Info:
Autor: Marcus Sedgwick
Tytuł: Królowa Cieni
Tytuł oryginału: My Swordhand is Singing
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 224
XVI-wieczna Europa Wschodnia. Rzeczywistość, w której aż
roi się od budzących grozę legend i wiecznie żywych wspomnień. Właśnie tam
toczy się akcja powieści Królowa Cieni.
Jest to historia balansująca na granicy realizmu i fantastyki, która nikomu nie
pozwoli przejść obok siebie obojętnie.
Peter jest synem starego, zdziwaczałego pijaka o imieniu
Tomas. Obaj nie są zbyt mile widziani przez mieszkańców pobliskiej wioski, ale
wraz z nastaniem zimy wszystko się zmienia. Dwaj drwale mają ręce pełne roboty
z dostarczaniem im drewna na opał, a w samej wiosce zaczynają się dziać dziwne
rzeczy… Mówi się, że w nocy z grobów powstają umarli i, jak się okazuje, tylko
kilka osób wie, jak z nimi walczyć. I jak ich pokonać…
W przypadku Królowej
Cieni główną rolę przy wyborze po raz kolejny grała okładka, chociaż w
zasadzie nie ma w niej nic niezwykłego. Moją uwagę przykuło nazwisko autora
napisane czerwoną, wymyślną czcionką. Dopiero po skończeniu lektury zauważyłam,
że osoba na okładce trzyma szablę, z której kapią krople krwi. Prosto na biały
śnieg.
Z reguły unikam książek, które traktują o zamierzchłych
czasach. Bez wyraźnej przyczyny, po prostu nie rozumiem zachowania żyjących w
tamtym okresie czasu ludzi. Ale Pan Sedgwick idealnie oddał charakter czasów,
kiedy po wizycie u znachora, biegło się do kościoła, żeby potem powiesić
czosnek na drzwiach domu. Kiedy w legendy i zabobony wierzyło się tak samo
mocno jak w Boga. Do tego opisał to w niesamowicie przystępny dla współczesnego
Czytelnika sposób.
Mroczne istoty opisane przez Autora to wampiry. Ale nie
taki „wymuskany, nierzadko pociągający nieumarty
ze współczesnego mitu” („Od autora”,
str. 215). Potwory te są żądne krwi. Nie pamiętają nic ze swojego życia i są
całkowicie zależne od Królowej Cieni. Nikt co prawda nie wie dokładnie, jak ona
wygląda, ale niektórzy twierdzą, że ją widzieli. Ich jedynym celem jest zabicie
żywych za to, że jeszcze nie umarli. Stwory są zależne od swojej królowej. Jej
moc warunkuje ich odporność na słońce czy czyny, które mają ich odstraszyć, jak
na przykład czosnek.
Królowa Cieni
to pozycja dosyć mroczna. Odetchnąć można w zasadzie dopiero na ostatniej
stronie, bo wtedy widać, że już nic więcej nie zdąży się zdarzyć. Są momenty,
kiedy wydaje się, że już wszystko zmierza ku zakończeniu ‘wszyscy żyli długo i
szczęśliwie’, ale już po chwili akcja robi ostry wiraż i już nic nie jest takie
proste, jak się wydawało.
Moja
ocena: 8/10
Za korektę standardowo dziękuję Monice z bloga Na zimowy i letni wieczorek, która z resztą zorganizowała konkurs, więc zachęcam do udziału :)
Jeśli śledzicie wpisy na FB to wiecie, że postanowiłam na razie nie publikować nowych stosików. Pod koniec wakacji pokażę wam wszystkie moje lipcowe i sierpniowe zdobycze :3
Jeśli śledzicie wpisy na FB to wiecie, że postanowiłam na razie nie publikować nowych stosików. Pod koniec wakacji pokażę wam wszystkie moje lipcowe i sierpniowe zdobycze :3