Info:
Autor: Tahereh Mafi
Tytuł: Dotyk Julii
Tytuł oryginału: Shatter Me
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 336
Dotyk Julii
jest jedną z najpopularniejszych pozycji na listach czytelniczych. Wydaje się
nawet, że zna ją już każdy szanujący się Pochłaniacz Książek. Wydaje się, że
książka jest znana tylko dlatego, że
jest znana, toteż ja postanowiłam sprawdzić, co tak naprawdę reprezentuje sobą
ten bestseller dla młodzieży.
Julia to siedemnastoletnia dziewczyna, która ma niesamowitą
moc- jej dotyk jest śmiertelny. Zostaje ona odizolowana od świata i nie
zauważa, jak ten, wyeksploatowany i zniszczony przez ludzi, popada w ruinę. Panuje
głód, panoszą się epidemie, a nad całym tym chaosem „czuwa” Komitet Odnowy.
Życie nastolatki zmienia się, gdy poznaje Adama. Tajemniczy, mega przystojny
chłopak jest wrogiem Julii. Lecz czy tak zostanie już do końca?
Na pierwszy rzut oka fabuła jest całkiem ciekawa i
oryginalna. Wciągnęła mnie bez reszty. Nie wyobrażałam sobie, że mogę tak po
prostu włożyć w środek zakładkę, zjeść śniadanie i czytać dalej. Nie – ja
poszłam na śniadanie z książką (czego zazwyczaj nie robię, biorąc pod uwagę mój
talent do plamienia wszystkiego) i czytałam. Tak mnie ta historia pochłonęła,
o! Zaintrygowała mnie główna bohaterka.
Była na wskroś dobra i szlachetna, choć świat wciąż ją ranił. Adam z kolei był
podręcznikowym przystojniakiem, a jego dosyć tajemnicze zachowanie sprawiało,
że był, zaraz po Julii, najciekawszą postacią w książce.
Niestety później coraz więcej rzeczy zaczynało mi nie
pasować. W pewnych momentach powieść aż za bardzo przypominała mi inne znane
historie. Na przykład, Adam ma na piersi tatuaż ptaka i ten oto ptak staje się
potem symbolem jego i Julii wolności tak jak kosogłos jest symbolem rebelii w Kosogłosie Suzanne Collins. Komitet
Odnowy można porównać do systemów rządów w Panem, a Punkt Omega do Trzynastki.
Panują tam takie same zasady i zwyczaje.
Jednak trylogia Pani Collins nie jest jedynym
podobieństwem. Również Intruz oraz
saga Zmierzch mają tu swoje miejsca.
Uczucie Julii i Adama jest tak nieprawdopodobnie silne i długie (trwa od
podstawówki), że z miejsca przywodzi to na myśl Bellę i Edwarda. Nie mogą się
kochać, bo jedno z nich może zabić drugiego, ale mimo to ich miłość jest
silniejsza od barier. Jest jeszcze wiele
innych elementów, które autorka sobie przywłaszczyła. Nieładnie, oj nie…
Nawet Julia, która wydaje się być dopracowaną, oryginalną
postacią, raz wszystkiego się boi i najchętniej wtopiłaby się w ścianę, a za
chwilę jest nieustraszonym wojownikiem, który chłodno ocenia sytuację. Może to
niekonsekwencja ze strony Autorki, a może zaplanowany zabieg, ale skłaniam się
bardziej do tego pierwszego osądu.
Moja
ocena: 4/10
Początek był intrygujący, ale im dalej tym gorzej.
Osobiście nie polecam tego tym, którzy cenią sobie oryginalność czytanych
powieści. Co prawda trzyma w napięciu, ale podobieństwa są widoczne zbyt
wyraźnie, żeby je zignorować.
Za korektę dziękuję Szalonej Książkoholiczce z bloga Na zimowy i letni wieczorek :)