sobota, 22 marca 2014

BARDZO WAŻNY POST #1


Kwiecień, a wraz z nim wiosna, zbliża się coraz większymi krokami. A, jak powszechnie wiadomo, jest to czas, kiedy wymiatamy z kątów najprzeróżniejsze śmieci, żeby zrobić miejsce dla nowych. Kiedy przysięgamy sobie, że od następnego poniedziałku zaczniemy regularnie biegać, bez względu na pogodę. I w końcu, kiedy uświadamiamy sobie, że do gwiazdki zostało już całkiem niewiele. To jest właśnie ten moment, moment porządków na blogu Ostatni rozdział!


Brzmi strasznie, wiem, zdaję sobie z tego sprawę, ale muszę sobie wyjaśnić parę rzeczy, a co stoi na przeszkodzie, bym wyjaśniła to również Wam? Właśnie, nic :)

Po a) przestanę zmieniać tak często wygląd bloga.
Jak wiecie, mam z tym spory problem, bo ciągle coś mi nie pasuje w ogólnym wyglądzie. Nie mam pojęcia co, ale najchętniej codziennie zmieniałabym szatę graficzną. Obecna, ta z Potworakiem, trzyma się już stosunkowo długi czas, a i tak niedawno dodałam to kółeczkowate tło, które nie wiem, czy się Wam podoba, czy nie. Postanowiłam więc, że: co najmniej do Wielkanocy wygląd pozostanie bez DRASTYCZNYCH zmian :)

Po b) ograniczę egzemplarze recenzenckie.
Tak, dobrze widzicie. Po prostu stwierdziłam, że muszę się wziąć w końcu ze tę książkową górę nieprzeczytanych nabytków na mojej półce. Stoją na niej takie perełki jak Wyścig śmierci, Czas żniw, Miasto Popiołów i Baśniarz, które na moje zmiłowanie czekają już od kilku miesięcy, jeżeli nie dłużej... Oczywiście nieco złagodziłam to postanowienie, bo czekam już na nowe dwie książki od Novae Res, ale naprawdę się ograniczam :)

Po c) przestanę zapychać bloga postami niezwiązanymi z książkami i pisarzami.
Sama bardzo nie lubię, gdy blogerzy „zapychają” swojego bloga różnego rodzaju zapowiedziami, luźnymi felietonami itp. Dlatego, pomimo tego, że co jakiś czas będą stosiki, nie zamierzam kontynuować jednorazowego posta z planami na dany miesiąc, nawet, jeżeli mam zastój w czytaniu albo leczę się z książkowego kaca. Zawsze wtedy zostaje mi jeszcze „Let's talk” i „Sobotnie gadanie”, z których, ze względu na dane kilku osobom obietnice, nie mogę zrezygnować :)

Po d) napiszę post, w którym przedstawię to, co odstrasza mnie od niektórych blogów.
Staram się czytać wszystkie blogi, które obserwuję, ale na niektóre szczególnie nieprzyjemnie się patrzy. I mimo, że post szalenie mnie interesuje, nie potrafię się przemóc i przeczytać go do końca ze względu na jego estetykę lub wygląd ogólny całej strony. Wiem, nie jestem od tego specem – sama popełniam różne błędy, ale chciałabym przekazać wiedzę, którą posiadłam dzięki innym blogom :)

Po e) zacznę planować posty z wyprzedzeniem.
Nie raz, nie dwa, wróciłam do domu po osiemnastej, kiedy to już spora część z Was wyłączyła Facebooka i inne strony, żeby w końcu wziąć się za naukę. Dlatego zacznę chyba planować publikację postów, chociażby po to, by umożliwić Wam zapoznanie się z nimi, kiedy nudzicie się w szkole, w pracy lub tam, gdzie aktualnie przebywacie. Dlatego też zachęcam Was bardzo serdecznie do wpisywania swoich adresów e-mail na pasku po prawej stronie pod kartami. Będziecie na bieżąco z wszystkimi postami :)

Po f) na sprawy blogowe w normalnej sytuacji będę przeznaczać max 1h.
To postanowienie powzięłam dlatego, że czas, który poświęcam blogowi zaczął w zastraszającym tempie rosnąć. Doszło do tego, że lekcje odrabiam w szkole rano, bo wieczorem „nie mam na to czasu”, bo odświeżałam Facebooka cały wieczór albo znowu zmieniałam szablon. Stwierdzam, że koniec z tym. Muszę się ogarnąć. I przestać odświeżać tego Facebooka w nieskończoność...

