Kwiecień, a wraz z nim
wiosna, zbliża się coraz większymi krokami. A, jak powszechnie
wiadomo, jest to czas, kiedy wymiatamy z kątów najprzeróżniejsze
śmieci, żeby zrobić miejsce dla nowych. Kiedy przysięgamy sobie,
że od następnego poniedziałku zaczniemy regularnie biegać, bez
względu na pogodę. I w końcu, kiedy uświadamiamy sobie, że do
gwiazdki zostało już całkiem niewiele. To jest właśnie ten
moment, moment porządków na blogu Ostatni rozdział!
Brzmi strasznie, wiem,
zdaję sobie z tego sprawę, ale muszę sobie wyjaśnić parę
rzeczy, a co stoi na przeszkodzie, bym wyjaśniła to również Wam?
Właśnie, nic :)
Po a) przestanę
zmieniać tak często wygląd bloga.
Jak
wiecie, mam z tym spory problem, bo ciągle coś mi nie pasuje w
ogólnym wyglądzie. Nie mam pojęcia co, ale najchętniej codziennie
zmieniałabym szatę graficzną. Obecna, ta z Potworakiem, trzyma się
już stosunkowo długi czas, a i tak niedawno dodałam to
kółeczkowate tło, które nie wiem, czy się Wam podoba, czy nie.
Postanowiłam więc, że: co najmniej do Wielkanocy wygląd
pozostanie bez DRASTYCZNYCH zmian :)
Po b) ograniczę
egzemplarze recenzenckie.
Tak,
dobrze widzicie. Po prostu stwierdziłam, że muszę się wziąć w
końcu ze tę książkową górę nieprzeczytanych nabytków na mojej
półce. Stoją na niej takie perełki jak Wyścig
śmierci, Czas żniw, Miasto Popiołów i Baśniarz,
które na moje zmiłowanie czekają już od kilku miesięcy, jeżeli
nie dłużej... Oczywiście nieco złagodziłam to postanowienie, bo
czekam już na nowe dwie książki od Novae Res, ale naprawdę się
ograniczam :)
Po
c) przestanę zapychać bloga postami niezwiązanymi z książkami i
pisarzami.
Sama bardzo nie lubię, gdy blogerzy „zapychają” swojego bloga
różnego rodzaju zapowiedziami, luźnymi felietonami itp. Dlatego,
pomimo tego, że co jakiś czas będą stosiki, nie zamierzam
kontynuować jednorazowego posta z planami na dany miesiąc, nawet,
jeżeli mam zastój w czytaniu albo leczę się z książkowego kaca.
Zawsze wtedy zostaje mi jeszcze „Let's talk” i „Sobotnie
gadanie”, z których, ze względu na dane kilku osobom obietnice,
nie mogę zrezygnować :)
Po
d) napiszę post, w którym przedstawię to, co odstrasza mnie od
niektórych blogów.
Staram się czytać wszystkie blogi, które obserwuję, ale na
niektóre szczególnie nieprzyjemnie się patrzy. I mimo, że post
szalenie mnie interesuje, nie potrafię się przemóc i przeczytać
go do końca ze względu na jego estetykę lub wygląd ogólny całej
strony. Wiem, nie jestem od tego specem – sama popełniam różne
błędy, ale chciałabym przekazać wiedzę, którą posiadłam
dzięki innym blogom :)
Po
e) zacznę planować posty z wyprzedzeniem.
Nie raz, nie dwa, wróciłam do domu po osiemnastej, kiedy to już
spora część z Was wyłączyła Facebooka i inne strony, żeby w
końcu wziąć się za naukę. Dlatego zacznę chyba planować
publikację postów, chociażby po to, by umożliwić Wam zapoznanie
się z nimi, kiedy nudzicie się w szkole, w pracy lub tam, gdzie
aktualnie przebywacie. Dlatego też zachęcam Was bardzo serdecznie
do wpisywania swoich adresów e-mail na pasku po prawej stronie pod kartami. Będziecie
na bieżąco z wszystkimi postami :)
Po
f) na sprawy blogowe w normalnej sytuacji będę przeznaczać max 1h.
