziesiąt stron. Chociaż mam w
głowie ogólną koncepcję fabuły, to przygody, jakie ich czekają,
czekają i mnie. To jest jeden z tych najbardziej ekscytujących
momentów w pisaniu, kiedy mogę zdecydować, jaką drogą podążą
bohaterowie i jakie będą konsekwencje ich wyborów.
Czy coś w „Lariście”
Cię zaskoczyło?
Jeśli mówimy o
fabule, to chyba nie i strasznie tego żałuję. Teraz, gdy zdobyłam
więcej doświadczenia, mam poczucie, że potraktowałam Larysę za
łagodnie, zbyt po macoszemu. Myślę, że zrekompensowałam sobie to
w dwójnasób przy pisaniu „Pryncypium” (szczegóły TUTAJ –
przyp. red.). Nie oszczędzałam głównych bohaterów, ba, nawet
dałam im nieźle w kość.
Nie każdy autor
potrafi przeczytać własną powieść. Niektórzy twierdzą, że
widzą wtedy za dużo wad, a inni, że po prostu już ich nudzi ta
historia, ponieważ znają ją w całości. Jak Ty do tego
podchodzisz?
Coś w tym jest. Z
perspektywy czasu i nabytych doświadczeń widzę wady „Laristy”
przez wielkie szkło powiększające. Lecz mimo tych wszystkich
niedociągnięć, ona nadal pozostaje moją „pierworodną”,
debiutancką powieścią, z którą wiążą się cudowne
wspomnienia, nadzieje, porywy serca i emocje o jakich nie sposób
zapomnieć.
Czy oprócz finalnej
okładki „Laristy” były jakieś, znacznie od niej odbiegające,
projekty?
W początkowych
pracach nad redakcją „Laristy” zasugerowałam Wydawnictwu własne
propozycje okładki. Jedna z nich się spodobała. Na jej podstawie
przygotowali dwa zdjęcia, z których wybraliśmy jedno. Później
trwały już prace nad szatą graficzną i obróbką twarzy Larysy.
Chciałam aby kolor jej oczu i kolczyka był odwzorowaniem rodowego
pierścienia Dunkeldów, a tajemnicza twarz wyłaniała się z
mrocznej czerni.
Skąd pomysł na
stworzenie istot, jakimi są Guardianie oraz jak w skrócie można
wyjaśnić, kim oni tak naprawdę są?
Myślę, że
zdradzając kim są Guardianie odbiorę przyjemność z czytania
tym, którzy dopiero zamierzają sięgnąć po „Laristę”. Nie
mam jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, skąd pomysł na takie
postacie. Po części z wiary, wyobraźni i przekonań, które
ugruntowały się na podstawie moich doświadczeń. Myślę, że
niezależnie od genezy ich powstania i tak każdy czytelnik spojrzy
na Guardianów i Tentatorów przez pryzmat przeczytanych dotychczas
książek.
Na początku „Laristy”
bardzo rzucała się w oczy rola babci głównej bohaterki. Można
powiedzieć, że to ona ją ukształtowała. Dlaczego to jej nadałaś
tak ważną funkcję?
Pasowała najbardziej
do roli mentora, którego rady i nauki zostały zakorzenione w
pamięci Larysy, tak mocno, że nawet śmierć nie była w stanie ich
wymazać. Postać starszej, doświadczonej życiowo i przesądnej
babci, choć nieobecnej fizycznie, była niezwykle pomocna przy
uzasadnieniu motywów postępowania Larysy.
![]() |
"Larista" z dedykacją (fot. archiwum prywatne) |
Czy to, że Larysa
interesuje się malarstwem i ma bardzo duży talent do tego, ma
jakieś szczególne znaczenie, czy po prostu potrzebowałaś dla niej
jakiegoś hobby?
Chciałam pokazać, że
Larysa jest wrażliwą dziewczyną z bogato rozwiniętą wyobraźnią.
Rodzaj sztuki, jakim jest malarstwo, wymaga od twórcy, prócz
talentu, właśnie tych cech.
Zastanawiam się,
jakie są podobieństwa między Tobą, a główną bohaterką,
ponieważ mówi się, że takie cechy najbardziej wyraźnie widać w
powieściach debiutanckich.
Myślę, że
naturalnym jest, że ożywiając swoich bohaterów nadajemy im cechy
charakteru, które sami posiadamy. Dlatego nie tylko Larysa, ale
każda z postaci w „Lariście” posiada cząstkę mnie. Larysa ma
moją wrażliwość i zbyt bujną wyobraźnię, Zuzka - gust
muzyczny, buntowniczą postawę i skłonność do przeklinania. Do
tej pory nie mogę odżałować, że część z jej wypowiedzi
zostało wyciętych w trakcie redakcji.
Gabriel, główny
bohater płci męskiej, jest (myślę, że można tak powiedzieć)
ideałem męskości. Był na kimś wzorowany, czy stworzony od
podstaw?
Na pewno jest postacią
wyidealizowaną. Nie spotkamy tego typu mężczyzny w realnym
świecie. Od tego są książki - by odnaleźć w nich swoje
marzenia. A Gabriel, w moim odczuciu, niezaprzeczalnie posiada cechy
mężczyzny, o którym warto pomarzyć. Jest on bohaterem wykreowanym
od podstaw, jednak, jak powiedział Lukrecjusz - nic nie powstaje z
niczego. Książki, filmy, ludzie, których spotykam, to wszystko ma
wpływ na pobudzanie wyobraźni i tworzenie nowych obrazów. I tak
było też w przypadku powstania portretu Gabriela.