Po g) przestanę odkładać wszystko „na jutro”.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że „na jutro” oznacza to samo, co „na nigdy” i zauważyłam, że to się sprawdza. Za przykład mogę podać sytuację z marcową odsłoną „Let's talk!”. Wywiad skończyłam na początku marca. Od tamtej pory obiecuję sobie, że „jutro się za niego wezmę”, czyli sprawdzę, czy nie ma rażących błędów, sformatuję i wyślę do autoryzacji. A tu taka sytuacja: dziś jest 22.03, a wywiad nadal nie skopiowany z wiadomości. Nie wiem, kiedy się za niego zabiorę, bo jutrzejszy dzień również mam zajęty (tak, kolejny wywiad – tym razem na żywo :)).

____________________________________________________________________

Po h) złożę życzenia najlepszej blogowej koleżance na swoim blogu.
Mowa tu oczywiście o kochanym Czarnym Kapturku z bloga Everyday Book, która to dzisiaj obchodzi swoje OSIEMNASTE urodziny!!

Olu (tak, ujawniam Twoje prawdziwe imię), jeżeli dobrze zrozumiałaś moje instrukcje, już powinnaś wiedzieć, co znajduje się wewnątrz tego biało-czarnego papieru :) Tak, musiałam Ci się pochwalić, że nauczyłam się wreszcie, jak ładnie zapakować prezent, a pani w okienku na poczcie naciągnęła mnie na priorytet, mówiąc, że w dwa dni paczka może nie dojść.

Życzę Ci tego, czego chyba tam nie wpisałam, czyli żeby Twój blogasek się rozwijał i z miesiąca na miesiąc nabierał coraz większych rumieńców. Chciałabym, żeby Twoja przygoda z bloggerem nie skończyła się zbyt szybko, a nawet jeśli zdecydujesz się ją przerwać, będę jedną z pierwszych osób, z którymi to skonsultujesz. To Ty masz zawsze najlepsze pomysły, z których ja korzystam. Chciałabym Ci się jakoś odwdzięczyć, ale nie jestem tak kreatywna jak Ty :C Więc, jak tylko wpadniesz na jakiś pomysł, od razu daj mi znać!

I, o ile dobrze pamiętam, zapomniałam dołączyć płytki z nagraniem mojego śpiewania „Sto lat”, ale to chyba dobrze, bo nie chcę, żeby Ci w ten magiczny dzień popękały lustra. Siedem lat nieszczęść razy te wszystkie połamane tafle... :O Do końca życia byś się z tego nie wygrzebała :D Dlatego pozostanę przy:

Stooo lat, stooo lat, nieeech żyyje, żyyje naaaam...
Stooo lat, stooo lat, nieeech żyyje, żyyje naaam...
Jeszczeee raz, jeszczeee raz, niech żyyyjeeeeee, żyyyjeeeee naaaaaam...
Nieeeeech żyyyyje NAAAAAAM!!!”

Niech ci gwiazdka pomyślności nigdy nieeeeee zagaśnie,
Nigdy nieeeee zagaśnie.
A kto zdrooowia nie wypijeee niech pod stołem zaśnieee.
A kto zdrooowia nie wypije niech pod stołem zaśnieee.”

Sto lat, sto lat, niechaj żyje naam...
Sto lat, sto lat niechaj żyje naam...
Niech żyje naaam, niech żyje naaam.
W zdrowiu, szczęściu, pomyślności niechaj żyje NAAAAAM!!”

Mam nadzieję, że od tego ci lustra nie popękały i raz jeszcze Cię ściskam mocno i całuję i mam nadzieję, że w Warszawie się spotkamy na targach i pokażę Ci, jaka stolica może być ładna

To by było na tyle, jeżeli chodzi o ogłoszenia parafialne #1. Mam nadzieję, że przyłączycie się do moich życzeń dla Kapturaska