To postanowienie powzięłam dlatego, że czas, który poświęcam
blogowi zaczął w zastraszającym tempie rosnąć. Doszło do tego,
że lekcje odrabiam w szkole rano, bo wieczorem „nie mam na to
czasu”, bo odświeżałam Facebooka cały wieczór albo znowu
zmieniałam szablon. Stwierdzam, że koniec z tym. Muszę się
ogarnąć. I przestać odświeżać tego Facebooka w
nieskończoność...
Po
g) przestanę odkładać wszystko „na jutro”.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że „na jutro” oznacza to samo, co
„na nigdy” i zauważyłam, że to się sprawdza. Za przykład
mogę podać sytuację z marcową odsłoną „Let's talk!”. Wywiad
skończyłam na początku marca. Od tamtej pory obiecuję sobie, że
„jutro się za niego wezmę”, czyli sprawdzę, czy nie ma
rażących błędów, sformatuję i wyślę do autoryzacji. A tu taka
sytuacja: dziś jest 22.03, a wywiad nadal nie skopiowany z
wiadomości. Nie wiem, kiedy się za niego zabiorę, bo jutrzejszy
dzień również mam zajęty (tak, kolejny wywiad – tym razem na
żywo :)).
____________________________________________________________________
Po
h) złożę życzenia najlepszej blogowej koleżance na swoim blogu.
Mowa tu oczywiście o kochanym Czarnym Kapturku z bloga Everyday Book, która to dzisiaj obchodzi swoje OSIEMNASTE urodziny!!
Olu (tak, ujawniam Twoje prawdziwe imię), jeżeli dobrze zrozumiałaś
moje instrukcje, już powinnaś wiedzieć, co znajduje się wewnątrz
tego biało-czarnego papieru :) Tak, musiałam Ci się pochwalić, że
nauczyłam się wreszcie, jak ładnie zapakować prezent, a pani w
okienku na poczcie naciągnęła mnie na priorytet, mówiąc, że w
dwa dni paczka może nie dojść.
Życzę Ci tego, czego chyba tam nie wpisałam, czyli żeby Twój
blogasek się rozwijał i z miesiąca na miesiąc nabierał coraz
większych rumieńców. Chciałabym, żeby Twoja przygoda z bloggerem
nie skończyła się zbyt szybko, a nawet jeśli zdecydujesz się ją
przerwać, będę jedną z pierwszych osób, z którymi to
skonsultujesz. To Ty masz zawsze najlepsze pomysły, z których ja
korzystam. Chciałabym Ci się jakoś odwdzięczyć, ale nie jestem
tak kreatywna jak Ty :C Więc, jak tylko wpadniesz na jakiś pomysł,
od razu daj mi znać!
I, o ile dobrze pamiętam, zapomniałam dołączyć płytki z
nagraniem mojego śpiewania „Sto lat”, ale to chyba dobrze, bo
nie chcę, żeby Ci w ten magiczny dzień popękały lustra. Siedem
lat nieszczęść razy te wszystkie połamane tafle... :O Do końca
życia byś się z tego nie wygrzebała :D Dlatego pozostanę przy:
„Stooo
lat, stooo lat, nieeech żyyje, żyyje naaaam...
Stooo
lat, stooo lat, nieeech żyyje, żyyje naaam...
Jeszczeee
raz, jeszczeee raz, niech żyyyjeeeeee, żyyyjeeeee naaaaaam...
Nieeeeech
żyyyyje NAAAAAAM!!!”
„Niech
ci gwiazdka pomyślności nigdy nieeeeee zagaśnie,
Nigdy
nieeeee zagaśnie.
A
kto zdrooowia nie wypijeee niech pod stołem zaśnieee.
A
kto zdrooowia nie wypije niech pod stołem zaśnieee.”
„Sto
lat, sto lat, niechaj żyje naam...
Sto
lat, sto lat niechaj żyje naam...
Niech
żyje naaam, niech żyje naaam.
W
zdrowiu, szczęściu, pomyślności niechaj żyje NAAAAAM!!”
Mam
nadzieję, że od tego ci lustra nie popękały i raz jeszcze Cię
ściskam mocno i całuję i mam nadzieję, że w Warszawie się
spotkamy na targach i pokażę Ci, jaka stolica może być ładna ♥
♥ ♥ ♥
To by było na tyle,
jeżeli chodzi o ogłoszenia parafialne #1. Mam nadzieję, że
przyłączycie się do moich życzeń dla Kapturaska ♥
♥