Czy motyw miłości od
pierwszego wejrzenia użyty w powieści ma dla Ciebie jakieś
szczególne znacznie, czy po prostu „coś trzeba było wybrać”?
Nie potrafiłabym
pisać o czymś, w co chociaż odrobinę nie wierzę. Choć często
pierwsze spotkanie dwojga ludzi nazywamy zauroczeniem lub
zakochaniem, to jest to uczucie, które potrafi odurzyć jak
narkotyk. Emocje, które nami wtedy rządzą, są tak silne i mało
racjonalne (bo jak można zakochać się w kimś kogo widzi się
pierwszy raz?), że warto było pofantazjować na ten temat i nadać
głębszego znaczenia L’amore a prima vista.
Czy zarzucano Ci
podobieństwo „Laristy” do jakiejś innej znanej powieści?
Z ogromną atencją
czytam wszystkie recenzje. Myślę, że każdy debiutujący autor
jest na nie łasy, jest ciekaw co czytelnicy powiedzą na temat jego
książki. Jedne opinie dodają mi skrzydeł, drugie uczą, a jeszcze
inne irytują. Oczywiście, że spotkałam się z recenzjami, w
których porównuje się „Laristę" do innych powieści. Często
pojawia się wzmianka o „Zmierzchu”, „Szeptem” czy
„Pięćdziesięciu Twarzy Greya”. Pierwszą z tych pozycji udało
mi się w końcu przeczytać i faktycznie widzę pewne podobieństwo
- Larysa, tak jak Bella, też jest nastolatką.
Dlaczego zdecydowałaś
się na zabieg polegający na tym, że tytuł rozdziału zawsze
został użyty w nim przynajmniej raz? Czytając różne recenzje,
zauważyłam, że to jest to często wytykany element.
Uznałam ten zabieg za
ciekawy i oryginalny. Zauważyłam, że niektórym nie spodobał się
ten element. Na szczęście liczba czytelników, którym wplecenie
przysłów w treść fabuły przypadła do gustu była znacznie
wyższa.
Jak ogólnie przyjęto
„Laristę” i czego spodziewałaś się, wydając tę historię?
Wydając „Laristę”
obawiałam się krytyki i pragnęłam, by powieść spodobała się
czytelnikom. Nigdy nie jest tak, że książka podbije serca
wszystkich. Szanuję gust czytelników i rozumiem, że Larista nie
jest dla każdego. Najbardziej boli mnie niekonstruktywna krytyka w
stylu: Nie podoba mi się, bo nie… Bach! Daję trzy gwiazdki na
lubimyczytac.pl. Na szczęście takich opinii jest niewiele, a
średnia ocen Laristy na wspomnianym portalu wynosi ponad 7,5
gwiazdek na 10. Myślę, że moja książka ma spory potencjał, być
może miejscami niewykorzystany do końca - kładę to na karb
najczęściej popełnianych błędów przez początkującego pisarza.
Mimo to „Larista” została uznana przez młode czytelniczki
najlepszym polskim debiutem Young-adult 2013 roku (według rankingu
Paranormal Books), a już w pierwszym miesiącu od daty premiery
znalazła się w TOP 10 kategorii bestseller książek młodzieżowych
na empik.com i Matras Księgarnie.
Czy myślałaś o
napisaniu i wydaniu drugiego tomu przygód bohaterów?
Otrzymuję od fanów
sporo zapytań w tym temacie. Dlatego odpowiem Ci tak, jak im: być
może. Obecnie jestem skoncentrowana na dwóch innych powieściach z
tego samego gatunku. Pierwsza z nich, „Pryncypium”, przechodzi
przez proces wydawniczy, druga, „Luonto”, jest w trakcie
przygotowania. Do „Laristy” mam ogromny sentyment, dzięki niej
zaczęła się moja przygoda z pisaniem. Gdyby Wydawnictwo zażyczyło
sobie kontynuacji „Laristy”, to z wielką radością napisałabym
drugi tom, gwarantując fanom solidną dawkę emocji i zaskakujących
zwrotów akcji.
![]() |
Melissa Darwood (fot. archiwum prywatne) |
Zapraszam Was do zapoznania się z moją recenzją Laristy (TU). Czekam na Wasze komentarze, jak Wam się podobała, bo, jak wiadomo, każdy ma swoje zdanie i na tym polega nasza unikalność. Poczynania Melissy możecie śledzić na jej stronie (TU). Bardzo dziękuję jej za wzięcie udziału w cyklu :)
Wywiad przeprowadzony dla akcji Polacy nie gęsi i swoich autorów mają.
Oto, jak zwykle, kilka linków do innych recenzji:
- na blogu Wyrażone słowami
- na blogu Ostatni rozdział (:D)
- na blogu Mirror of soul
- na blogu In the corner with a book
- na blogu My reality - Addiction to books
- na blogu Z książką w chmurach
- na blogu Mirror of soul
- na blogu In the corner with a book
- na blogu My reality - Addiction to books
- na blogu Z książką w chmurach