czwartek, 27 marca 2014

65. "Stan zagrożenia" Erica Spindler



Info:
Autor: Erica Spindler
Tytuł: Stan zagrożenia
Tytuł oryginału: Cause of Alarm
Wydawnictwo: Mira
Rok wydania: 2014 (wydanie IV, I w 1999r.)
Liczba stron: 496

Jakoś nie potrafiłam się do niej przybrać. Odkąd otrzymałam ją pocztą, obchodziłam najbardziej szeroko, jak tylko się dało. Nie mam pojęcia, dlaczego tak się działo, ale nie mogłam przekonać samej siebie, że naprawdę chcę ją przeczytać. Jednak w końcu nadszedł ten moment, kiedy miałam za sobą pierwsze dwadzieścia stron i przepadłam...


Kate i Richard Ryan są szczęśliwym małżeństwem, które może mieć dosłownie wszystko, z wyjątkiem dziecka. Po długich rozmowach decydują się na adopcję za pośrednictwem bardzo renomowanej agencji. Gdy Emma pojawia się w ich rodzinie, zaczynają powracać demony przeszłości i między Kate i Richardem powoli narasta napięcie spowodowane wzajemnymi żalami i niespełnionymi oczekiwaniami. Niepokój kobiety wzbudza również fakt, że matka Emmy zdecydowała się na nich po upływie zaledwie małej części okresu, który mijał zazwyczaj przy tego typu sprawach, mówiąc dyrektorce agencji, że zakochała się w nich. Włamania i uczucie zagrożenia także nie poprawiają Kate samopoczucia. Nie wie, że Emma zamieszana jest w sprawę z płatnym zabójcą, który przestał przejmować się takimi zasadami jak wierność ojczyźnie oraz honor.

To zabawne, jak bardzo wciągnęła mnie ta powieść. Nie przypuszczałam nawet, że książka w tak niepozornej okładce, napisana przez kobietę, która ma na swoim koncie już wiele innych historii, to tak genialny kawałek prozy. Stanu zagrożenia nie można chyba umieścić w całości na półce „kryminały”. Nie ma tu standardowej zabawy w kotka i myszkę z nieznanym mordercą lub innym psychopatą. Tutaj wszyscy są doskonale znani czytelnikowi, a narrator co rozdział zmienia bohatera, z którego perspektywy opisuje wydarzenia. W ten sposób bardzo dokładnie można poznać schemat myślowy tych postaci, które na pierwszy rzut oka wydają się być całkiem normalnymi ludźmi, a dopiero po głębszej analizie ich psychiki okazuje się, że mają nieźle namieszane w głowie.

Jednak, pomimo tego braku zaskoczenia, historia pani Spindler wciągnęła mnie bez reszty. Nie potrafiłam przestać jej czytać i wyszukiwałam chwil, w których będę mogła na ją kontynuować. Bardzo emocjonujący okazał się wątek romantyczny, wpleciony między momenty grozy. Znacznie dodawał uczuć, jakie odczuwałam w trakcie czytania i sprawiał, że niejednokrotnie byłam wręcz zdruzgotana tym, co napisała autorka. Uważałam często, że tak w ogóle nie powinno się stać i zastanawiałam się, dlaczego ona tego nie zamieniła na coś innego. Jednak im bliżej końca, tym bardziej emocje narastały. Wręcz nie mogłam doczekać się zakończenia, chociaż z drugiej strony za nic nie chciałam rozstawać się z bohaterami, między którymi nareszcie zaczynało układać się po mojej myśli.

Nie można ukryć, że bohaterowie pani Spindler są dziwni. Nie wszyscy, to fakt, ale część z nich ma tak nierówno pod sufitem, że ciężko było czytać fragmenty pisane z ich perspektywy. Pukałam się wtedy w głowę i myślałam: „Jak możesz tak myśleć? Przecież to się nawet kupy nie trzyma”. Ale potem szczęka opadała mi do samych kolan, kiedy okazywało się, że ich urojenia się spełniają. Wtedy nie mogłam otrząsnąć się z szoku i zastanawiałam się, jaka musi być autorka, żeby wymyślić coś takiego. Pula pytań, jakie chciałabym móc jej zadać, rosła ze strony na stronę.

Tym, co mi się nie podobało, było wykorzystanie niewinności dzieci. Wiem, różne skrzywienia psychiczne ludzie mają, ale pani Spindler pokazała, jak bardzo szkodliwe to może być dla ofiar w sensie zarówno psychicznym, jak i fizycznym. Użycie kilkumiesięcznego dziecka jako zakładnika, zaklejając mu usta taśmą? Nie, to chyba trochę ponad moje nerwy...

       Moja ocena: 9/10

Stan zagrożenia, mówiąc już całościowo i nie zwracając uwagi na mało istotne potknięcia, okazał się wciągającą i zapierającą dech w piersiach lekturą. Nie potrafię zrozumieć teraz, dlaczego się tak przed nim wzbraniałam, bo kiedy już zaczęłam czytać, nie mogłam się oderwać. Tę książkę zdecydowanie polecam, a sama zastanawiam się, czy nie poszukać innych autorstwa pani Spindler.


Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję Wydawnictwu Mira.
Recenzja bierze udział w wyzwaniach: Book Lovers i Czytam opasłe tomiska.